Media pełne są rozważań o użyciu sztucznej inteligencji (AI) w propagandzie i niebezpieczeństwach z tym związanych dla przyszłości demokracji i polityki w ogóle. Wszelkie wybory i publiczne dyskusje wygrywać będzie nie ten, kto ma lepsze pomysły i rozwiązania, lecz ten, kto ma lepsze narzędzie sztucznej inteligencji służące do manipulacji mediami, zwłaszcza mediami społecznościowymi.
Teraz okazuje się, że nie tylko przyszłość jest w niebezpieczeństwie, ale także przeszłość. Digitalizacja świadectw historycznych sprawia, że – jak słusznie zauważają Jacob N. Shapiro i Chris Mattmann w artykule z „New York Timesa” z 29 stycznia – „Sztuczna inteligencja zagraża także przeszłości”. Dla AI żadnym problemem nie będzie wymiana artykułów w gazetach na całym świecie sprzed 100 lat, zmiana drzewa genealogicznego, aktów własności czy wyprodukowanie fałszywych świadectw filmowych, że World Trade Center zbombardowali sami Amerykanie, a Hiroszimę – powiedzmy – Filipińczycy. Autorzy postulują stworzenie systemu swego rodzaju cyfrowych znaków wodnych, które zaświadczałyby o prawdziwości przeszłych i przyszłych dokumentów opisujących rzeczywistość.