- W Polsce nie ma tradycji gerontokracji. Interesowałem się polityką już jako dziecko i wtedy rządzili ludzie starzy. Dla mnie było to oczywiste. Później to się zaczęło zmieniać. Uważam, że w tej sprawie dobry jest umiar. Warto wierzyć starym, wielkim instytucjom. Wiek kanoniczny w Kościele to 75 lat. To wystarczy. Ale to nie oznacza, że będę w polityce do tego wieku. Może odejdę wcześniej – to byłaby decyzja partii, w której jest teraz dużo młodych, energicznych ludzi, którzy mogliby mnie doskonale zastąpić- mówił w 2020 roku Jarosław Kaczyński w rozmowie z Michałem Kolanko dla „Rzeczpospolitej”. Pisałem wtedy, zapowiadając rozmowę, że w partii dojdzie do pandemonium po ogłoszeniu decyzji prezesa. W partii było przerażenie i wrzawa, a informacja rozgrzała media, ale do pandemonium, jako realnego chaosu było daleko. Dlaczego?
Nikt nie wierzy w zapewnienia Kaczyńskiego o odejściu
W tym samym wywiadzie Kaczyński zmiękczył swoją zapowiedź o odejściu słowami: „Nie jest to oczywiście zapowiedź mojego odejścia. Jeżeli tylko COVID minie, to będzie kongres i wybory w PiS. Tym razem jeszcze będę kandydował. Ale na pewno ostatni raz.” I nie w tym problem, że prezes „na miękko” ogłaszał swoje odejście. Rzecz w tym, że robił to już wielokrotnie, a każdego kto pretendował do przejęcia po nim schedy wycinał z partii. Źle skończyli w PiS m.in. współzałożyciele PiS Ludwik Dorn i Kazimierz Michał Ujazdowski. Lider Prawa i Sprawiedliwości lubi testować swoich podwładnych i sprawdzać ich lojalność. Gdy przed laty zapowiadał, że przestanie rządzić partią, swoją kandydaturę na zastępcę zgłosił Zbigniew Ziobro, który został ukarany, a Kaczyński wciąż trwał na stanowisku. Gdy Kaczyński kandyduje na prezesa — nie ma konkurencji, a właściwie miał ją raz w postaci Zbigniewa Girzyńskiego, który wystartował na tzw. zająca.
Czytaj więcej
Jarosław Kaczyński miał poinformować swoich najbliższych współpracowników o decyzji, jaką podjął w sprawie swojej politycznej przyszłości - pisze Onet.
Teraz Kaczyński podobno znów zapowiada, że odejdzie. W partii nikt w to nie wierzy, podobnie jak poza nią. Nikt też z otoczenia prezesa nie przyklaśnie jego zapowiedziom. Zrobił to jedynie Marcin Matalerek, szef Kancelarii Prezydenta. Były polityk PiS ma na pieńku z prezesem i już po wyborach powiedział, że Kaczyński powinien odejść na emeryturę. Nie ma nic do stracenia. Nie lubi prezesa, po tym jak ten pozbył się go z partii, gdy był prawą ręką Beaty Szydło i uniemożliwił mu dalsze kandydowanie. Mastalerek to jednak nie PiS i niechęć do prezesa jest w nim większa niż wśród obecnie rządzących. Poza Mastalerkiem nikt z otoczenia PiS nie pochwali takiej decyzji prezesa. A przynajmniej nie głośno.
Chętnych na miejsce Kaczyńskiego jest kilku w PiS
Zbigniew Ziobro od dawna marzy o schedzie po Kaczyńskim nie tylko w PiS, ale i na prawicy. Nie ma na to szans, nie tylko ze względów „zdrowotnych”, ale głównie z powodu braku posłuchu w partii. Musiałby mieć twarde kwity na Kaczyńskiego i po swojej stronie zarząd partii, żeby ich do siebie przekonać.