Akta „Bolka” i dobre rządzenie

Nie uda nam się wprowadzić planu Morawieckiego i zmodernizować Polski, jeśli nie uporamy się z „szafą Kiszczaka" i politycznymi skutkami jej istnienia – pisze socjolog.

Aktualizacja: 23.02.2016 12:21 Publikacja: 22.02.2016 18:06

zesław Kiszczak, dysponując dokumentami SB na temat Lecha Wałęsy mógł mieć wpływ na niejeden zakręt

zesław Kiszczak, dysponując dokumentami SB na temat Lecha Wałęsy mógł mieć wpływ na niejeden zakręt w historii III RP

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Na temat Lecha Wałęsy, lidera wielkiego ruchu społecznego „Solidarność" w latach 80., który wcześniej, w latach 70., przez jakiś czas współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa, czeka nas na pewno jeszcze wiele gorących dyskusji. Jednak kluczowym zagadnieniem, o którym powinniśmy mówić w kontekście dokumentów znalezionych w domu Czesława Kiszczaka, nie są słabości Lecha Wałęsy z lat 70. ani jego niewątpliwe zasługi z lat 80., lecz to, co się stało w latach 90.

Powiedzieć wszystkim

Jedną z najważniejszych zasad opozycji antykomunistycznej przed rokiem 1989 była reguła, by kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa, jeśli takie się zdarzyły, jak najszerzej nagłaśniać. Ta norma postępowania nie była naturalnie na tyle zinstytucjonalizowana, by wszyscy opozycjoniści tak postępowali, jednak w poradnikach kolportowanych w opozycji od połowy lat 70., takich jak na przykład napisana przez Jana Olszewskiego broszura „Obywatel i Służba Bezpieczeństwa", formułowano zalecenie, by w miarę możliwości odmawiać zeznań, a gdy już SB kogoś osaczy, opowiedzieć o tym wszystkim znajomym.

Paradoksalnie rada ta zachowała swoją aktualność po roku 1989 i powinna była zostać przedrukowana na początku lat 90. w poradnikach dla polityków wolnej Polski. Lech Wałęsa wyzwolił się z esbeckich zależności w momencie, gdy tworzyła się opozycja demokratyczna i „Solidarność". Gdy powstawała III RP, ukrywając swoje uwikłanie w kontakty z SB, na nowo stworzył sytuacje, w której mógł zostać uzależniony.

Równocześnie generał Kiszczak postanowił użyć niektórych akt SB jako swoistej polisy ubezpieczeniowej i wziął je ze sobą do domu. Oryginały dokumentów SB, wyniesione z archiwów i zgromadzone w prywatnej szafie Kiszczaka, a nawet nie tyle same dokumenty, co możliwość ich ujawnienia, należy traktować jako ważną część mechanizmu politycznego III RP, zasób dający możliwości (Kiszczakowi) i ograniczający (w tym wypadku prezydenta Wałęsę).

Na zimno

Warto spojrzeć na ten problem na zimno i odpersonalizować go. Przyjmijmy perspektywę instytucji i państwa prawa. Jeśli więc przez wzgląd na niewątpliwe zasługi Lecha Wałęsy z lat 80. machniemy ręką na to, co się stało w latach 90. (a więc przejdziemy do porządku dziennego nad istnieniem archiwum Kiszczaka oraz niszczeniem dokumentów w Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy), osłabimy instytucje państwa. Tak jak wyrażamy naszą opinię na temat wydarzeń związanych z Trybunałem Konstytucyjnym językiem państwa prawa i instytucji, podobnie powinniśmy postąpić w tym przypadku.

W dyskusji tej pada kluczowe pytanie, czy istnienie prywatnego tajnego archiwum Kiszczaka (a potencjalnie podobnych archiwów także w domach innych funkcjonariuszy dawnych służb) wpływało na strategiczne decyzje polityczne i losy Polski po roku 1989. Już teraz można pokusić się o zarys odpowiedzi na to pytanie. Sądzę, że o ile tajne archiwa w domowych szafach generałów czy pułkowników mogły nie mieć znaczenia dla strategicznych decyzji politycznych po roku 1989 (w największym skrócie – dla zakotwiczenia Polski na Zachodzie), o tyle mogły mieć wpływ na niejeden zakręt i nadłożony kilometr na tej drodze.

Wybory personalne Lecha Wałęsy z okresu jego prezydentury, jego rola wobec wojska, pomysły NATO-bis czy reakcja na pucz Giennadija Janajewa, działania dotyczące samej lustracji i dekomunizacji – wszystko to można oceniać na nowo, znając już teraz nie tylko nieskrywane interesy i poglądy Wałęsy, ale również ujawnione wczoraj dokumenty. Inaczej mówiąc, gdyby nie „szafa Kiszczaka", reformy instytucji państwa byłyby być może znacznie bardziej zaawansowane, a samo działanie państwa znacznie bardziej transparentne.

Good governance

Archiwum byłego szefa MSW wprawdzie nie miało wpływu na strategiczne wybory Polski po roku 1989, ale oprócz innych czynników poważnie utrudniło to, co w żargonie instytucji międzynarodowych określa się jako good governance, czyli dobre rządzenie. Legitymizacja państwa, przejrzystość i efektywność pozostają w ścisłym związku z „szafą Kiszczaka". Innymi słowy i w pewnym przerysowaniu: nie uda nam się wprowadzić planu Morawieckiego i zmodernizować Polski oraz jej instytucji gospodarczych oraz zajmujących się bezpieczeństwem i rozwojem, jeśli nie uporamy się z „szafą Kiszczaka" i politycznymi skutkami jej istnienia.

Autor jest socjologiem w Instytucie Studiów Politycznych PAN

Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Jak Rosjanie nauczyli Ukraińców atakować rosyjskie lotniska?
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Rafał Trzaskowski zapracował sobie na brak zaufania wyborców
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Polacy nie chcą fejk prawicy, skoro mogą mieć oryginał
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Zandberg jak Maryla Rodowicz polityki. Czy dojrzeje jak Mentzen?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Młodość zdmuchnie duopol już za dwa lata