Czytaj więcej
Mija rok od rozpoczęcia wojny na Ukrainie. 24 lutego 2022 roku Rosjanie rozpoczęli swoją inwazję. Ofensywa, która w ocenie Kremla, miała potrwać kilka dni, przerodziła się w długotrwały konflikt.
Kiedy rok temu Rosja najechała Ukrainę, w Europie zapanował szok, dezorientacja, ale też przekonanie, że jest to chwilowy kryzys, po którym sprawy tak czy inaczej wrócą do starych kolein. Przywództwo prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, bohaterstwo Ukraińców, okrucieństwo Rosjan, którego symbolem stała się Bucza, w końcu wojskowa pomoc dla obrońców ze strony USA, Wielkiej Brytanii i ich sojuszników sprawiły, że „kryzys” okazał się wojną, a jeśli wojny wybuchają, niestety nie trwają krótko.
Dla łańcucha tych wszystkich wydarzeń czynnikiem zasadniczym pozostaje jednak osoba ich sprawcy – Władimir Putin. Zapewne historycy będą się spierać o motywy i okoliczności jego decyzji o inwazji na Ukrainę. Wydaje się jednak, że oprócz znanej osobistej ideologicznej obsesji na punkcie Ukrainy celem rozpętania wojny było ostateczne odrzucenie przez Rosję zasad pozimnowojennego ładu w Europie i w świecie, który ukształtował się po rozpadzie Związku Sowieckiego. Chodziło więc o wywrócenie stolika, przy którym od 30 lat układano globalnie relacje międzynarodowe.
Czytaj więcej
Tak wiele się udało, ale musi się udać jeszcze dużo, dużo więcej.
Dlaczego na Kremlu uznano, że Rosja nie powinna dłużej grać według starych reguł, pozostanie przedmiotem interpretacji, ale konsekwencje tej decyzji są dzisiaj już nieodwracalne. Nie można ich cofnąć. O ile więc po roku wojny można żywić uzasadnioną nadzieję, że Kijów zdoła obronić swą niezależność i stanie się integralną częścią zachodniego świata, o tyle jednocześnie nikt nie może mieć wątpliwości, że znaleźliśmy się wszyscy w zupełnie nowym, globalnym świecie.