Bogusław Chrabota: Silny w bezsile. Andrzej Poczobut jest symbolem

Sprawa Andrzeja Poczobuta to ostateczny upadek Aleksandra Łukaszenki i jego reżimu. Jako sojusznik Putina musi pójść z nim na dno. Oby jak najszybciej.

Aktualizacja: 08.02.2023 16:40 Publikacja: 08.02.2023 16:20

Andrzej Poczobut

Andrzej Poczobut

Foto: AFP

Czasem, w takich sytuacjach, jak środowy wyrok na Andrzeju Poczobucie, może się wydawać, że brakuje słów. Bo cóż można jeszcze powiedzieć, kiedy wszystko jest oczywiste. Bandycki sąd na zamówienie bezwzględnego dyktatora wydał oczywiście niesprawiedliwy wyrok. Postępowanie dotyczyło haniebnych zarzutów i posłużono się w nim sfabrykowanymi dowodami. Co więcej, wszyscy mieli świadomość, że wyrok podyktowano wcześniej, przy biurku Łukaszenki, a gwarancją perfekcyjnego wpisania się w wolę dyktatora była osoba sędziego Dzmitrija Bubienczyka, zasłużonego w wielu już procesach przeciw opozycjonistom. A jednak to porażenie przemożną siłą zła, które potrafi odebrać mowę, prowadzi donikąd. Bowiem o krzywdzie takich ludzi, jak Andrzej Poczobut, patriota i bohater dwóch narodów, trzeba krzyczeć, opowiadać, gdzie się da, mobilizować opinię publiczną świata przeciw sprawcom sądowej zbrodni, do której doszło w Grodnie.

Wiem, że Poczobut nie jest jeden; w białoruskich więzieniach siedzi kilka tysięcy przeciwników zbrodniczego reżimu. Także o nich nie wolno zapomnieć. I nie zapominamy. A jednak to Poczobut jest symbolem. Nie skorzystał z propozycji wyjazdu z ojczyzny, nie padł na kolana przed uzurpatorem, nie prosił o ułaskawienie. Po 24 miesiącach aresztu z godnością przyjął wyrok ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Wiedząc, że może go nie przeżyć. Bo na pewno czekają go tam kolejne odsłony zemsty Łukaszenki.

Czytaj więcej

Andrzej Poczobut skazany na osiem lat więzienia

Ta postawa budzi podziw, wielki szacunek, ale przede wszystkim powinna nas mobilizować do walki o jego życie i wolność, tak jak niegdyś wolny świat walczył o wolność dla Nelsona Mandeli czy Aung San Suu Kyi. Poczobut to właśnie taka postać, więc w sprawę jego wolności prócz polskiej opinii publicznej powinni się zaangażować wielcy tego świata, prezydenci, premierzy, królowie. To zadanie dla polskich władz z Andrzejem Dudą na czele. Panie prezydencie, czekamy na pańską aktywność!

Jednocześnie sprawa Poczobuta to ostateczny upadek Łukaszenki i jego reżimu. Przez lata tolerowano go na salonach, mimo że (a może dlatego właśnie) miał w obyczaju handlowanie wolnością więźniów politycznych w zamian za wsparcie dla swojego upadłego państwa. Dawaliśmy się na to na Zachodzie nabierać. Nigdy więcej – należy wykrzyczeć. Niech zbir z Mińska będzie na zawsze wykluczony z jakichkolwiek kontaktów z wolnym światem.

Po 24 miesiącach aresztu z godnością przyjął wyrok ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Wiedząc, że może go nie przeżyć

Szczęśliwie dla nas i dla Poczobuta jego koniec jest już całkiem bliski; jako sojusznik Putina musi pójść z nim na dno. Oby jak najszybciej. Wtedy i Poczobut – czego wypada mu serdecznie życzyć – trafi do panteonu bohaterów wolnej Białorusi, na należne sobie miejsce.

Tym, którym zło, jakie wydarzyło się w Grodnie, odebrało mowę lub nadzieję, pragnę przypomnieć sławny esej Václava Havla „Siła bezsilnych” napisany w 1978 r., w mrokach komunistycznej Czechosłowacji. Przyszły prezydent, wtedy – jak dziś Andrzej Poczobut – wykluczony ze społeczeństwa, przekonywał, że totalitarny reżim padnie nie od brutalnej siły, ale pod ciężarem prawdy i wolnego słowa. Po 45 latach można powiedzieć: to było nie tylko o Havlu i jemu podobnych. To było o Poczobucie. I o naszych czasach.

Czasem, w takich sytuacjach, jak środowy wyrok na Andrzeju Poczobucie, może się wydawać, że brakuje słów. Bo cóż można jeszcze powiedzieć, kiedy wszystko jest oczywiste. Bandycki sąd na zamówienie bezwzględnego dyktatora wydał oczywiście niesprawiedliwy wyrok. Postępowanie dotyczyło haniebnych zarzutów i posłużono się w nim sfabrykowanymi dowodami. Co więcej, wszyscy mieli świadomość, że wyrok podyktowano wcześniej, przy biurku Łukaszenki, a gwarancją perfekcyjnego wpisania się w wolę dyktatora była osoba sędziego Dzmitrija Bubienczyka, zasłużonego w wielu już procesach przeciw opozycjonistom. A jednak to porażenie przemożną siłą zła, które potrafi odebrać mowę, prowadzi donikąd. Bowiem o krzywdzie takich ludzi, jak Andrzej Poczobut, patriota i bohater dwóch narodów, trzeba krzyczeć, opowiadać, gdzie się da, mobilizować opinię publiczną świata przeciw sprawcom sądowej zbrodni, do której doszło w Grodnie.

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę