Są krople, przez które widać ocean. Tam najwcześniej zobaczymy nabrzmiewające cyklony, które jutro będą pustoszyć kontynenty. Dlatego złowróżbne krople nie cieszą się uwagą mediów i nie przyciągają publiki wpatrzonej w swoje rozćwierkane Facebooki i Twittery. Może i lepiej? Skazańcom też nie podaje się godziny wykonania wyroku, by nie odbierać resztek nadziei.

Taką kroplą jest zwolnienie przez Turcję z portowego aresztu rosyjskiego statku wywożącego ukradzione Ukrainie zboże. Pisałem o tym aresztowaniu przed tygodniem z nadzieją, że Turcja wywiąże się z roli strażnika Bosforu i członka NATO. Teraz rakiem wycofuje się ze sceny, przyzwalając na znacznie więcej niż na wojenny rabunek. To jest przyzwolenie na terroryzm dane przez państwo, które gębę ma pełną antyterrorystycznych frazesów, ale tylko wtedy, gdy chodzi o zwalczanie Kurdów dążących do autonomii i przetrwania. To jest przyzwolenie na rosyjski terroryzm państwowy zamierzony daleko i nie mniej ważny dla Kremla niż kolejne ofensywy w Donbasie.

Blokując wywóz ukraińskiego zboża i kradnąc je z obszarów okupowanych, Rosja wywoła już niedługo głód w Afryce i części Bliskiego Wschodu. Temu samemu służy rosyjskie weto zamykające jedyny korytarz humanitarny dla okolic syryjskiego miasta Idlib, gdzie przetrwały oddziały zwalczające prorosyjski reżim Asada. Lada miesiąc ruszą do Europy miliony zrozpaczonych ludzi, umierając po drodze, lecz wciąż z nadzieją na przytułek w Warszawie, Berlinie albo Paryżu. W ten sposób można toczyć wojnę skuteczniej niż czołgami i artylerią. Przecież pradawni grabieżcy też pędzili przed sobą gromady jeńców, za ich plecami zajmując ziemie i zbierając łupy.

Dlatego dziś przed narodami i rządami Zachodu (przecież jesteśmy jego częścią!) stoi nieodwołalne pytanie: czy NATO i Unia Europejska są luźną zbieraniną państw, które kiedyś podzielały ich założycielskie wartości? Czy też zwartymi koalicjami demokracji gotowymi bronić swego ustroju i sposobu życia? Nasz rząd nie wyduka takiej odpowiedzi, bo ma zbyt czarno za uszami. Nowy rząd (jeśli PiS przegra wybory) będzie zbyt zaabsorbowany sprzątaniem po poprzednikach. A pytanie stoi przed nami już dziś; zakłopotane milczenie to porzucenie wszystkiego, co dotąd mieliśmy za Europę.