Zrobiłem rachunek sumienia. Na temat Unii Europejskiej od dawna wypowiadam się krytycznie, ale czy kiedyś „nawoływałem”, by Polska z niej wyszła? Nie przypominam sobie.
Przejrzałem moje ostatnie teksty i wypowiedzi. Nigdzie ani śladu nawoływania. Pomyślałem, że muszę przezwyciężyć swoją abominację i przejrzeć dotyczący mnie tekst na portalu Tomasza Lisa. Jest! Znalazłem cytat. „Polska powinna myśleć o tym, na jakich dobrych warunkach z UE wychodzić i jaką nową wspólnotę tworzyć – powiedział wczoraj Dominik Zdort na antenie Polskiego Radia 24”. Autorka tekstu o Zdorcie zacytowała tylko pierwsze zdanie z mojej wypowiedzi, w którym zresztą do wyjścia z UE nie nawołuję, a tylko wyrażam nadzieję, że polski rząd przygotuje się na każdą ewentualność. Dziwnym trafem pominęła drugie: „Ja nie mówię, że jest to decyzja gwałtowna, natomiast za chwilę, dzięki Holandii, Francji, może być zupełnie inna sytuacja w Europie i wtedy trzeba będzie pomyśleć o innej wspólnocie”.
Wiem, że na portalach internetowych za niewielkie pieniądze zatrudnia się niedokształconych młodych ludzi, którzy mają tłuc dziesiątki tekstów metodą cut & paste. Że gonieni przez szefów nie mają czasu na to, żeby wgłębiać się w temat. Że nie weryfikują faktów, że poprzestają na przeczytaniu posta czy tweeta, który błyskawicznie zamieniają w tekst. Dlatego nie mam pretensji do niechlujnej pani (nie napiszę dziennikarki, to słowo rezerwuję dla ludzi poważniejszych), która napisała stek bzdur nie sprawdzając faktów.
Cały ten tekst to mieszanka kłamstw i nieporozumień. Zdort „chciał deportować z kraju Tatarów”. Proszę o cytat. Nie ma? Niech pani przeczyta mój felieton, w którym wprost napisałem, że „trudno sobie wyobrazić, jak mielibyśmy usunąć z Europy wyznawców islamu” . Historia jak z anegdoty o radiu Erewań. „Słuchacze pytają: Czy to prawda, że w Moskwie rozdają samochody? Radio Erewań odpowiada: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie w Moskwie, tylko w Leningradzie i nie rozdają, tylko kradną.” Zdort wprawdzie w rzeczywistości napisał, że lubi jeździć na rowerze, tylko irytują go biegacze oraz blokowanie miast przez ich maratony, ale pracowniczka portalu Tomasza Lisa pisze bez mrugnięcia okiem: „narzekał, że ludzie zamiast do kościoła, jeżdżą na rowerach”.
Na koniec jeszcze pani z naTemat, aby mnie poniżyć, dorzuca, że Dominik Zdort „wybił się na fali dobrej zmiany”. Naprawdę wybiłem się dopiero „na fali dobrej zmiany”?