Klęska Wiktora Juszczenki w wyborach prezydenckich na Ukrainie (5,5 proc. głosów wobec ponad 35 proc. dla Wiktora Janukowycza i 25 proc. dla Julii Tymoszenko) została przez niektórych uznana za porażkę polityki wschodniej, promowanej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według tej wersji Polska postawiła na Juszczenkę, który okazał się przywódcą nieudolnym i który zmarnował olbrzymi kapitał poparcia, jakim cieszył się po pomarańczowej rewolucji.
Pałac Prezydencki zareagował błyskawicznie oznajmiając, że Polska będzie współdziałać z każdym demokratycznie wybranym przywódcą Ukrainy. Prezydencki minister Mariusz Handzlik powiedział, że ma nadzieję, iż oba kraje będą współpracować na rzecz zbliżenia Ukrainy do NATO i Unii Europejskiej.
Problem w tym, że jeżeli wybory wygra Wiktor Janukowycz, Ukraina może zrezygnować z dążeń do NATO i mocno ograniczyć swoje proeuropejskie aspiracje. Może, ale nie musi.
[srodtytul]Polityczny realizm[/srodtytul]
Sromotna przegrana Juszczenki i możliwe zwycięstwo Janukowycza rodzi pytanie ogólniejszej natury: jak bardzo warto personalizować kontakty z państwami, które uważamy za istotne