[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2010/02/22/zeznania-koordynowane/]skomentuj na blogu[/link][/srodtytul]
Po kolejnych przesłuchaniach zaczynają się rodzić pytania, czy świadkowie komisji nie uzgadniają ze sobą treści zeznań – powiedziała paręnaście dni temu “Rzeczpospolitej” Beata Kempa. To tylko hipoteza, ale może ją uprawdopodobnić kilka epizodów – np. ujawniona ostatnio rozmowa Sobiesiaka z Drzewieckim na Florydzie czy wcześniejsze – też do pewnego momentu ukrywane – ich spotkanie w warszawskim hotelu Radisson. Wśród dziennikarzy zajmujących się komisją hazardową raczej powszechne jest przekonanie o prawdziwości tej tezy, choć wciąż nie ma na nią twardych dowodów.
[srodtytul]Charakterystyczna zbieżność[/srodtytul]
Warto jednak odnotować poszlaki, które mogłyby wskazywać na tezę jeszcze dalej idącą. Że nie tylko świadkowie uzgadniają między sobą zeznania, ale wręcz istnieje jeden ośrodek zarządzający hazardowym kryzysem ze strony – nazwijmy ją tak umownie – rządowej.
Zarządzający nim nie wyłącznie w sensie popularnego propagandowego przykrywania potencjalnie niebezpiecznych medialnie przesłuchań w komisji wydarzeniami innymi, uznanymi za propagandowo przeciwstawne – jak np. odnotowana już przez dziennikarzy charakterystyczna zbieżność pomiędzy niezręcznymi dla PO przesłuchaniami w komisji hazardowej i datami, wręcz godzinami, wzywania głośnych nazwisk przed komisję naciskową (vide wezwanie przed tę ostatnią Mariusza Kamińskiego wtedy, kiedy w hazardowej zeznawał Sobiesiak, czy Jarosława Kaczyńskiego, kiedy przed hazardową miał się stawić Marcin Rosół).