Trudno komuś płacić tylko za bycie naukowcem

Nie chodzi o to, by dofinansowywać naukę dla samej nauki. Chcemy finansować najlepsze projekty – przekonuje minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka w rozmowie z Renatą Czeladko

Publikacja: 20.10.2008 00:26

[b]RZ: Przedstawiając pakiet pięciu ustaw reformujących naukę, podkreślała pani, że to ostatni moment na zmiany. Dlaczego?[/b]

[b]Barbara Kudrycka:[/b] Z jednej strony mamy świetnych naukowców, wymienianych jako kandydaci do Nagrody Nobla, a z drugiej w wielu dziedzinach, przede wszystkim w naukach stosowanych – nie najlepsze rezultaty. Jesteśmy na szarym końcu pod względem zarejestrowanych patentów w Europejskim Urzędzie Patentowym. Mamy ich 20-krotnie mniej niż Hiszpania, dwukrotnie mniej niż Węgrzy lub Czesi. Żadna z naszych uczelni nie jest w czołówce światowych czy europejskich rankingów. Mamy nie najlepszą sytuację, jeśli chodzi o uzyskiwanie grantów przyznawanych przez European Research Council. Nie potrafimy wykorzystywać unijnych pieniędzy na badania. Więcej wpłacamy do unijnego budżetu, niż z niego korzystamy, bo tylko w około 50 procentach.

[b]Dlaczego nie wykorzystujemy nawet tych pieniędzy, które wpłacamy do unijnej kasy? [/b]

Pierwszą przeszkodą są unijne procedury. Są inne niż te, które muszą spełnić naukowcy przy uzyskiwaniu środków z budżetu państwa, i przez to nie są znane szerszemu środowisku naukowemu, które nie sięga w satysfakcjonującym stopniu po te pieniądze. Drugą przeszkodą jest to, że np. takie europejskie instytucje, jak EUROHORCs, domagają się odpolitycznienia grantów, to znaczy uwolnienia ich spod wpływu Ministerstwa Nauki.

[b]I jak chce pani te przeszkody zlikwidować?[/b]

Chcę przede wszystkim wprowadzić konkursowe – podobne do unijnych – zasady przyznawania pieniędzy na badania. Mam nadzieję, że jeśli naukowcy przetestują je na własnym podwórku, łatwiej będzie im sięgać po fundusze unijne. Przyznawaniem środków na badania mają się zajmować niezależne od ministra agencje: istniejące już Narodowe Centrum Badań i Rozwoju oraz Narodowe Centrum Nauki, które powołam.  

[b]Czym miałyby się zajmować te instytucje?[/b]

Zmieniamy ustawę o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, które już przyznaje fundusze na badania naukowe strategiczne dla rozwoju kraju. Ale chciałabym, by także finansowało granty na badania celowe, czyli na przykład takie, dzięki którym powstają prototypy do wykorzystania w przemyśle. Druga instytucja, Narodowe Centrum Nauki, będzie przyznawać fundusze na badania podstawowe.

[b]Dlaczego uważa pani, że jeśli zmusi naukowców do konkurowania o pieniądze, to podniesie się poziom nauki?[/b]

W wielu przypadkach fundusze, które są przekazywane instytutom i uczelniom na badania, to tzw. łatwe pieniądze. O tym, kto je dostanie, nie zawsze decyduje konkurs. Moim zdaniem tylko procedura konkursowa daje możliwość przygotowania naprawdę dobrego projektu naukowego.  [b]Ale naukowiec niekoniecznie musi umieć złożyć wniosek o dofinansowanie, a może dokonać przełomu w badaniach.[/b]

Naukowcy powinni nauczyć się ubiegania o pieniądze. Tak funkcjonuje cały świat nauki. Dzięki grantom z konkursu mogą nie tylko realizować badania, ale też się utrzymywać. Trudno komuś płacić wyłącznie za to, że jest naukowcem.

[b]Chce pani, by na równi z uczelniami i instytucjami naukowymi o pieniądze mogły się ubiegać prywatne firmy i przedsiębiorstwa. Czy to nie spowoduje odpływu finansów z nauki do biznesu?[/b]

Nie. Nie chodzi o to, by dofinansowywać naukę dla samej nauki. Chcemy finansować najlepsze projekty. I nawet jeśli naukowcy przejdą z instytucji publicznych do prywatnych albo założą własne firmy, to nadal będą mogli wykonywać nowatorskie badania. Naszym celem jest właśnie to, by zbliżyć naukę do gospodarki. Możliwość ubiegania się przez przedsiębiorstwa o fundusze na badania spowoduje też, że firmy będą zamawiały na uczelniach czy w instytutach PAN wykonanie konkretnych badań. Zachęci to też przedsiębiorstwa do inwestowania w naukę, np. poprzez dofinansowywanie wyposażenia laboratoriów.

[b]Czemu zrezygnowała pani ze zniesienia habilitacji? Miało to pomóc w umiędzynarodowieniu polskich uczelni, bo zbliżyłoby nasz system nadawania stopni i tytułów naukowych do tego obowiązującego za granicą.[/b]

Środowisko akademickie nerwowo zareagowało na ten pomysł, argumentując, że przy niskim poziomie doktoratów zniesienie habilitacji doprowadzi do upadku nauki. Pozostawiamy więc stopień doktora habilitowanego, ale zmienimy procedury jego nadawania. Uprościmy je tak, by w ciągu trzech miesięcy osoba, która wypracowała znaczący dorobek naukowy, mogła zostać doktorem habilitowanym. Wskazujemy też trzy kategorie osób, które wyłączymy z tej procedury: obcokrajowców, którzy mają stopień doktora uzyskany za granicą i dorobek naukowy; Polaków, którzy za granicą zrobili stopień doktora i mają dorobek naukowy, a także obywateli polskich, którzy zrobili doktorat w kraju i wyjechali na co najmniej pięć lat, i mają odpowiedni dorobek naukowy. Te osoby będą mogły bez przeszkód składać wnioski do uczelni o uzyskanie statusu samodzielnego pracownika naukowego. Rektor, a także minister, będzie miał prawo sprzeciwu wobec nadania habilitacji, jeśli stwierdzi, że dorobek naukowy danej osoby jest niewystarczający. 

[b]W niedawno ogłoszonym raporcie Fundacji na rzecz Nauki Polskiej pojawiło się stwierdzenie, że to feudalne stosunki na uczelniach przeszkadzają młodym naukowcom w karierze. Będzie pani z tym walczyć?[/b]

Nie muszę walczyć. Myślę za to o specjalnych programach finansowania badań młodej kadry. Jeśli skierujemy pulę pieniędzy do młodych naukowców, to nikt nie będzie im przeszkadzał. I to oni będą autorami badań, a nie promotor.

[b]A co z brakiem etatów dla młodych?[/b]

Reforma wprowadzi zasadę, że w PAN i jednostkach badawczych profesorowie, którzy ukończyli 70 lat, nie będą mogli być wybierani na stanowiska kierownicze. Także połowa członków PAN będzie musiała mieć mniej niż 55 lat. Jeśli chodzi o uczelnie, to myślimy o specjalnym funduszu dla profesorów, którzy ukończyli 70 lat, by zachęcić ich do przechodzenia w stan spoczynku. 

[wyimek]Reforma wprowadzi zasadę, że w PAN i jednostkach badawczych profesorowie, którzy ukończyli 70 lat, nie będą mogli być wybierani na stanowiska kierownicze[/wyimek]

[b]A nie kłóci się to z rządowym programem 50+, który ma aktywizować osoby po 50. roku życia?[/b]

Nie, bo on nie dotyczy nauki. Profesorowie niechętnie odchodzą na emerytury, bo ich wysokość jest dramatycznie niższa niż zarobki. Jeśli średnio zarabiają od 6 do 7 tys. zł, to na emeryturze otrzymują ok. 2,5 tys. Starsi zostają też na uczelniach jako mistrzowie. Tego nie chcemy zmieniać. Reforma przewiduje, że nadal mogą pełnić rolę opiekunów naukowych, ale nie będą piastować stanowisk.

[b]Wspomniała pani o polskich naukowcach, których wymieniano jako kandydatów do Nagrody Nobla. Obaj – fizyk i chemik – dokonali swoich odkryć na amerykańskich uczelniach. To sukces czy porażka polskiej nauki? [/b]

Sukces, bo świadczy o potencjale naukowym Polaków. Porażka, bo musieli wyjechać, aby prowadzić badania. Często wyjazdy naukowców wynikają również z tego, że za granicą mają lepsze laboratoria badawcze. Dlatego też chcemy zmienić system finansowania infrastruktury badawczej, tak by fundusze nie były kierowane na drobne wydatki, np. zakup probówek, ale na dużą infrastrukturę w najlepszych ośrodkach badawczych. 

[b]Jednym z wymienianych kandydatów był prof. Aleksander Wolszczan, który wcześniej musiał się tłumaczyć ze swojej współpracy z SB.[/b]

Cenię prof. Wolszczana za jego osiągnięcia naukowe. Ale uważam, że profesorowie należą do elity, która powinna sprostać wysokim wymaganiom moralnym, jakie stawia przed nią społeczeństwo. W sytuacjach kryzysowych zwykle to środowisko profesorów może tworzyć areopag mędrców, który pomaga rozwiązywać konflikty. Dlatego profesorowie powinni się szczycić nieskazitelnością moralną. I dlatego, moim zdaniem, prof. Wolszczan, który przyznał się do współpracy z SB, podał w wątpliwość swój autorytet moralny. Chociaż nadal pozostaje niekwestionowanym autorytetem naukowym. 

[i]współpraca Aleksandra Stanisławska[/i]

[b]RZ: Przedstawiając pakiet pięciu ustaw reformujących naukę, podkreślała pani, że to ostatni moment na zmiany. Dlaczego?[/b]

[b]Barbara Kudrycka:[/b] Z jednej strony mamy świetnych naukowców, wymienianych jako kandydaci do Nagrody Nobla, a z drugiej w wielu dziedzinach, przede wszystkim w naukach stosowanych – nie najlepsze rezultaty. Jesteśmy na szarym końcu pod względem zarejestrowanych patentów w Europejskim Urzędzie Patentowym. Mamy ich 20-krotnie mniej niż Hiszpania, dwukrotnie mniej niż Węgrzy lub Czesi. Żadna z naszych uczelni nie jest w czołówce światowych czy europejskich rankingów. Mamy nie najlepszą sytuację, jeśli chodzi o uzyskiwanie grantów przyznawanych przez European Research Council. Nie potrafimy wykorzystywać unijnych pieniędzy na badania. Więcej wpłacamy do unijnego budżetu, niż z niego korzystamy, bo tylko w około 50 procentach.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?