Sytuacja Donalda Tuska przypomina sytuację himalaisty, który wspiął się na upragniony szczyt. Osiągnął cel, ale czy może być pewien, że bezpiecznie z góry zejdzie? Pogoda jest jeszcze niezła, himalaista może więc cieszyć się nią na szczycie i podziwiać widoki albo, korzystając z dobrej aury, zacząć schodzić. Nie wiadomo bowiem, czy pogoda nie zacznie się gwałtownie zmieniać, jeśli zbyt długi czas spędzi na szczycie.
Czy Platforma Obywatelska będzie w stanie utrzymać wysokie poparcie społeczne aż do krajowych wyborów parlamentarnych? Odpowiedź na to pytanie zależy od trzech czynników: zachowań Platformy i całej koalicji, zachowań opozycji oraz sytuacji obiektywnej, zwłaszcza w obliczu kryzysu gospodarczego.
[srodtytul]Rozczarowani[/srodtytul]
Zachowania Platformy i koalicjanta nie powodują na razie znaczącego spadku jej społecznego poparcia. Może nie błyskawicznie, ale Platforma jednak zareagowała na sprawę senatora Tomasza Misiaka. Nie podjęła ryzyka pacyfikacji PSL po skandalu z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem, nie chcąc narażać się na konieczność politycznego rozwodu. Wykonała natomiast zręczny manewr, rozszerzając przed wyborami do Parlamentu Europejskiego swoje polityczne skrzydła – przyjęła na listę z jednej strony komisarz Danutę Hübner, a z drugiej – Mariana Krzaklewskiego oraz Pawła Zalewskiego.
Prawdziwe zagrożenie dla PO może się pojawić jednak ze strony PSL. Kolejne – bardzo możliwe – konflikty z koalicjantem przełożą się bowiem nie tylko na spadek poparcia rządu, ale i PO. A gorsze wyniki w sondażach będą sprzyjać stopniowemu ujawnianiu się wewnątrzpartyjnej opozycji wobec Tuska. Rządzi tu proste prawo: opozycja taka ujawnia się wprost proporcjonalnie do spadku poparcia w sondażach dla lidera i ugrupowania.