Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/magierowski/2009/07/21/rasista-homofob-nacjonalista/" "target=_blank]blog.rp.pl/magierowski[/link]
Jeśli byłeś kiedyś związany z lewicą – to normalne. Jeśli była to skrajna lewica – to zrozumiałe. Jeśli miałeś coś wspólnego z prawicą – powinieneś się z tego wytłumaczyć. A flirt ze skrajną prawicą oznacza automatyczną dyskwalifikację i potępienie" – tak wygląda szufladkowanie intelektualistów nad Sekwaną według Jeana Sevillii, francuskiego historyka i publicysty. W znakomitej książce „Le Terrorisme intellectuel" opisuje on m.in., jak łatwo obrzucić ideologicznego przeciwnika niezmywalnym błotem, tak by na zawsze wykluczyć go z debaty publicznej.
Lata płyną, ale metody pozostają takie same. W zależności od okresu historycznego francuska lewica używała stosownego cepa. Klerykał, reakcjonista, zwolennik Frontu Narodowego, rasista, antysemita. Na przełomie lat 40. i 50. wystarczyło skrytykować Związek Radziecki, by uzyskać od Simone de Beauvoir piętno faszysty. W latach 90., jeśli ktoś miał nieprawomyślne poglądy w sprawie imigracji, natychmiast stawał się lepenistą, nawet jeśli nie chciał mieć z Jean-Marie Le Penem nic wspólnego. Pomysły rodzące się w kawiarniach paryskiej Dzielnicy Łacińskiej szybko dotarły do innych krajów kontynentu. Dzisiaj „rasista" i „antysemita" wciąż są na topie, ale pojawiły się też łatki świeże, modne, idące z duchem czasu: „homofob" i „przeciwnik aborcji" (co samo w sobie jest dość kuriozalne: sprzeciw wobec zabijania miałby być symptomem groźnego radykalizmu). Kiedy sytuacja jest poważna i trzeba np. utrącić jakąś kandydaturę w ważnej instytucji, używa się wszystkich armat naraz. Nic tak nie rozpala ideologicznego żaru czytelników „Le Monde", „Guardiana" i „Gazety Wyborczej", jak określenie polityka mianem rasisty, antysemity, nacjonalisty, homofoba i przeciwnika aborcji w jednej osobie.
[srodtytul]Sekta katolickich stalinowców [/srodtytul]
Co spotkało właśnie Michała Kamińskiego, szefa frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów i niedoszłego wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Ma on zresztą jeszcze jedną skazę, pochodzi mianowicie z ugrupowania Strasznych Bliźniaków. Kamiński, w istocie, popełnił w przeszłości kilka zbrodni. Był związany z Narodowym Odrodzeniem Polski (jaka szkoda, że nie należał do Związku Młodych Trockistów), spotkał się z Augusto Pinochetem (jaka szkoda, że nie poleciał na Kubę, by oddać hołd Fidelowi Castro), nazwał gejów pedałami (jaka szkoda, że nie określił Benedykta XVI mianem zacofanego starego kretyna).