[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/10/07/test-polskiej-demokracji/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]Złożenie na ołtarzu opinii publicznej Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego nie wydaje się zamykać afery zwanej hazardową. Zwłaszcza że rząd PO i wspomagające go ośrodki podejmują bezpardonową ofensywę przeciw tym, którzy ją wykryli: CBA i jego szefowi Mariuszowi Kamińskiemu. To w tym kontekście należy postrzegać niedopuszczalne zachowanie ministra sprawiedliwości i sugestie wykorzystania wymiaru sprawiedliwości do partyjnej „mokrej roboty”.
Ta sprawa wydaje się dużo poważniejsza niż sprawa dotycząca hazardu. Co więcej, w jej tle rysuje się przeciek, który zablokował śledztwo CBA i, prawdopodobnie, uratował przed większą kompromitacją, a może i czymś poważniejszym, polityków PO. Przeciek, za który odpowiedzialność ponosić może – co nie znaczy, że bezpośrednio przekazał tajne informacje – premier RP. Reakcja na owe patologie będzie zasadniczym testem na stan polskiej polityki i demokracji.
Sprawa Chlebowskiego i Drzewieckiego została już właściwie wyjaśniona i do pewnego stopnia rozliczona. Nie znaczy to, że wystarczającą wagę przywiązano do wystąpień zdymisjonowanych polityków. Chlebowski powiedział, że deklaracje w rodzaju: załatwiłem ci to na dziewięćdziesiąt procent, blokuję sprawę dopłat od roku, sam o to walczę – nie miały dla niego znaczenia.
[srodtytul]Zbyszek, Miro i...[/srodtytul]
Sprawa dotyczyła blisko pół miliarda złotych rocznie, które miał stracić Skarb Państwa po przyjęciu nowej wersji ustawy. Po to, aby sobie o tym pogadać, polityk PO spotyka się w najdziwniejszych miejscach ze skazanym prawomocnym wyrokiem biznesmenem otoczonym bardzo dwuznaczną aurą. Jeśli zestawimy wszystkie te elementy i uświadomimy sobie, że rzecz dotyczy jednej z ważniejszych postaci w państwie, zaczynamy rozumieć, że sprawa dalece wykracza poza wyskok polityka, który lubił za dużo obiecywać.