Dlaczego konsumenci cenią długą genealogię? Według racjonalistycznej interpretacji po prostu wnioskują o jakości na podstawie długowieczności. Przedsiębiorstwo nie przetrwa długo, jeśli traci pieniądze depozytariuszy, serwuje zepsute potrawy lub buduje liche gmachy, a zatem długie istnienie musi oznaczać wysoką jakość. Niewątpliwie takie wnioskowanie ma znaczenie dla atrakcyjności czcigodnych tradycji, ale ludzie wolą dawny rodowód nawet wtedy, gdy wybierają spośród opcji, które przeszły pomyślnie próbę czasu. Psychologowie Scott Eidelman i Chris Crandall wykazali, że terapia akupunkturą otrzymywała 20 procent wyższe oceny, gdy w reklamach podkreślano wielosetletnią tradycję w porównaniu z kilkudziesięcioma latami. W obu przypadkach terapia została gruntownie przebadana i jej atrakcyjność okazała się wyższa, gdy mogła się pochwalić historią sięgającą głębiej w przeszłość. Co brzmi bardziej intrygująco: rytuał z 1996 roku czy rytuał z 1669 roku? Przypuszczam, że większość z nas wybrałaby terapię uświęconą czasem.
Kiedy uczestniczymy w długowiecznej instytucji, mamy poczucie sensu, które wykracza poza cele praktyczne. Często odczuwamy głęboki szacunek i najwyższy podziw. U ich podłoża leży przeżycie łączności z przodkami, którzy podejmowali takie same działania w zupełnie innej epoce. Osoby, o które chodzi, nie muszą być naszymi przodkami w sensie genetycznym; mogą być przodkami kulturowymi w plemionach, z którymi się utożsamiamy (czy będą to mieszkańcy Pekinu, buddyści, czy entuzjaści akupunktury). Nasza egzystencjalna potrzeba ciągłości plemiennej znajduje oparcie w postaci precedensów sięgających wiele pokoleń wstecz, gdyż stanowią one znamię tradycji, o których mamy wszelkie prawo sądzić, że przetrwają jeszcze wiele pokoleń.
Nasza wynikająca z instynktu przodków skłonność do przedłużania uświęconych czasem tradycji wzbogaca nasze życie, ale może również powodować, że będziemy łatwowierni i podatni na manipulację. W pewnym badaniu konsumenckim uczestnicy, którzy próbowali marki czekolady sprzedawanej od zaledwie paru lat, uznali ją za mdłą i nieatrakcyjną, podczas gdy inna grupa oceniła tę samą czekoladę jako smaczną i ciekawą… po tym, jak usłyszała, że marka ta istnieje od pokoleń. Rynek wina jest pełen oszustw, gdy na przykład nowy produkt sprzedaje się pod starymi etykietami lub gdy wino ze zwykłych winogron przypisuje się starożytnej winorośli albo tradycyjnym terenom uprawy. (Ocenia się, że 20 procent sprzedawanego wina jest w takim lub innym sensie podróbką). Jedną z przyczyn tego zjawiska jest to, że miłośnicy wina doświadczają złożonych nut smakowych, gdy nalewają je z butelki opatrzonej wykwintną etykietą, nawet jeśli chodzi o zwykły bełt. W podobny sposób kolekcjonerzy sztuki i antyków dają się nabrać na falsyfikaty; nadmierny szacunek rozbraja ich ostrożność. Nie rozumiemy, skąd pochodzi nasza przyjemność, z tego samego powodu, dla którego uwodzą nas opowieści o Dniu Dziękczynienia Pielgrzymów.
Gotyckie wieże Uniwersytetu Oksfordzkiego przypominają o jego dwunastowiecznych początkach. Zachęcają studentów do tego, by wstąpili w ślady minionych pokoleń uczonych. Nawet banalny wykład może sprawiać wrażenie głębokiego, gdy sala wykładowa liczy kilkaset lat. Uniwersytet Chicagowski wzniósł swój kampus w 1890 roku w stylu gotyckim, aby zaznaczyć swoje powinowactwo z Oksfordem (i być może, aby „pokonać w starożytności” osiem kampusów ze Wschodniego Wybrzeża z ich czerwonoceglaną architekturą z epoki kolonialnej). Podobnie w 1878 roku zbudowano w tym stylu katedrę Świętego Patryka w Nowym Jorku, aby zasygnalizować ciągłość ze średniowiecznymi bazylikami w Europie, które znali parafianie imigranci. Świątynia w Salt Lake City z 1893 może się wydawać wyjątkiem, gdyż nie istnieją średniowieczne mormońskie arcydzieła, do których jej gotycki styl byłby nawiązaniem. To jednak wyjątek potwierdzający regułę. Przywódcy bardzo dobrze wiedzieli, że „mormonizm nie może poszczycić się uprawomocniającą jakością starożytności. Ponieważ narodził się w czasach współczesnych, jego teologia i historie o świętych mogą wydawać się dziwniejsze niż w starszych religiach zatopionych w przeszłości”. Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich może się wydawać niektórym Amerykanom nieco zbyt „nowinkarski”, dlatego celowo podkreśla ciągłość ze starszymi nurtami tradycji judeochrześcijańskiej.
Sygnalizacja inspiracji odległą przeszłością nie stanowi jedynie sztuczki marketingowej mającej przyciągnąć klientów. Jest to także środek legitymizacji, który wzmacnia lojalność względem grupy i jej liderów. Możemy sądzić, że zagadnienie legitymizacji prezydentów Stanów Zjednoczonych jest czymś nowym, musimy pamiętać jednak, że Lincoln zdobył mniej niż 40 procent głosów wyborców i przejął władzę, gdy niemal połowa stanów dokonała secesji, a wiele pozostałych było głęboko podzielonych. To, że powołał się na tradycję sięgającą pierwszych osadników amerykańskich, przydało mu powagi osobistości o znaczeniu historycznym i zapewniło akceptację dla jego planów zjednoczenia narodowego.
Wymyślone tradycje
Niewiele jest zwyczajów, które wydają się tak stare jak rytuały otaczające brytyjską monarchię. Sądzi się, że na przykład zmiana warty przed pałacem Buckingham jest pozostałością pradawnego protokołu, lecz w rzeczywistości wiele z tych rzeczy wprowadzono niedawno – gdy gwałtowna industrializacja wzbudziła nostalgię za przeszłością. Po zakłóceniach ciągłości w dynastii, takich jak zmiana nazwy na Windsor w 1917 roku lub abdykacja króla Edwarda w 1936 roku, monarchia wzmocniła sygnały dawnego precedensu w swoich rytuałach. Śluby zaczęto odprawiać w opactwie westminsterskim po raz pierwszy od pięciuset lat. Uroczystości koronacyjnej przydano archaicznej pompy w postaci starożytnych mieczy i jabłek. Historyk Eric Hobsbawm nazwał to „wymyślonymi tradycjami” – nowymi rozwiązaniami nowych problemów, które przedstawia się jako stare.