[b]Rz: W jakich sytuacjach w Polsce można zakładać podsłuchy?[/b]
Krzysztof Kozłowski: Za zgodą sądu, gdy zachodzi poważne podejrzenie popełnienia przestępstwa. To jednak grząski grunt i dokładnie nie wiadomo, jaka sytuacja usprawiedliwia założenie podsłuchu. Sąd nie ma czasu na dokładne analizowanie wniosku. Często nie ma innego wyjścia, niż zgodzić się ze służbami. Służby czasem zaś mają tendencję do zabezpieczania się, zanim przestępstwo zostanie popełnione. Często stosują też podsłuch wyprzedzająco – tzn. zanim otrzymają zgodę sądu, twierdząc, że sprawa jest nagła. Rzeczywiście w wielu przypadkach nie ma czasu, żeby przeprowadzić procedurę, a to daje duży margines swobody i w przypadku ludzi nieodpowiedzialnych mamy do czynienia z rażącym naruszeniem prawa. Służby mają i miały tendencje do wymykania się poza ramy prawne.
[b]Kto powinien więc kontrolować służby, skoro sąd, jak pan twierdzi, nie ma na to czasu?[/b]
Sąd wydaje się najlepszą instytucją, choć często nieskuteczną. Na początku transformacji ustrojowej próbowaliśmy metody, w której o założeniu podsłuchu decydowali: minister spraw wewnętrznych oraz sprawiedliwości, czyli prokurator generalny. To nie było praktyczne, bo nim zgoda została udzielona, sprawa przestawała być aktualna. Oba sposoby są zawodne i trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Od wielu lat miotamy się od ściany do ściany.
[b]W jakim sensie?[/b]