Kim jest nowy prezydent RFN?

Niemiecki Piątek Piotra Semki

Publikacja: 02.07.2010 16:10

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

[wyimek][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/07/02/kim-jest-nowy-prezydent-rfn/" "target=_blank]Weź udział w dyskusji[/link][/wyimek]

Pozwólcie sobie Państwo przedstawić: Christian Wulff

Od środy Niemcy mają nowego prezydenta – Christiana Wulffa. Kim jest nowa głowa państwa niemieckiego?

Urodził się w 1959 roku w Osnabrueck w Dolnej Saksonii. To najmłodszy prezydent w dziejach RFN. Wyróżnia go jeszcze jedno – jest dopiero drugim prezydentem – katolikiem w historii RFN. Wszystkich ośmiu poprzednich Bundespraesidenten było ewangelikami z wyjątkiem Heinricha Luebkego (rządy w latach 1959-1969) katolika z Sauerlandu.

Tradycyjnie katolickie Osnabrueck to jedno z najbardziej na północ wysuniętych obszarów katolickich na terenie Niemiec. Miejscowy Kościół ma własne, niemiłe wspomnienia z bismarckowskiego Kulturlkampfu, gdy pruscy urzędnicy szykanowali tutejszych księży i działaczy katolickich na czele z Ludwigiem Windthorstem. Co typowe dla tego terenu, gdzie wyznanie decydowało o wyborze szkół – młody Wulff ukończył katolickie przedszkole, a potem katolicką szkołę. Jako ośmiolatek uwielbiał kolędowanie. Dla matki wiara była oparciem wobec rodzinnego nieszczęścia.

Gdy mały Christian miał dwa lata, w 1961 roku jego ojciec opuścił matkę i związał się z inną kobietą. Ojczym jaki zastąpił prawdziwego ojca także opuścił matkę, gdy pojawiły się u niej oznaki narastającej ostrej sklerozy. Młody Wulff miał wtedy 16 lat i nagle na jego głowę spadła opieka nad chorą matką i dwa lata młodszą siostrą. To była szkoła dorosłości, która sprawiła, że szybko zaczął wybijać się w tłumie uczniów gimnazjum imienia Ernsta Moritza Arndta w Osabrueck. Tu wypatrzyli go działacze Schueler Union – szkolnej i gimnazjalnej młodzieżówki CDU i CSU.

Wulff zrobił tu szybka karierę – od 1978 do 1980 roku była nawet szefem szkolnej unii na cały RFN. Po tak obiecującym starcie kolejne lata to studia prawnicze i wspinanie się pod drabinie partyjnej kariery. Od 1986 jest radnym w Osnabruckim ratuszu, a od 1989 roku deputowanym z ramienia CDU do Bundestagu. Nie głaskanemu przez życie i wychowanemu w katolicyzmie Wulffowi – chadecka CDU była bliższa niż lewicowa SPD, w którym do głosu dochodziła wtedy rozkapryszona generacja roku 1968. Helmuth Kohl zwrócił na początku lay 90. uwagę na młodego, dynamicznego Wulffa i zaczyna wierzyć, że może dla odbić dla prawicy Dolną Saksonię. Ten drugi po względem wielkości land niemiecki (po Bawarii) był od 1990 roku zdobyczą SPD, którą uosabiał ambitny parweniusz Gerhardt Schroeder. W kolejnych wyborach w 1994 i w 1998 roku Wulff jako “Spitzenkandidat CDU” przegrywał, ale dawał się poznać Sasom jako coraz bardziej interesująca alternatywa dla pewnego siebie Schoroedera a potem jego następcy na stanowisku premiera landu Sigmara Gabriela.

W końcu w 2003 Wulff wysadził Socjaldemokratów z siodła i przejął Dolna Saksonię. Jako nowy premier podtrzymał wizerunek swego landu jako nie tylko jako siedziby tak znanych koncernów jak Volkswagen czy Continental (opony), ale i krainy zaawansowanych technologii jutra. Jego pasją okazała się współpraca Dolnej Saksonii z Chinami, za co władze chińskie uhonorowały Wulffa tytułem doktora honoris causa Uniwersytetu Tongji w Szanghaju. W 2006 roku po dwudziestu latach małżeństwa Wulff rozstał się ze swoją żona, z którą miał 16-letnia córkę . Wulff dołączył do licznych niemieckich polityków, którzy powtarzają co rusz schemat “nowego życia 40-latka z sekretarką”. Dwie dekady wierności – po czym gdy dzieci już wejdą w okres pełnoletności – rozwód ze starzejącą się żoną na rzecz znacznie młodszej sekretarki czy asystentki.

“Femme fatale” dla rodziny premiera Dolnej Saksonii okazała się Bettina Koerner – o 14 lat młodsza specjalistka od PR, która pracowała dla Wulffa. Ten ożenił się z Bettiną w 2008 roku i urodziła mu ona syna. W 2008 roku Wullf ponownie zwyciężył w Dolnej Saksonii na czele CDU i raz jeszcze został premierem landu.

W sporach o Erikę Steinbach bronił jej i wskrzesił – zarzucony w czasach SPD – patronat landu nad Ziomkostwem Ślaskim. Jednocześnie na zjeździe niemieckich Ślązaków w Hannowerze w 2009 w bardzo wyraźnych słowach wskazywał na potrzebę wyrzeczenia się jakichkolwiek rewanżystowskich czy nienawistnych nastrojów wobec Polski.

Wulff awansował po 2005 roku do grupy tzw. młodych wilków – stosunkowo młodych chadeckich premierów landów takich jak Roland Koch z Hesji czy Juergen Ruettgers z Nadrenii-Westfalii.

Podejrzewano ich ciągle o chęć przejęcia kanclerstwa od Angeli Merkel, która jednak ku ich zdumieniu pozbyła się ich – jednego po drugim. To pozycja ewentualnego rywala Pani kanclerz utorowała mu drogę od prezydentury, po dość tajemniczej dymisji Horsta Koehlera z funkcji prezydenta RFN w maju 2010 roku .

Po tym jak konserwatywna CSU odrzuciła na następce Koehlera zbyt liberalną Ursulę von der Leyen – Merkel zaproponowała właśnie Wulffa. Zdaniem wielu komentatorów – Merkel usunęła sobie z drogi ostatniego młodego wilka – drogą “kopniaka w górę”.

Wcześniej z polityki odsunął się Roland Koch a Juergen Ruettgers po przegranych wyborach w Nadrenii-Westfalii zadeklarował odsunięcie się od polityki landowej.

A Wulff dostał – wydawało się na tacy – najwyższe stanowisko w państwie. Najwyższe ale i pozbawione realnego wpływu na bieżąca politykę. Urząd ten Niemcy utożsamiali ze starszym panem, pełnym mądrości życiowej, politycznego taktu i sprawiającym chociaż wrażenie jakiejś ponadpartyjności.

Teraz dostają 51 latka, naznaczonego partyjną aktywności – hen od czasów szkolnej ławy. Jego poprzednicy obejmowali urząd prezydenta odpowiednio w wieku 64 lat (Richard von Weizsaecker), 60 lat (Roman Herzog), 68 lat(Johannes Rau) i wreszcie 61 lat (Horst Koehler).

Ale późne urodzenie ma swoje zalety.

Urodzony w 1959 roku Wulf to pierwszy prezydent, na którego życiorys nie pada cień II wojny światowej. Nawet poprzednika Wulffa – Horsta Koehlera – w jakimś stopniu symbolicznie określał fakt urodzin w 1943 roku na terenie wsi Skierbieszów na okupowanej przez Niemców Zamojszczyźnie, gdzie trafił z rodzicami wysiedlonymi wskutek akcji władz III Rzeczy z rumuńskiej Besarabii. Okoliczność, która zmusiła prezydenta Koehlera do podkreślenia na zjeździe ziomkostw w Berlinie w 2006 roku do wyraźnego podkreślania, że nie czuje się “wypędzonym”.

Wulff nie ma jakiegoś głębszego dorobku intelektualnego ani nie kojarzy się z jakąś oryginalną refleksją na temat historii Niemiec czy demokracją. Był technokratą władzy i typowym partyjnym baronem CDU. Jakiż to kontrast z Joachimem Gauickiem, którego na tydzień przed wyborami tłumy fetowały po odczycie na temat wyzwań przed jakimi stoi niemiecka demokracja.

Gdy Gauck porywał salę w Deutsche Theater – Wulff walczył z wizerunkiem sztywniaka oglądając z tłumie berlińczyków mecz niemieckiej jedenastki z czarno-czerwono-żółtymi barwami wysmarowanymi specjalną szminką na policzku.

Ale przed wyborem w Zgromadzeniu federalnym nie usposobiło to pozytywnie do Wulffa wielu autorytetów w łonie samej chadecji. Przed wyborami mógł on znaleźć na łamach prasy artykuły takich tuzów starej chadecji jak Kurt Biedenkopf, czy byli prezydenci Richard von Weizsaecker, czy Roman Herzog wzywający by wybór nowego prezydenta był wyborem sumienia, a nie wynikiem partyjnej dyscypliny.

Narodziny nowej prezydentury trwały rekordowo długo bo aż dziewięć godzin. Trzeba było aż trzech kolejnych tur głosowania w Zgromadzeniu federalnym aby Wulff został wybrany lub jak złośliwie mówią media “przepchany” prze Angelę Merkel na najwyższy urząd w RFN.

W liczącym 1244 miejsca Zgromadzeniu federalnym teoretycznie koalicja CDU/CSU wraz z FDP miała wyraźną większość 644 głosów. Wybór Wulffa nie powinien być problemem już w pierwszej turze.

A jednak Wulff musiał czekać upokarzające dwie tury bez rozstrzygnięcia – na ostateczny wybór w III turze. To oznaczało, że spora grupa elektorów z chadecji i z wolnych demokratów postanowiła dać pani kanclerz bolesną nauczkę i korzystać z tajności wyborów.

Angeli Merkel dano jasno do zrozumienia, że jej partii i partii jej koalicjantom Wulff nie za bardzo się podoba, a jeszcze mniej podoba się jej dyktatorski sposób wyznaczania kandydata na prezydenta. I że wszyscy mają już jej gierek i makiawelizmu powyżej dziurek w nosie.

Teraz nowy prezydent Christian Wulff musi rozpocząć prezydenturę walcząc z łątką pupilka Merkel i partyjnego barona udającego na siłę moralny autorytet. Nowy prezydent dopiął swego, ale jak wróżą media “nie będzie prezydentem ludzkich serc”. Inni wskazują, że cale dotychczasowe życie spędził jako polityczny aparatczyk, w “tylnych pokojach”, “dążąc do władzy”.

Istotnie dość kostyczny Wulff nie kojarzył się dotąd z jakąś specjalną spontanicznością. W relacjach z Polską nie wychodził dotąd poza dobre, ale oficjalne partnerskie relacje Dolnego Śląska z Dolną Saksonią. Polityki zagranicznej – nominat Angeli Merkel – musi się jeszcze uczyć.

Jego atutem medialnym może być za to żona Bettina – atrakcyjna blondynka, która już rzuca wyzwanie innej królowej kolorowych magazynów – Stephanie Freifrau von und zu Guttenberg, żonie ministra obrony Karla-Theodora zu Guttenberga.

Jak zwykle chadecji w chwilach słabości na pomoc rusza już bulwarówka Bild, która epatuje Niemców sondażem wykazującym, że aż 72 proc. mieszkańców RFN przewiduje, że Wulff będzie dobrze wypełniać swój urząd. Pożyjemy – zobaczymy.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?