Mama przez większą część życia nie była zwierzęciem politycznym. Problem komunizmu kwitowała opowieścią o żołnierzu armii Berlinga, który kwaterował u niej i u mojej babci pod Warszawą w 1945 roku. Żołnierz miał powtarzać: nienawidzę sukinsynów, i mówił to o Sowietach. Ale gdy mój ojciec twierdził, że przed wojną było wspaniale, mama, córka biednej drobnomieszczańskiej rodziny, powtarzała: wcale nie tak wspaniale. To nie rodziło poparcia dla komunizmu, ale pewną ambiwalencję. Reszta była produktem warunków. Mama musiała związać koniec z końcem, przy coraz dłuższych kolejkach. W wolnym czasie wolała rozmawiać o powieściach i filmach.

Tyle że 1980 rok odmienił mamę nawet fizycznie. Stała się po pięćdziesiątce rewolucjonistką. Wiosną 1981 roku wyjeżdżam z Warszawy na olimpiadę historyczną (byłem wtedy w liceum), a mama opowiada z błyskiem w oku, że zbliża się strajk generalny (Bydgoszcz) i że ona ma już miejsce, które będzie okupowała, w instytucie, który ją zatrudniał. Zrozumiałem powszechność rewolucji. I jeszcze jej uwaga: Piotr, ja w ogóle nie pamiętam emocji z Października '56. Przespałam swoją młodość, muszę to nadrobić.

Po grudniowej nocy wielu jej znajomych znów uciekło w prywatność.  A mama, przez sąsiadkę, stała się kolporterką, woziła torby pełne bibuły na odległe osiedla. Pomagałem jej czasem i tłumaczyłem: to nie na twoje siły, zostaw to nam. Nie dała sobie tego odebrać. Chodziła na manifestacje, co wiązało się z fizycznym ryzykiem. W 1983 roku przed warszawską katedrą tłum spychany przez zomowców przewrócił ją na ziemię.

Mam wrażenie, że stresy związane z wożeniem bibuły przyczyniły się do jej przedwczesnej śmierci w 1993 roku. Ze zdumieniem patrzyła pod koniec życia na takie szopki, jak licytowanie legitymacji "Solidarności" przez Zbigniewa Bujaka czy coraz bardziej rytualne narzekania na rzekome opozycyjne kombatanctwo.

Na pytanie, czy "Solidarność" to był związek, powstanie czy coś innego, odpowiem: dla mamy był to egzamin. Jakiego zwykła rzeczywistość po prostu nie oferuje. I ona go zdała. Jeśli mam dziś prawo do cząsteczki tego dziedzictwa, to także po mojej mamie.