Oto Sławomir Nowak chwali się, że jego "ziomalem" jest satanista, który uważa, iż Polacy to głupcy. Jerzy Buzek, szef Parlamentu Europejskiego, traci swoją apolityczność i ogładę, by z ręką w kieszeni promować PO. Donald Tusk mówi o dawnym wiceszefie Platformy, który zmienił debatę publiczną w szambo, że ten wnosi do polskiej polityki "świeżość". I czyni to w dniu, gdy Palikot pozuje na okładce "Newsweeka" w pozycji ukrzyżowanego Chrystusa.

Joanna Kluzik-Rostkowska przepoczwarza się w wyrocznię delficką i rozpaczliwie szuka swojej tożsamości, powtarzając, że Kaczyńskiemu nie można wierzyć, jej zaś – jak najbardziej. Żal nic tu nie pomoże. Jak się chciało być Jasiem Fasolą i Pinokiem w jednym, trudno oczekiwać,  że dostanie się rolę Królewny Śnieżki.

Minister Twitter, który w 160 znakach potrafi nastraszyć dyktatora w Syrii, przechodzi samego siebie, gdy dostanie do ręki mikrofon. Mówi, że od Władysława Bartoszewskiego różni się tym, że tamten był dwa razy ministrem, a on – tylko raz. Dyplomacja nie na tym polega, panie ministrze. Jest pan dziś ministrem po raz drugi, a rządowe "dziewictwo" stracił pan w rządzie PiS, jako członek dorzynanej potem przez pana watahy.

Nie dziwię się premierowi, że ucieka od tych ludzi polskimi "rozkopiankami". Złośliwi mówią, że z "tuskobusu", na którym widnieje napis "Zróbmy więcej Premier Tusk", ktoś odkleił słówko "niż". Inni twierdzą, że gdyby szef PO naprawdę chciał się dowiedzieć, czego trzeba Polakom, ruszyłby w trasę koncertową cztery lata temu, a teraz jedzie po to, by zobaczyć, "co by tu jeszcze spieprzyć, panowie". Jeszcze inni tłumaczą, że premier wystraszył się sondaży i chce się pożegnać z wyborcami.

Dziennikarka TVN 24 pyta na żywo już na pierwszym przystanku: "Nie ma pan premier wrażenia, że niektórzy tutaj nie przyszli z własnej woli" (czytaj: pisowcy się zlecieli z całego powiatu). "Mam" – odpowiada premier. "Ale nie będę się na to obrażał". Może dlatego, że zanim źli "niektórzy" dopchają się do mikrofonu, dobrzy "niektórzy" zgodnie z ustaleniami zdążą paść do nóżek jak wczoraj  – z żalem to piszę – Robert Korzeniowski. To dzięki takim zagraniom możemy przekonać się ostatecznie, że Platforma jest dziś głównie partią wielkich chodziarzy.