W Rosji wybory parlamentarne odgrywają taką samą rolę jak wybory w systemach autorytarnych. Ich rezultatem nie jest powstanie nowego układu sił w parlamencie czy budowa nowej koalicji. W systemie autorytarnym wybory są grą obywateli z szulerem. Czas pokaże, czy Rosjanom udało się (przynajmniej częściowo) ograć szulera, czy też to oni zostali po raz kolejny przez niego ograni. Innymi słowy możemy przedstawić dwie interpretacje wyników ostatnich wyborów: optymistyczną i pesymistyczną.
Jak Łukaszenko?
Pierwsza z nich mówi o tym, że wybory w Rosji były plebiscytem poparcia dla premiera Władimira Putina i Jednej Rosji. Plebiscytem, który zarówno on, jak i jego partia przegrali. I nie chodzi o wyniki głosowania, ale o powszechne wśród społeczeństwa przekonanie, że wybory zostały sfałszowane. Rosjanie kręcili filmy i robili zdjęcia dokumentujące przebieg głosowania, a następnie umieszczali to w Internecie. W sieci, jak nietrudno się domyślić, pojawiło się mnóstwo komentarzy na temat skali fałszerstw, a to oznacza, że władza w Rosji została zdelegitymizowana. Jeśli przyjmiemy ten punkt widzenia, to możemy też stwierdzić, że od dziś w Rosji rządzą uzurpatorzy. Trudno powiedzieć jak długo, bo delegitymizacja władzy, o czym świadczy przykład Aleksandra Łukaszenki, nie oznacza jej upadku. W każdym razie Władimir Putin i jego reżim postawił się w takiej sytuacji jak reżim Aleksandra Łukaszenki.
Jeśli ktoś nie jest z Petersburga, nie nosi pagonów i nie jest krewnym Władimira Putina, nie ma co liczyć na awans społeczny
Oznaczałoby to, że w Rosji nastąpił historyczny przełom. Ale jest też interpretacja pesymistyczna. Okazało się, że główny podmiot rosyjskiej sceny politycznej, Jedna Rosja, nie ma tak dużego poparcia społecznego, jak przedstawia się to opinii publicznej. Partia Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa otrzyma o 77 mandatów mniej niż poprzednio. Nieuniknione jest zatem pytanie o polityczny efekt tej nowej sytuacji. Prezydent Miedwiediew już wystąpił z propozycją utworzenia rządu koalicyjnego. Niewykluczone, że się to powiedzie. Lider partii liberalno-demokratycznej Władimir Żyrinowski wyraźnie skłania się ku temu rozwiązaniu, a dodatkowo rozważają je politycy Sprawiedliwej Rosji. Jeśli powstałaby taka koalicja, oznaczałoby to, że szuler po raz kolejny ograł obywateli. Nowy rosyjski rząd będzie miał w parlamencie większość, a Władimir Putin, tak jak tego chciał, zostanie ponadpartyjnym prezydentem.
Komunistyczni obrońcy demokracji
O tym, czy prawdziwa okaże się optymistyczna czy pesymistyczna interpretacja wyników wyborów, zdecyduje kilka czynników. Dużo zależy od tego, jak zachowają się w Dumie Sprawiedliwa Rosja i Partia Komunistyczna. Czy będą podnosić kwestię fałszerstw wyborczych, czy zgodzą się na koalicję z Jedną Rosją, a jeśli tak, to za jaką cenę. Równie istotna będzie postawa liderów tych ugrupowań. O ile Władimir Żyrinowski dotąd był lojalny wobec reżimu putinowskiego, o tyle Giennadij Ziuganow i Siergiej Mironow z różnych powodów, nierzadko urazów osobistych, mogą przyjąć bardziej zdecydowaną postawę. Tym bardziej że ich ugrupowania odniosły wyraźny sukces. Wedle sondaży przeprowadzanych miesiąc temu ugrupowanie Sprawiedliwa Rosja mogło mieć problemy z przekroczeniem 7-proc. progu wyborczego.