Rząd psuje państwo. To stwierdzenie powinno być oksymoronem. Niestety, nie jest tak w przypadku planowanej kwotowej podwyżki emerytur. Polityczne zamówienie premiera Donalda Tuska z exposé, który "dając po równo", chce zostać odebrany jako osoba dbająca o najuboższych, jest nie tylko sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, ale także – w świetle orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego – z ustawą zasadniczą. Co więcej, grozi nam jako podatnikom, że zapłacimy w przyszłości odszkodowanie za kaprys premiera. Podwyżka stanowi ponadto groźny wyłom w aktuarialnym (czytaj: ile wpłaciłeś, tyle dostaniesz) modelu naszego systemu. Może ponadto prowadzić do wzrostu szarej strefy, ucieczki przez starsze osoby na świadczenia i zniechęcać do aktywności zawodowej. Czyli zadziała dokładnie odwrotnie, niż powinno nam zależeć.
Może dlatego rząd zmienia zdanie w sprawie tych podwyżek: zapowiada, że kwotowa waloryzacja odbędzie się jednorazowo w 2012 roku, a później nastąpi powrót do podwyżek inflacyjnych. Powinien się jednak w ogóle wycofać z tego niesprawiedliwego pomysłu, ocierającego się o skrajny populizm rodem z PRL. Jeśli raz zrobi się wyłom, trudno przekonać później ludzi, by ufali państwu, a polityków, żeby go nie psuli. Oto pięć argumentów za wnioskiem o zawieszenie prac nad ustawą zmieniającą zasady podwyżek świadczeń.
Sprzeczne z konstytucją
Na początek orzecznictwo TK, które jednoznacznie wskazuje, że rządowy pomysł zostanie uznany za nielegalny. W postanowieniu z 27 czerwca 2001 r. sąd konstytucyjny wskazuje: "Potrzeba waloryzacji świadczeń emerytalnych jest spowodowana występującą inflacją i służy zniwelowaniu jej skutków. Celem waloryzacji jest [...] zachowanie realnej wartości przyznanych emerytur i rent". A tego za pomocą waloryzacji kwotowej nie da się zrobić – wskazują sędziowie. I dodają: "Przy istniejącym zróżnicowaniu wysokości przyznawanych świadczeń emerytalnych stosowanie waloryzacji kwotowej prowadziłoby do trudnych do zaakceptowania rezultatów".
W orzeczeniu z 21 czerwca 2000 r. Trybunał stwierdził: "W konstytucyjnym prawie do zabezpieczenia społecznego mieści się prawo do zachowania realnej wartości przyznanych rent". W orzeczeniu z 20 listopada 1995 r. uznał z kolei zmianę waloryzacji płacowej na cenową za dopuszczalną. Wskazał, że ta druga zapewnia zachowanie realnej wartości świadczeń.
Każdy, kto złoży do Trybunału wniosek w sprawie niezgodności propozycji rządowej z ustawą zasadniczą, ma zatem wygraną w kieszeni. Co więcej, rząd wie, że proponowane przez niego rozwiązanie jest sprzeczne z konstytucją. Mimo to je forsuje. Aby oddać skalę zamieszania, które wywołują tego rodzaju pomysły, chciałem przytoczyć osobiste wspomnienie. Gdy premier nieco ponad rok temu zapowiedział kwotową waloryzację świadczeń, rozmawiałem o tym z osobami w resorcie pracy. Były zdumione i wręcz wystraszone. – Mamy tomy orzeczeń TK, że to niezgodne z prawem. Trzeba mieć nadzieję, że premier zapomni o swojej deklaracji – usłyszałem z ich ust. Dlaczego rząd znów do tego wraca – trudno zrozumieć.