Od kilku dni wielkie larum w mediach, jak to groźna jest umowa ACTA dla wolności słowa, prywatności i konkurencji. Wypowiadają się politycy, prawnicy, dziennikarze i internauci różnych profesji. Odnosi się wrażenie, jakby ACTA rewolucjonizowała polskie prawo, wprowadzając nieznane mu instytucje lub procedury.
Szanowni państwo, ACTA nie wprowadza w życie niczego, czego by polskie prawo od wielu lat nie znało, ani – co ważniejsze – nie zobowiązuje państwa polskiego do wprowadzenia niczego, co nie byłoby usprawiedliwione zasadami niedyskryminacji, równowagi uprawnień oraz zwykłej sprawiedliwości.
Lista sankcji
Zacznijmy od ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (PAU), która w art. 79 przewiduje wobec naruszycieli obowiązek zaniechania naruszeń, usunięcia ich skutków, naprawienia szkody na co najmniej dwa różne sposoby, włączając w to wielokrotność stosownego wynagrodzenia dla uprawnionego twórcy, a nadto wydania uzyskanych korzyści.
Niezależnie od powyższego ustawa przewiduje całą listę różnych innych sankcji cywilnych, w tym orzeczenie o bezprawnie wytworzonych przedmiotach oraz środkach i materiałach użytych do ich wytworzenia. Przepis ten nie zapomina o negatywnych skutkach bezprawnego usuwania i obchodzenia technicznych zabezpieczeń utworu lub ingerowania w elektroniczne informacje na temat zarządzania prawami autorskimi.
Jedynym pozytywnym skutkiem „jazgotu" wokół ACTA jest przebudzenie się społeczeństwa i ożywiona debata, która mam nadzieję nie ustanie za tydzień