Nicolas Le Pen

Dyskusja o imigracji, jaka wybuchła we Francji, w rzeczywistości służy temu, aby odwrócić uwagę Francuzów od ich prawdziwego problemu, którym jest kryzys państwa opiekuńczego

Publikacja: 14.03.2012 01:41

Nicolas Le Pen

Foto: AFP

Francuski prezydent Nicolas Sarkozy podgrzał w ostatnich dniach antyimigracyjne nastroje, mówiąc w programie telewizyjnym, że Francja ma „zbyt dużo cudzoziemców", i deklarując, że o połowę ograniczy liczbę wniosków imigracyjnych, jeżeli zostanie wybrany na drugą kadencję. Wcześniej w niedzielę przed gigantycznym wiecem wyborczym na stadionie pod Paryżem zagroził, że zawiesi francuskie członkostwo w Schengen (czyli w europejskiej umowie o swobodnym przekraczaniu granic), jeżeli nie zostanie ona zmieniona tak, by lepiej chronić interesy obywateli.

Nawet we Francji taki cynizm polityczny zdarza się rzadko. Ataki na imigrację to próba przeciągnięcia na swoją stronę zwolenników Marine Le Pen, liderki ksenofobicznego Frontu Narodowego, przed pierwszą turą wyborów, która odbędzie się 22 kwietnia. Według ostatniego sondażu dla magazynu „Paris Match" Sarkozy przegrywa ze swoim socjalistycznym konkurentem, Francois Hollande'em w stosunku 29 proc. do 27 proc. Nietrudno się domyśleć, gdzie teraz szuka dodatkowych głosów.

Jednak cała ta dyskusja o imigracji w rzeczywistości służy temu, aby odwrócić uwagę Francuzów od ich prawdziwego problemu, którym jest kryzys państwa opiekuńczego. Receptą Hollande'a na utrzymanie obecnego systemu jest wprowadzenie 75-procentowej stawki podatkowej dla najlepiej zarabiających, co na pewno nie poprawi kondycji budżetowej Francji, natomiast może zwiększyć emigrację jej mieszkańców.

Sarkozy natomiast argumentuje, że „jeżeli w czasie kryzysu ekonomicznego Europa nie będzie kontrolować, kto może przekroczyć jej granice, nie będzie też w stanie finansować dłużej swojego systemu państwa socjalnego".

To nie tylko paskudne zagranie i żerowanie na najniższych instynktach, ale również podręcznikowy przykład ekonomicznego analfabetyzmu. Wśród największych zagrożeń dla Francji są bowiem starzenie się społeczeństwa oraz  malejąca liczba urodzeń, która choć wciąż jest najwyższa w Europie, znajduje się poniżej wskaźnika zastępowalności pokoleniowej. Gdyby abstrahować od fundamentalnych różnic kulturowych, to tylko imigracja mogłaby zapewnić Francji na tyle dużą aktywną siłę roboczą, by państwo mogło utrzymać swoich emerytów.

Prawdziwym wyzwaniem dla francuskiego rządu jest więc zagwarantowanie, że imigranci będą się we właściwy sposób asymilować  i stworzenie im warunków, w których będą się mogli rozwijać z pożytkiem dla reszty Francji. Sarkozy bez wątpienia to rozumie. Ciekawe jednak, czy wie również, iż właśnie tak oczywiste przykłady cynizmu wpędziły go w obecne kłopoty polityczne.

—tłum. TK

©2012 Dow Jones & Company, Inc. All Rights Reserved

To subscribe to The WSJ Europe: www.wsjeuropesubs.com

Francuski prezydent Nicolas Sarkozy podgrzał w ostatnich dniach antyimigracyjne nastroje, mówiąc w programie telewizyjnym, że Francja ma „zbyt dużo cudzoziemców", i deklarując, że o połowę ograniczy liczbę wniosków imigracyjnych, jeżeli zostanie wybrany na drugą kadencję. Wcześniej w niedzielę przed gigantycznym wiecem wyborczym na stadionie pod Paryżem zagroził, że zawiesi francuskie członkostwo w Schengen (czyli w europejskiej umowie o swobodnym przekraczaniu granic), jeżeli nie zostanie ona zmieniona tak, by lepiej chronić interesy obywateli.

Pozostało 81% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Opinie polityczno - społeczne
Skrzywdzeni w Kościele: Potrzeba transparentności i realnych zmian prawnych
Opinie polityczno - społeczne
Edukacja zdrowotna, to nadzieja na lepszą ochronę dzieci i młodzieży. List otwarty
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Prawdziwy test dla Polski zacznie się dopiero po zakończeniu wojny w Ukrainie
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska