Puśćmy wodze fantazji i załóżmy, że w kolejnej odsłonie kryzysu - którą jakiś czas temu nazwałem Eurogeddon - napięcia na rynkach finansowych będą tak duże, że doprowadzą do rozpadu strefy euro. Co będzie potem? Jakiś czas temu jeden z europejskich banków przeprowadził symulację, co mogłoby się wydarzyć, gdyby doszło do wyjścia Grecji lub do całkowitego rozpadu strefy euro.
Według przeprowadzonych symulacji PKB krajów strefy euro obniży się od 15 proc. (Grecja) do 10 proc. (Niemcy). Kraje naszego regionu też ucierpią i łączny spadek PKB może być znaczący, w przypadku niektórych krajów regionu dwucyfrowy. To oczywiście oznacza silny wzrost bezrobocia i ubóstwa również w Polsce. Bank pokazuje, jakie wydarzenia przyczynią się do tego nieprzyjemnego efektu.
Tańsze wakacje w Grecji
Ponieważ rozpad strefy euro będzie oznaczał dramatyczne zmiany kursów walutowych, handel i inwestycje transgraniczne zostaną znacznie ograniczone. Zaufanie konsumentów i biznesu radykalnie się obniży, co ograniczy inwestycje i konsumpcję. Ponieważ znacznie wzrosną koszty obsługi długu w wielu krajach na skutek wzrostu stóp procentowych, sektor publiczny będzie musiał ograniczyć inne wydatki, co doprowadzi do spadku popytu sektora publicznego. Im słabsze perspektywy wzrostu danego kraju, tym większe problemy budżetowe i tym większego ograniczenia wydatków będą się domagały rynki finansowe. Słabe kraje strefy euro zaczną tonąć.
Niemcy doświadczą masowego umocnienia nowej marki, co wywoła silny spadek cen towarów importowanych i deflację, ale także poważne kłopoty z konkurencyjnością na skutek wzrostu cen niemieckiego eksportu. Sprawna niemiecka machina eksportowa zacznie zawodzić, co nie będzie zbyt dobre dla Polski, która dostarcza podzespoły. Kraje południa Europy po przyjęciu walut narodowych doświadczą głębokiej dewaluacji, inflacja w krajach PIGS przekroczy 10 proc., a w Grecji być może nawet 20 proc.
Oprocentowanie obligacji Niemiec spadnie poniżej 1 proc., bo inwestorzy będą szukali bezpiecznych lokat, za to oprocentowanie obligacji krajów PIGS radykalnie wzrośnie (cena znacznie spadnie), a ponieważ banki w tych krajach mają bardzo dużo obligacji własnych rządów, spadek cen spowoduje olbrzymie straty i rządy będą musiały ratować swoje banki przed bankructwem. W czarnym scenariuszu dojdzie do kontrolowanego bankructwa Portugalii, Hiszpanii i Włoch. To pogrąży cały sektor finansowy w Europie.
#Z czasem kraje, których waluty zostały zdewaluowane, zaczną się szybciej rozwijać, ceny wakacji w Grecji liczone w markach iemieckich spadną o 2/3, najazd Niemców na greckie kurorty będzie przypominał atak imperialistycznej stonki ziemniaczanej na socjalistyczne pola ziemniaków w mrocznych czasach komuny. Po trzech, czterech latach, jak opadnie kurz kryzysu, na południe Europy powróci ożywienie gospodarcze.
Hydraulik obiektem nienawiści
Na giełdach będą głębokie spadki, najsilniej spadną ceny akcji instytucji finansowych, niektóre mogą zbankrutować. Ceny nieruchomości też się znacznie obniżą. Banki przestaną kredytować kupno nieruchomości, co wraz ze spadkiem dochodów ludności doprowadzi do silnego spadku popytu. Ale jednocześnie rządy będą starały się zwiększyć dochody podatkowe, więc radykalnie podniosą stawki podatku katastralnego, co ograniczy atrakcyjność tego sektora dla inwestorów.
Ponieważ bezrobocie wzrośnie, politycy będą starali się chronić miejsca pracy swoich wyborców, układ z Schengen zostanie zawieszony, na granicach ponownie pojawią się kontrole celne. Wybuchną nacjonalistyczne fobie, polski hydraulik znowu stanie się obiektem nienawiści. Nie sądzę, że trzeba będzie mieć wizę na wyjazd na narty w Dolomity, ale zamiast dowodu trzeba będzie jednak zabrać paszport.