Śląsk fetowany i doceniony

Autonomistom nie udało się narzucić swojej narracji o powrocie Śląska do Polski w 1922 roku - pisze publicysta

Publikacja: 25.06.2012 20:10

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Biorąc na serio hasła Ruchu Autonomii Śląska, jego lider Jerzy Gorzelik powinien datę rocznicy powrotu ziemi kopalń i hut do Rzeczypospolitej traktować z jak największą sympatią. Przecież do 1939 roku tylko w polskiej części Górnego Śląska działał autonomiczny sejm. Niemcy -  i te weimarskie, i te brunatne -  na żaden górnośląski landtag się nie zgodziły. Jeśli zwolennicy RAŚ kreują się na zwolenników „śląskiej godki", powinni co najmniej pozytywnie wspominać okres międzywojenny, kiedy po polskiej stronie nikt tej „godki" nie zabraniał. Po drugiej stronie granicy obowiązywał w szkole i w urzędach tylko język niemiecki. Jeśli nawet na polskim Górnym Śląsku bezmyślnie wymagano mówienia literacką polszczyzną, to w niemieckiej części „godka" była skazana na wymarcie.

Wojna o słowa

Historycy związani z RAŚ od lat protestują przeciw sformułowaniu „powrót Śląska do macierzy". Negują fakt , że Śląsk był polski do 1348 roku, a odrodzenie narodowe na tych ziemiach w XIX wieku miało charakter polski. Autonomiści wolą mówić o wydarzeniach lat 1919 -  1922 jako „podziale Śląska" lub wręcz polskiej „aneksji" lub „okupacji".

Gdy parę tygodni temu rozpoczął pracę zespół mający stworzyć uchwałę sejmiku województwa śląskiego dotyczącą wydarzeń sprzed 90 lat, radni RAŚ zaprotestowali przeciw określeniu „powrót Śląska do Polski", twierdząc, że można mówić jedynie o „przyłączeniu do Polski".

Radni PiS i PSL wskazywali, że przyjęcie takiego określenia sprawi, iż uchwała straci sens, bo nie po to powstańcy przelewali krew, by Śląsk „dołączać". Słowo „powrót" uznali za najwłaściwsze. Adam Lubas z PO, szef zespołu, unikał zajęcia stanowiska, podobnie jak inny polityk PO Andrzej Gościniak, przewodniczący sejmiku.

Co charakterystyczne: na stronie Centrum Kultury Katowice -  pośrednio podległego wiceszefowi sejmiku Jerzemu Gorzelikowi z RAS -  pisano o 90. rocznicy „przyłączenia". To samo określenie długo widniało na stronie wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka. Natomiast Kancelaria Prezydenta Bronisława Komorowskiego zapowiadała obchody powrotu Śląska do Polski.

Ostatecznie uchwała sejmiku głosi, że „mija 90 lat od zjednoczenia części Górnego Śląska z Polską, po blisko sześciu wiekach przynależności regionu do innych państw". RAŚ częściowo postawił na swoim, choć wspomnienie o sześciu wiekach przynależności od innych państw sugeruje powrót, a nie zabór.

Konflikt o słowa wybuchł też, gdy okazało się, że Muzeum Śląskie utożsamiane z wpływami RAŚ nazwało okolicznościową wystawę określeniem „Śląsk w ogniu -  czas powstań śląskich".

Zgodnie zaprotestowali -  wyczuleni na gierki słowne RAŚ -  dwaj śląscy senatorzy PO: wicemarszałek Senatu Maria Pańczyk-Pozdziej i Bogusław Śmigielski.

-  To zbyt kontrowersyjne określenie, nie była to przecież wojna, ale zryw powstańczy oraz plebiscyt -  mówił mediom senator Śmigielski. Ostatecznie słowo „ogień" zniknęło z nazwy wystawy.

Czy senatorzy PO byli przeczuleni? Niekoniecznie. RAŚ od lat twierdzi, że powstania były bratobójczą awanturą, w którą cynicznie wciągnięto Ślązaków. Tytuł „Śląsk w ogniu" sugeruje wizję powstań bardziej jako plagi niż źródła inspiracji i dumy.

Wreszcie tuż przed dniem obchodów rocznicy 22 czerwca w Warszawie i przed przybyciem prezydenta Komorowskiego do Katowic lider RAŚ Jerzy Gorzelik ogłosił list otwarty do prezydenta RP.

Pisał w nim: „Nie ulega wątpliwości, że w oczach wielu Ślązaków państwo polskie utraciło wiarygodność -  wyczerpał się udzielony przez naszych przodków kredyt zaufania. Krytycznego stosunku do Rzeczypospolitej nie można tłumaczyć rzekomym antypolonizmem. To byłoby wątpliwym alibi, zwykłą wymówką, usprawiedliwiającą brak dialogu, którego mieszkańcy Górnego Śląska domagają się od lat".

Gorzelik w liście zapowiedział, że Ślązacy „nie dadzą przywołać się do porządku opowieściami o świadomości utraconej między Górnym Śląskiem a Oberschlesien. Nazwy te nie symbolizują dla wielu z nas odrębnych światów, lecz różne wymiary tej samej śląskości".

To reakcja na wystąpienie prezydenta 1 września 2011 r. pod wieżą spadochronową w Katowicach, gdzie Bronisław Komorowski wyraził zaniepokojenie tym, że „niektórzy gdzieś tracą swoją świadomość pomiędzy Oberschlesien a Górnym Śląskiem".

Na arogancki list szefa RAŚ odpowiedział na Twitterze i Facebooku wicemarszałek sejmiku śląskiego z ramienia PO Piotr Spyra, zarzucając Gorzelikowi, że „chce skłócić Śląsk z resztą Polski". Spyra, nawiązując do słów Gorzelika, napisał, że „koalicja z RAŚ straciła wiarygodność u wielu członków PO".

Jak podają śląskie media, w sieci rozgorzała dyskusja, w trakcie której jeden z sympatyków RAŚ napisał na stronie wicewojewody: „Czas skończyć tylko gadać. Niech poleje się polska krew!".

Spyra skomentował ten atak w lokalnym wydaniu „Gazety Wyborczej: - Jestem zdruzgotany. Od dłuższego czasu widzę, że internauci związani z RAŚ posługują się mową nienawiści. Ten wpis to groźba karalna. Zgłoszę sprawę w prokuraturze.

Głos prezydenta

Protesty senatorów PO przeciw słownym gierkom deprecjonującym tradycję powstańczą i deklaracje wicemarszałka Spyry przeciw koalicji z RAŚ to sygnał, że ekstremizm autonomistów zaczyna być dostrzegany.

Prezydent Komorowski już w grudniu 2010 roku z okazji barbórkowego święta na Śląsku przestrzegał lokalną Platformę przed konsekwencjami aliansu z RAŚ.

W maju tego roku w Wiśle prezydent podczas spotkania z wojewodą, marszałkiem sejmiku i posłami PO stwierdził, że oddanie nadzoru nad kulturą w regionie liderowi RAŚ było błędem.

Teraz właśnie dzięki Bronisławowi Komorowskiemu obchodom 90. rocznicy powrotu Śląska do macierzy nadano zarówno w Warszawie, jak i w Katowicach wyjątkowo uroczysty charakter. Prezydent w ten sposób przekreśla propagandę RAŚ głoszącego, że Polska nie docenia Śląska. W Dniu Śląskim w stolicy składano wieńce w hołdzie powstańcom śląskim na Grobie Nieznanego Żołnierza, a metropolici warszawski kardynał Kazimierz Nycz i katowicki abp Wiktor Skworc odprawili msze w intencji Śląska w archikatedrze warszawskiej.

To dobry przykład, jak można pozytywnie afirmować tożsamość śląską.

Równie ważna była wizyta prezydenta Komorowskiego w Katowicach podczas święta powrotu Śląska do Polski.

Najważniejsze elementy przesłania prezydenta znalazły się w wypowiedzi dla „Dziennika Zachodniego". Komorowski ocenił „90 lat wspólnoty narodowej i państwowej jako 90 lat i tryumfów, i klęsk".

Prezydent skrytykował też dążenia do ustawowego nadania śląskiej mowie statusu języka regionalnego. Powołał się na wicemarszałek Senatu Marię Pańczyk-Pozdziej, dziennikarkę radiową znaną m.in. z audycji poświęconych kulturze śląskiej. Choć w istotny sposób przyczyniła się do nobilitacji śląskiej gwary, stanowczo sprzeciwia się uznaniu jej za język. Komorowski uważa, że: „Nie ma co wymyślać języka śląskiego, tylko trzeba zadbać dobrze o gwary śląskie. (... ) Sam pomysł, by budować język poprzez ustawy, wydaje się być czymś dziwnym. Język albo jest, albo go nie ma -  od ustawy nic nie przybędzie".

W dzień rocznicowych obchodów na Śląsku czas na krótką wizytę w Katowicach znalazł i Donald Tusk, który złożył kwiaty pod pomnikiem Powstań Śląskich. Tusk może zakończyć kompromitującą Platformę koalicję z RAŚ jednym telefonem. Jak dotąd tego nie robi.

Największym dowodem na to, jak księżycowa jest ideologia RAŚ, były tłumy mieszkańców województwa -  zarówno tych z powstańczą tradycją, jak i tych, których przodkowie przybyli tu po 1945 roku -  przejęte rekonstrukcją wkroczenia polskich wojsk na Śląsk. To jest milcząca większość tej ziemi. To oni uczestniczyli do późnej nocy w zabawie rocznicowej w centrum Katowic. To do nich zwracał się na uroczystej mszy w katowickiej katedrze abp Wiktor Skworc, nakazując hołd dla tych Ślązaków, którzy życiem zapłacili za wierność wobec polskości.

I to jest śląskość, a nie felietony scyniczniałego starca -  niegdyś zdolnego reżysera, który dziś potrafi jedynie wmawiać Ślązakom, że wiecznie są ofiarami, a w Polakach winni widzieć ciemięzców.

Gdy państwo polskie wypełnia swój obowiązek i patronuje tradycji związków Śląska z Rzeczpospolitą -  widać jak bardzo propaganda przeciwstawiania tej ziemi Polsce jest płytką ideologią mało ambitnej „tutejszości". I jak bardzo RAŚ wyrósł na koalicji z Platformą. Jak długo jeszcze ona potrwa?

Autor jest publicystą „Uważam Rze"

Biorąc na serio hasła Ruchu Autonomii Śląska, jego lider Jerzy Gorzelik powinien datę rocznicy powrotu ziemi kopalń i hut do Rzeczypospolitej traktować z jak największą sympatią. Przecież do 1939 roku tylko w polskiej części Górnego Śląska działał autonomiczny sejm. Niemcy -  i te weimarskie, i te brunatne -  na żaden górnośląski landtag się nie zgodziły. Jeśli zwolennicy RAŚ kreują się na zwolenników „śląskiej godki", powinni co najmniej pozytywnie wspominać okres międzywojenny, kiedy po polskiej stronie nikt tej „godki" nie zabraniał. Po drugiej stronie granicy obowiązywał w szkole i w urzędach tylko język niemiecki. Jeśli nawet na polskim Górnym Śląsku bezmyślnie wymagano mówienia literacką polszczyzną, to w niemieckiej części „godka" była skazana na wymarcie.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?