Pierwszy rzucił chyba pomysł prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, mówiąc o mundialu w roku 2022. Wprawdzie na ten termin FIFA już wybrała gospodarza (jest nim Katar), ale przecież może to być następny wolny termin. Nie chodzi o rok, tylko o chęci i możliwości.
Władze Gdańska mają prawo mówić o sukcesie organizacyjnym Euro 2012 (jak wszystkie pozostałe miasta gospodarze), ale chyba nie bardzo zdają sobie sprawę z różnicy między mistrzostwami jednego kontynentu a całego świata oraz rozmiarów organizacyjnych i finansowych mundialu.
W mistrzostwach Europy w Polsce i na Ukrainie wzięło udział 16 reprezentacji narodowych. UEFA podzieliła je na cztery grupy i wybrała osiem miast oraz stadionów – po cztery w Polsce i na Ukrainie. Na mundial to nie wystarczy. Od roku 1998 biorą w nim udział 32 kraje. Wtedy, we Francji, mecze odbywały się w dziesięciu miastach. Cztery lata później, pierwszy raz w historii piłki nożnej, mundial zorganizowały dwa kraje: Korea Południowa i Japonia. W organizację zaangażowano 20 miast, po dziesięć w każdym kraju. 12 miast gościło piłkarzy cztery lata później w Niemczech. Dwa lata temu, w RPA, zawody rozgrywano na dziesięciu stadionach w dziewięciu miastach.
Przy 32 drużynach turniej trwa około miesiąca. Rozgrywa się 64 mecze. W obowiązującej dziś formule mistrzostw Europy meczów jest 31.
We władzach FIFA nie ma Polaka, nasze możliwości dyplomatyczne są bliskie zera