Prezent dla Putina

Wzmocnienie pozycji języka rosyjskiego na Ukrainie nie wynika z realnych potrzeb. To próba obłaskawienia Kremla przez Janukowycza - piszą publicysci "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 01.08.2012 20:00

Tatiana Serwetnyk

Tatiana Serwetnyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Wyim: Twierdzenia, że rosyjski jest w jakikolwiek sposób dyskryminowany na Ukrainie, są oczywistą nieprawdą

Język rosyjski na Ukrainie jest zagrożony - alarmują politycy rządzącej Partii Regionów. Powołują się na wezwania i apele Rosjan oraz ukraińskich środowisk rosyjskojęzycznych. Rosyjski jednak ma się tu znakomicie, skutecznie konkurując z ukraińskim, a ludziom prezydenta Wiktora Janukowycza chodzi tak naprawdę o pozyskanie rosyjskojęzycznego elektoratu.

Wyższy status

Sprawa nadania rosyjskiemu statusu drugiego, obok ukraińskiego, języka urzędowego pojawia się regularnie od czasu uzyskania przez Ukrainę niepodległości. Ugrupowania, określające się jako "patriotyczne" czy "narodowo-demokratyczne" dowodziły, że chronić należy sam język ukraiński, bo przez lata w Ukraińskiej SRR trwała rusyfikacja, a i w niepodległym kraju łatwiej o gazetę czy książkę po rosyjsku, niż po ukraińsku.

Kolejni prezydenci, niezależnie od swojego pochodzenia i języka, jakim posługiwali się w domu - Leonid Krawczuk, Leonid Kuczma, Wiktor Juszczenko - albo nie decydowali się na wsparcie postulatów grup rosyjskojęzycznych, albo (jak Juszczenko) silnie wspierali język ukraiński.

Wiktor Janukowycz doszedł do władzy przede wszystkim dzięki głosom mieszkańców Ukrainy wschodniej, a więc mówiących na co dzień po rosyjsku. I obiecywał uznanie rosyjskiego za drugi, państwowy. Tyle, że gdy doszedł do władzy, zaczął unikać tego tematu, wiedząc, że w parlamencie nie znajdzie większości, niezbędnej do zmiany konstytucji. I publicznie posługiwał się wyłącznie ukraińskim, choć było widać wyraźnie, że jest to dla niego język wyuczony.

Ostatnio pojawiła się nowa koncepcja, skorzystania z Europejskiej Karty Języków Regionalnych lub Mniejszościowych. Niejako "tylnymi drzwiami", jako "język mniejszościowy", rosyjski mógłby zostać wprowadzony jako drugi urzędowy lokalnie, w miastach, rejonach (powiatach), a nawet obwodach (województwach).

I taka ustawa (formalnie nie dotycząca jedynie rosyjskiego) została przez Radę Najwyższą przyjęta. Tyle, że nie trafiła do prezydenta, bo brakuje na niej innego podpisu - przewodniczącego Rady Najwyższej. Wołodymyr Lytwyn podał się do dymisji, oburzony zachowaniem się deputowanych koalicji, którzy poparli projekt ustawy językowej podczas jego nieobecności, w dodatku bez wcześniejszego umieszczenia projektu ustawy w porządku dziennym obrad.

Co znaczy regionalny

Zgodnie z popartą przez Partię Regionów Wiktora Janukowycza ustawą, „język regionalny lub mniejszości" ma być wykorzystywany przez miejscowy samorząd i w miejscach publicznych tam, gdzie chce używać go ponad 10 proc. mieszkańców. Przeciwnicy tych przepisów pytają: „kto i w jaki sposób będzie ustalał liczbę tych 10 procent?".

Opozycja zarzuca rządzącym, że wprowadzają opinie społeczną w błąd, nieprawidłowo interpretując Europejską Kartę Języków Regionalnych lub Mniejszościowych chroniącą przede wszystkim języki, które mogą zniknąć. Deputowany Bloku Julii Tymoszenko Wołodymyr Jaworiwski twierdził, że Karta nie została przetłumaczona z oryginału, czyli z języka angielskiego, a z innego tłumaczenia, w języku rosyjskim. - A jeśli chodzi o języki, które mogą zniknąć, na miejscu Rosjan na Ukrainie po prostu bym się pogniewał, że język rosyjski jest stawiany w jednym szeregu z tymi, którym grozi wyginięcie, na przykład z gagauskim (Gagauzja jest częścią Mołdawii, a gagauski nalezy do grupy języków tureckich - red.) - uzasadniał.

- W tej całej tej sprawie chodzi przede wszystkim o aspekt kulturowy i polityczny - twierdzi szef Instytutu Filozofii w Kijowie Myrosław Popowycz. - Rosyjskojęzyczni mieszkańcy używali swojego języka i bez żadnej ustawy, pisali oświadczenie do władz lub milicji w języku rosyjskim, otrzymywali dyplomy uczelni także w języku rosyjskim. Przepisy nic nie zmienią - zaznacza.

Oczywiście, z ustawy mogą skorzystać i inni. Na przykład Węgrzy na Zakarpaciu (jest ich tam 12 proc.) czy Rumuni w obwodzie czerniowieckim (12,5 proc.). Polacy mogą mieć z tym kłopot, bo są dość rozproszeni i trudno będzie znaleźć takie miejscowości czy rejony, gdzie jest ich ponad 10 proc.

Ale tworząc nowe prawo nikt nie myślał o Węgrach, Rumunach i Polakach. I oni też nie stworzą Ukrainie większych problemów.

Można mówić po rosyjsku

Twierdzenia, że rosyjski jest w jakikolwiek sposób dyskryminowany, są oczywistą nieprawdą. Wystarczy przejść się ulicami Kijowa - to miasto dwujęzyczne, w którym mieszkańcy swobodnie posługują się i ukraińskim, i rosyjskim, z łatwością przechodząc z jednego na drugi. Albo nawet odpowiadają po rosyjsku, gdy ktoś pyta po ukraińsku - i na odwrót. A w położonym kilkaset kilometrów na wschód Doniecku ukraiński jest słyszany bardzo rzadko.

Działania władz w ciągu wszystkich lat ukraińskiej niepodległości prowadziły raczej do usunięcia efektów długotrwałej rusyfikacji. W radzieckiej przeszłości, nie mówiąc już o czasach carskich, ukraiński był traktowany jako język "wieśniaczy", gorszy, albo wręcz jako dialekt rosyjskiego (niektórzy rosyjscy nacjonaliści wciąż tak twierdzą). To, co udało się zrobić, to przywrócenie ukraińskiemu należnego mu statusu.

O tym, że na Ukrainie nie ma problemów z rosyjskim mówią zresztą sami rosyjskojęzyczni. Gimnastyczka i trzykrotna medalistka olimpijska z Atlanty Lilia Podkopajewa, urodzona w Doniecku, powiedziała niedawno, że cierpli właśnie z powodu... nieznajomości ukraińskiego. - Nikt nas, rosyjskojęzycznych, na Ukrainie nie uciska. Byłam we Lwowie i Iwano-Frankiwsku (dawny Stanisławów). Wszyscy mnie tam doskonale rozumieli. W czasach Związku Radzieckiego rodzice nie chcieli mnie obciążać nauką języka ukraińskiego, ale moje dzieci muszą się go nauczyć - mówiła Podkopajewa.

Bo rosyjski jest wszędzie. W gazetach, w telewizji i radiu. Wydawcom bardziej opłaca się wydać książkę po rosyjsku, bo mają na nią rynek wielokrotnie większy niż sama tylko Ukraina. A znów Rosja wspiera swoje gazety, które na ukraińskim rynku dodają do tytułu słowo "Ukraina" i mogą skutecznie lobbować interesy Moskwy.

Zresztą, władze rosyjskojęzycznych miast na wschodzie Ukrainy wcale nie czekały, aż Partia Regionów poprze ustawę językową. Urodzony na rosyjskim Sachalinie mer Odessy Ołeksij Kostusiew już ponad rok temu zlecił swoim urzędnikom, by nie przynosili do niego dokumentów do podpisu w języku ukraińskim. Ukraińskiego od lat obiecuje nauczyć się premier Ukrainy Mykoła Azarow, ale na obietnicach się kończy. Nauka przydałaby się także niektórym deputowanym Partii Regionów, którzy w parlamencie nie chcą posługiwać się językiem państwowym - czyli ukraińskim.

Gra językiem

Wyższy status dla języka rosyjskiego miał być także prezentem dla Władimira Putina, który 12 lipca złożył roboczą wizytę w Jałcie. Bo Moskwa od dawna dowodzi, że Rosjanie na Ukrainie traktowani są źle i że należy to zmienić. Ale najwyraźniej jest to jedynie propaganda, bo Janukowycz nie dostał od Putina żadnej nagrody. Wprost przeciwnie, został przez niego otwarcie zignorowany. Prezydent Rosji spóźnił się na spotkanie z nim ponad cztery godziny, najpierw odwiedzając motocyklistów w Sewastopolu.

„Rosja nie wierzy Ukrainie. I tego nie zmieni nadanie językowi rosyjskiemu statusu regionalnego, czemu towarzyszyły protesty i skandale, z dymisją Łytwyna w tle. Na Putinie językowa epopeja w Kijowie nie zrobiła wrażenia. Interesują go przede wszystkim korzyści z eksploatacji ukraińskich surowców i ukraińskiego przemysłu, a nie mityczna ochrona rosyjskojęzycznych mieszkańców, którzy jej nie potrzebują" - pisał ukraiński portal. Censor.net.

Tym niemniej kwestia językowa - i szerzej, sprawa mniejszości rosyjskiej nad Dnieprem - jest w Rosji wykorzystywana bardzo skutecznie. Moskwa chce bowiem dowieść, że władze w Kijowie nie tylko nie działają zgodnie z interesem milionów Rosjan i rosyjskojęzycznych Ukraińców, zamiast z Rosją integrując się z Europą. Ale więcej: pokazuje swoje niezadowolenie z powodu rzekomo złego traktowania swych rodaków, przekonując ich zarazem, że jest najlepszym obrońcą ich interesów. I tego obawia się Wiktor Janukowycz i jego współpracownicy.

Wyim: Twierdzenia, że rosyjski jest w jakikolwiek sposób dyskryminowany na Ukrainie, są oczywistą nieprawdą

Język rosyjski na Ukrainie jest zagrożony - alarmują politycy rządzącej Partii Regionów. Powołują się na wezwania i apele Rosjan oraz ukraińskich środowisk rosyjskojęzycznych. Rosyjski jednak ma się tu znakomicie, skutecznie konkurując z ukraińskim, a ludziom prezydenta Wiktora Janukowycza chodzi tak naprawdę o pozyskanie rosyjskojęzycznego elektoratu.

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?