Minister finansów Jacek Rostowski w skierowanym do mnie liście otwartym zarzucił „Rzeczpospolitej" nierzetelność. List umieścił na stronie Ministerstwa Finansów i rozesłał po redakcjach. Chodzi o wyliczenia ministra dotyczące skutków dla budżetu jednej z propozycji PiS, wyliczenia, które - jak dowiedliśmy - zostały tendencyjnie zawyżone.
Nasze wyliczenia są prawidłowe. Co zresztą Rostowski pośrednio potwierdza. Nie wiem, czy minister finansów i jego doradcy faktycznie mają trudności z poskładaniem niektórych danych i liczb w budżecie, czy świadomie nimi manipulują dla politycznej korzyści. Każda odpowiedź byłaby niepokojąca. Tym bardziej że błędy i przeoczenia uderzające są też w projekcie PiS. W oficjalnym dokumencie, a zwłaszcza w wersji prezentowanej przez Jarosława Kaczyńskiego.
Wszystko to razem nie najlepiej wróży atmosferze i gotowości największych partii do podjęcia działań naprawczych mających zneutralizować skutki kryzysu. Stąd pomysł wciągnięcia jak najszerszej rzeszy ekonomistów, ekspertów do ogólnonarodowej debaty nad strategią gospodarczą Polski wydaje się bardzo na czasie.
Wyolbrzymianie zagrożeń
W ostatni piątek napisaliśmy, że szacowane przez ministra Rostowskiego ubytki w kasie państwa z tytułu ulgi w PIT dla emerytów są zawyżone. MF szacuje je na 13,9 mld zł. My pisaliśmy o kwocie sięgającej maksymalnie 4 mld zł. Przyjęliśmy do naszych obliczeń istniejący dokument, który przedstawił PiS. A tam jest mowa o „wprowadzeniu zwrotu podatku dla emerytów, którzy otrzymują 1000 zł i mniej".
Rostowski w swoich wyliczeniach nie uwzględnił oficjalnej propozycji PiS, lecz słowa Jarosława Kaczyńskiego z konferencji 4 września. Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił faktycznie o zwolnieniu z opodatkowania emerytów i rencistów do 1 tys. zł.