Bigos Jacka Rostowskiego - redaktor naczelny „Rz" odpowiada ministrowi finansów

Szacunki finansowe rządu Platformy robione są z typową dla tej formacji pogardą dla przeciwnika i z tezą określoną z góry - pisze redaktor naczelny „Rzeczpospolitej"

Aktualizacja: 10.09.2012 08:30 Publikacja: 09.09.2012 20:52

Tomasz Wróblewski

Tomasz Wróblewski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Minister finansów Jacek Rostowski w skierowanym do mnie liście otwartym zarzucił „Rzeczpospolitej" nierzetelność. List umieścił na stronie Ministerstwa Finansów i rozesłał po redakcjach. Chodzi o wyliczenia ministra dotyczące skutków dla budżetu jednej z propozycji PiS, wyliczenia, które - jak dowiedliśmy - zostały tendencyjnie zawyżone.

Nasze wyliczenia są prawidłowe. Co zresztą Rostowski pośrednio potwierdza. Nie wiem, czy minister finansów i jego doradcy faktycznie mają trudności z poskładaniem niektórych danych i liczb w budżecie, czy świadomie nimi manipulują dla politycznej korzyści. Każda odpowiedź byłaby niepokojąca. Tym bardziej że błędy i przeoczenia uderzające są też w projekcie PiS. W oficjalnym dokumencie, a zwłaszcza w wersji  prezentowanej przez Jarosława Kaczyńskiego.

Wszystko to razem nie najlepiej wróży atmosferze i gotowości największych partii do podjęcia działań naprawczych mających zneutralizować skutki  kryzysu. Stąd pomysł wciągnięcia jak najszerszej rzeszy ekonomistów, ekspertów do ogólnonarodowej debaty nad strategią gospodarczą Polski wydaje się bardzo na czasie.

Wyolbrzymianie zagrożeń

W ostatni piątek napisaliśmy, że szacowane przez ministra Rostowskiego ubytki w kasie państwa z tytułu ulgi w PIT dla emerytów są zawyżone. MF szacuje je na 13,9 mld zł. My pisaliśmy o kwocie sięgającej maksymalnie 4 mld zł. Przyjęliśmy do naszych obliczeń istniejący dokument, który przedstawił PiS. A tam jest mowa o „wprowadzeniu zwrotu podatku dla emerytów, którzy otrzymują 1000 zł i mniej".

Rostowski w swoich wyliczeniach nie uwzględnił  oficjalnej propozycji PiS, lecz słowa Jarosława Kaczyńskiego z konferencji 4 września. Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił faktycznie  o zwolnieniu z opodatkowania emerytów i rencistów do 1 tys. zł.

To zasadnicza różnica. Jeśli przyjąć oficjalny dokument, zwolnienie objęłoby ok. 0,5 mln emerytów w ZUS i ok. 1 mln w KRUS, którzy otrzymują do 1 tys. zł. Łącznie według naszych szacunków jego koszt wyniósłby ok. 3,5-4 mld zł. Jeśli natomiast przyjąć słowa Kaczyńskiego, a tak zrobił Rostowski, wtedy liczby są większe i wychodzi prawie 14 mld zł.

Co stanowi większy problem? Czy Jarosław Kaczyński prezentujący program, którego do końca sam nie zrozumiał lub nie wczytał się w wyliczenia swoich ekspertów? Czy minister Rostowski wykorzystujący niechlujne wystąpienie prezesa Kaczyńskiego do wyolbrzymiania zagrożeń programem opozycji? Trudny wybór.

Dla porządku dodam, że minister doskonale wiedział, co robi, bo w załączniku do swoich obliczeń wykazał, że „skromniejszy" sposób liczenia daje kwotę 3,3 lub 2,3 mld zł (czyli, jeśli chodzi o rząd wielkości, zgodną z naszymi szacunkami).

Na tym nie kończą się jednak wątpliwości wokół rzekomo rzetelnych szacunków ministra. Weźmy zgłoszoną przez PiS ulgę na podręczniki. MF szacuje ją na kwotę 1,1 mld zł. Cały rynek podręczników wart jest 800-900 mln zł rocznie. Skąd MF wzięło dodatkowe 200-300mln?

Kolejna wpadka z wyliczeniami to 1,8 mld zł z tytułu opłacania przez państwo składek na ubezpieczenia społeczne dla rodziców przebywających na urlopie wychowawczym. Tu wszystkim się wszystko pomyliło. PiS zapisał w swoim programie postulat, który już jest zrealizowany. Budżet opłaca obecnie składki za osoby na urlopach wychowawczych. Eksperci MF powinni to wiedzieć, bo podstawę ich naliczania podnosił właśnie rząd PO (została zapisana w programie polityki rodzinnej PiS, a Platforma ją tylko przyklepała). Zamiast liczyć od nowa, należało po prostu wytknąć błąd. Co też pewnie zabolałoby opozycję.

Przewrotny polityk

Następna wątpliwość dotyczy ulgi na dzieci. Rostowski podlicza propozycję PiS na 10,9 mld zł i wpisuje to jako koszt. Tyle tylko że nie wiemy, czy jest to kwota brutto czy netto. Bo już teraz ta ulga kosztuje budżet blisko 6 mld zł. Pytanie: czy Rostowski dolicza do tych 6 mld zł kolejne 11 mld, czy mówi o całościowym koszcie w wersji PiS? Jeśli tak, to w szacunkach powinno być, że propozycja opozycji kosztuje netto nieco ponad 5 mld zł, a nie prawie 11 mld.

Spory bałagan mamy też przy  propozycji finansowania przedszkoli. PiS, nie wiedzieć czemu, raz mówi o bonie za żłobek i przedszkole, później o tańszych przedszkolach (subwencji oświatowej). MF, zamiast wytknąć kolejny błąd, skwapliwie wylicza jedno rozwiązanie na 4 mld zł, drugie na 2 mld zł.

Rostowski zachowuje się tu jak przewrotny polityk, a nie jak ekonomista, który próbuje przeprowadzić obiektywnie rzetelną analizę. Szacunki mówią (znajdują się m.in. w projekcie ustawy ZNP), że zapewnienie wszystkim dzieciom w wieku trzy-sześć lat edukacji przedszkolnej to wydatek rzędu 4 mld zł.

Wątpliwości budzi też, choć tym razem w drugą stronę, szacunek obniżki składki rentowej o 2 pkt proc. MF wylicza jej skutek dla budżetu na 7,7 mld zł, prezes PiS mówił o 9 mld zł. Ma to być według Rostowskiego argument, że jest konserwatywny i uczciwy w wyliczeniach. Tyle tylko że nie wiadomo, skąd pochodzi ta kwota. W planie finansowym FUS na 2013 r. (załącznik 6 do ustawy budżetowej) wpływy do funduszu rentowego wynoszą 35,7 mld zł. Każdy punkt procentowy tej składki daje zatem kwotę 4,5 mld zł. A więc obniżka o 2 punkty procentowe, którą proponuje Kaczyński, daje mniej więcej 9 mld zł.

Takie szacunki przedstawiał też rząd w styczniu tego roku w ustawie podnoszącej od lutego składkę do ZUS. W druku sejmowym (nr 84) czytamy, że dodatkowe wpływy do ZUS w 2013 r. wyniosą prawie 8,9 mld zł. Skąd ta zmiana zdania? Albo minister Rostowski zaniża szacunki wprowadzonej przez siebie podwyżki, bo nie chce drażnić wyborców, mówiąc im, jak bardzo boleśnie wydrenuje ich kieszeń, albo zakłada, że na rynku pracy i w gospodarce dopadnie nas kataklizm i znacznie mniej pieniędzy  wpłynie od podatników.

I teraz znowu dylemat. Czy mamy się łudzić, że MF po prostu źle coś policzyło, czy raczej bać się, że Rostowski ma w zanadrzu scenariusz głębokiej zapaści, którego nam nie ujawnia, a liczby przypadkiem się wymsknęły?

Rząd w ogóle nie ma szczęścia z tą składką rentową. Nie dość, że zdecydował o jej podniesieniu, co uderzyło w zatrudnienie, to jeszcze premier Tusk podczas ubiegłorocznego exposé oszacował wpływy z tej podwyżki na 13 mld zł. Co ekonomiści już wtedy uznali za nierealne. I ostatecznie rzeczywiście wyszło ok. 7 mld zł. Ciekawe, czy tym razem wyliczenia robili ci sami eksperci MF.

Tylko realne propozycje

Niezły mamy z tego wszystkiego bigos. Niechlujstwo opozycji, przeoczenia MF, a nade wszystko szacunki rządu Platformy robione z typową dla tej formacji pogardą dla przeciwnika i z tezą określoną z góry. No to jak ma wyglądać program ratowania gospodarki? Kto nam to wszystko będzie liczył? A może żadne z ugrupowań nie dorosło jeszcze do tworzenia takiego programu?

Rozemocjonowany minister Rostowski, zamiast proponować własne rozwiązania, woli przekomarzać się z opozycją, naciągając liczby i łapiąc ją na potknięciach, woli sadzić się na złośliwości w listach do redakcji, zamiast zająć się chybionymi szacunkami we własnym budżecie. Jarosław Kaczyński prezentuje program, którego sam nie rozumie, a jego eksperci popełniają szkolne błędy.

Redakcja „Rz" chętnie podejmie się zorganizowania debaty pod hasłem „ekonomiści na ratunek". Wspólnie rozważymy wszystkie warianty, zostawiając sobie jednak furtkę, że na koniec z tego wszystkiego powstanie  program - ale nie będzie to ani program PiS, ani PO. Tylko realne propozycje działań, wolne od oportunizmu rządzących i chciejstwa opozycji.

-Bartosz Marczuk

Redakcja "Rzeczpospolitej" jest gotowa zorganizować debatę pod hasłem "Ekonomiści na ratunek"

Minister finansów Jacek Rostowski w skierowanym do mnie liście otwartym zarzucił „Rzeczpospolitej" nierzetelność. List umieścił na stronie Ministerstwa Finansów i rozesłał po redakcjach. Chodzi o wyliczenia ministra dotyczące skutków dla budżetu jednej z propozycji PiS, wyliczenia, które - jak dowiedliśmy - zostały tendencyjnie zawyżone.

Nasze wyliczenia są prawidłowe. Co zresztą Rostowski pośrednio potwierdza. Nie wiem, czy minister finansów i jego doradcy faktycznie mają trudności z poskładaniem niektórych danych i liczb w budżecie, czy świadomie nimi manipulują dla politycznej korzyści. Każda odpowiedź byłaby niepokojąca. Tym bardziej że błędy i przeoczenia uderzające są też w projekcie PiS. W oficjalnym dokumencie, a zwłaszcza w wersji  prezentowanej przez Jarosława Kaczyńskiego.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę