Zmiana lidera sondaży partyjnych, potwierdzona w kilku ostatnich badaniach, wydaje się prawdopodobna, tym bardziej że jest szereg racjonalnych powodów odwrócenia się części wyborców od PO. Przy małej aktywności rządu, w przekazie medialnym dominuje opozycja, zwłaszcza PiS. Jednak już skala zmiany poparcia dwóch największych partii może budzić wątpliwości co do jakości sondaży. Wykonywane zbyt często, a wskutek tego mało starannie, stają się bardziej narzędziem walki propagandowej niż rzetelnym badaniem socjologicznym.
Amber Gold i zagadkowy wzrost PO
Pierwszym sygnałem tego, że ośrodki badawcze mają trudności z dokładnym pomiarem postaw wyborców, było kilka niezależnych sondaży z końca sierpnia (m.in. TNS OBOP, CBOS, SMG KRC), które wskazywały na wzrost poparcia dla PO w czasie, gdy już dość dużo było wiadomo o aferze Amber Gold i o zaniedbaniach prokuratury.
O niespodziewanym wzroście notowań Platformy Obywatelskiej aż o 4 pkt proc. w drugiej połowie sierpnia poinformowała „Gazeta Wyborcza" (z 25–26 sierpnia), powołując się na badania CBOS. Z jednej strony przedstawiciel CBOS stwierdził, że miesiące wakacyjne – ze względu na urlopy – są trudnym czasem dla sondaży, z drugiej jednak wskazał, że badanie wykonano na reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków.
Jest w tym pewna sprzeczność. Istota jej polega na tym, że owszem, zaprojektowana próba 1011 respondentów była z pewnością reprezentatywna, lecz z racji wyjazdów urlopowych nie można było do wszystkich wylosowanych respondentów dotrzeć, stąd zastąpieni oni zostali przez innych wyborców w próbie, a ostateczna próba utraciła swój pierwotny walor reprezentatywności.
Gdyby bowiem istniał doskonały mechanizm zastępowania w próbie osób, z którymi nie ma kontaktu lub które odmówiły udziału w badaniu, osobami dostępnymi i gotowymi do współpracy, to błąd braku odpowiedzi (ang. non-response error) nie byłby tak dokuczliwy we wszelkich badaniach sondażowych. Nie warto by wtedy w ogóle wspominać o wyjazdach urlopowych wyborców. Takiego mechanizmu jednak nie ma. Każda odmowa osoby wylosowanej do próby generuje błąd, który ma prawo się kumulować wraz z rosnącą liczbą odmów. Trudno jest w takich warunkach jednoznacznie określić stopień reprezentatywności próby, a w konsekwencji precyzji wyników.