Mijający rok dostarczył nam wydarzeń, dzięki którym jesteśmy w stanie powiedzieć nieco więcej o nas samych, jako o społeczeństwie, o naszych poglądach i rozumieniu współczesnego świata.
Obywatele muszą umieć we właściwy sposób przetwarzać łatwe do zdobycia, ale różnej wartości informacje
Bezkrytyczne zaufanie wielu osób do oferty lokacyjnej Amber Gold, przy jednoczesnej gotowości nazwania Zakładu Ubezpieczeń Społecznych piramidą finansową, podejmowanie wysokiego ryzyka nieubezpieczania swojego majątku, mimo coraz częściej pojawiających się trąb powietrznych i powodzi, czy wreszcie łatwość zakwestionowania ekspertyz najlepszych w kraju fachowców w dziedzinie lotnictwa na temat przyczyn katastrofy w Smoleńsku – to tylko kilka najważniejszych spostrzeżeń. Ich wspólnym mianownikiem jest rodzaj pewnego zagubienia niektórych osób i całych grup społecznych w rozumieniu i ocenie zmieniającej się szybko rzeczywistości.
Taniej edukować, niż pokrywać straty
Trudno zakładać, że apele lub przestrogi powołanych do ochrony konsumenta organizacji, albo skrzywione interesem partyjnym argumenty znanych, lecz mało poważanych polityków są w stanie zachowania te zmienić. Potrzebne jest, moim zdaniem, lepsze zrozumienie podstawowych mechanizmów funkcjonujących w sferze gospodarki i polityki, w szczególności tych, z którymi większość z nas nigdy nie miała możliwości wcześniej się zetknąć.
Skuteczniejsze, a do tego tańsze jest edukowanie społeczeństwa, aniżeli pokrywanie poniesionych strat ze środków publicznych (w praktyce z podatków nas wszystkich). Jeżeli za ważne i uzasadnione uznajemy głośne hasło o konieczności uczenia się przez całe życie (ang. life-long learning), to dlaczego nie realizujemy go w odniesieniu do najliczniejszych grup obywateli, czyli tych, których system edukacji już nie obejmuje, a uniwersytet trzeciego wieku jeszcze nie zaprasza?