Ruch Palikota w drodze do Europy

Według sondażu Homo Homini lista formowana przez Aleksandra Kwaśniewskiego, z ludźmi SLD i Ruchem Palikota, może liczyć na 25 procent poparcia. Ale nie ma prostych recept, bo do tego tanga trzeba trojga, a Leszek Miller okopał się na swoich pozycjach – pisze publicystka

Publikacja: 31.01.2013 23:16

Ruch Palikota w drodze do Europy

Foto: ROL

Z sześciorga członków Prezydium Sejmu obdarowanych przez podatnika premiami stanowisko straciła jedynie Wanda Nowicka z Ruchu Palikota. Stało się tak za sprawą pryncypialności ideowej polityków jej partii. Taki przynajmniej komunikat wysłany został w świat. „Nie mieliśmy innej możliwości! Kocham Wandę Nowicką!" – zadeklarował lider RP.

Upiekł w ten sposób dwie pieczenie na jednym ogniu: przedstawił partię jako bezkompromisowo uczciwą, gotową do wielkich poświęceń, i rozgrzał media perspektywą zgłoszenia na stanowisko wicemarszałka kandydatury Anny Grodzkiej. O partii znowu zrobiło się bardzo głośno. Prawica nie chce Grodzkiej? Tym lepiej, temat nie będzie schodził z czołówek. Trudno o lepsze przygotowanie gruntu pod spotkanie z Aleksandrem Kwaśniewskim w sprawie wspólnych list do Parlamentu Europejskiego.

Ilu udziałowców?

Ciśnienie podniósł też oczywiście sondaż Homo Homini dla „Rzeczpospolitej", zgodnie z którym lista formowana przez byłego prezydenta, z ludźmi SLD i RP, może liczyć na 25 procent poparcia. Ale nie ma prostych recept, bo do tego tanga trzeba trojga, a Leszek Miller okopał się na swoich pozycjach. Martwi to Marka Siwca, ostatniego uciekiniera, który zamienił SLD na Ruch Palikota. On wie, że Ruch nie jest jeszcze gotowy do samotnej walki. „Badania na temat tzw. listy Kwaśniewskiego pokazują, że coś jest na rzeczy – pisze w blogu. – To coś nazywa się synergią wynikającą ze współpracy SLD, Aleksandra Kwaśniewskiego i Ruchu Palikota. Udziały w tym sojuszu też są dzisiaj określone – ponad połowę ma SLD".

Ale czy to znaczy, że bez SLD całe przedsięwzięcie się nie uda? – Odnoszę się do konkretnego badania – tłumaczy Siwiec. – Rzecz w tym, że na razie udziały podmiotów nie są precyzyjnie określone. Trzeba by też zapytać w badaniach: a jakie poparcie miałaby lista pod przywództwem Millera? Jakie miałaby notowania prowadzona przez Palikota? A jakie, gdyby w ogóle nazwisk nie podawać? Wtedy dopiero można dyskutować o udziałach.  Nie chcę uprzedzać faktów, do dania głównego jeszcze daleko, na razie to jeszcze nawet nie jest przekąska. Robię swoje, organizuję inicjatywę Europa plus, między innymi spotkanie z Markiem Belką.

A na pytanie, czy do listy zaproszony zostanie SLD z Millerem, Siwiec odpowiada krótko: – Dopóki się nie dowiemy, co myśli Aleksander Kwaśniewski, to trudno mówić o następnym kroku.

A kiedy były prezydent się wypowie? Od wtorku jest w Polsce po miesięcznej nieobecności, w niedzielę leci na Ukrainę, spotkanie ma się odbyć dopiero w drugiej połowie lutego.

Nieoficjalnie politycy Ruchu liczą na to, że po spotkaniu ludzie Millera wypadną z gry ostatecznie. – Niech robią własną listę, dostaną w porywach 10 procent od emerytów. My gramy o „dwadzieścia plus" – mówi jeden z nich.

Nazwiska są, ale ich nie ma

Pytanie zasadnicze dla byłego prezydenta więc brzmi: czy bez Leszka Millera jako udziałowca nowa inicjatywa ma szanse na sukces? Janusz Palikot i grono jego najbliższych współpracowników wierzą, że tak. Ale Aleksander Kwaśniewski pewności nie ma. Przekonaniu go Ruch Palikota podporządkował całą swoją obecną działalność.

Czasu nie ma dużo. Do tego momentu szable powinny być policzone, przynajmniej te, które będą bronić pierwszych miejsc na listach do PE. Przy obecnej ordynacji do Parlamentu Europejskiego zasadnicza jest kwestia nazwisk. Ordynacja miała się zmienić, rozważano wprowadzenie listy krajowej, rozmowy były ponoć zaawansowane, ale Platforma Obywatelska przekalkulowała sprawę i uznała, że zmiany się nie opłacają. Otoczenie Aleksandra Kwaśniewskiego jest przekonane, że to strach przed nową inicjatywą wybił PO z głowy pomysły zmian. Wiadomo, że zasadniczy wpływ na kształt list będzie miał były prezydent. – Zdolność Janusza Palikota do kompromisu w sprawie kandydatur jest praktycznie nieograniczona – deklaruje współpracownik lidera Ruchu.

– Nazwiska? – dziwi się przedstawiciel grupy „przyjaciół Aleksandra". – To Kwaśniewski będzie decydował, a to przecież znaczy, że na razie nie ma żadnych nazwisk. Operacja wyboru kandydatów wymaga wielkiej finezji. Ale Palikot ma jedną przewagę nad wszystkimi innymi: nie ma w tej kadencji europosłów, więc nie ma i kolejki po biorące miejsca...

W Ruchu Palikota lider partii jest bogiem. Jego charyzma to jedyne spoiwo ugrupowania

Mimo że były prezydent jeszcze się nie zabrał do pracy, sondaże premiujące pomysł budzą emocje w Ruchu Palikota i lista kandydatów zapełnia się nieubłaganie. Kto na niej jest? Sam Aleksander Kwaśniewski – jak twierdzi osoba zaangażowana w rozmowy – ma w najlepszym razie zostać „jedynką" w Warszawie i wciągnąć kolejną osobę. W najgorszym razie – były prezydent zgodzi się być takiej listy twarzą, a wtedy w Warszawie może startować Ryszard Kalisz. Kto jeszcze? Coraz bliżej decyzji jest Włodzimierz Cimoszewicz, który nawet od pewnego czasu powstrzymuje się od krytykowania Ruchu Palikota. Oczywiście w Wielkopolsce – Marek Siwiec. Oprócz tego: Józef Oleksy, Andrzej Olechowski i Robert Biedroń.

Ladies first!

Żeńskich kandydatek nie ma zbyt wielu – na razie to Anna Grodzka, Wanda Nowicka i Magdalena Środa. Ten zestaw pań wyjaśnia zresztą pełne miłości deklaracje Janusza Palikota pod adresem wicemarszałkini, która po partyjnej decyzji musi się rozstać ze stanowiskiem, co na pewno budzi jej rozżalenie. „To wspaniała, wyjątkowa postać na scenie politycznej – wyraził się w swoim blogu o Wandzie Nowickiej lider Ruchu. Lata działania na rzecz idei równych praw kobiet: wbrew większości, wbrew łatwości życia, wbrew polityce. Jest osobą wartości, idei. Niewielu jest takich polityków, polityczek! Jestem z niej dumny!".

Trudno o cieplejsze słowa w sytuacji, kiedy partia cofa poparcie. Ale Janusz Palikot wie, że potrzebne mu są kobiety z nazwiskami, bo w partii obowiązuje parytet i zasada „suwaka", musi mieć więc kandydatki także na pierwszych miejscach, które spełnią rolę wyborczych lokomotyw. Wszystkie trzy zresztą o tym wiedzą i się wspierają. Nowicka popiera kandydaturę Grodzkiej na stanowisko wicemarszałka, a Środa broni Nowickiej przed zarzutami w związku z sejmową premią w tekście pod znamiennym tytułem „Polowanie na czarownicę". Sama Nowicka wydaje się lekko zaskoczona przedostaniem się do mediów informacji o jej kandydowaniu do PE i podkreśla, że będzie się teraz koncentrować na pracy poselskiej, a w sprawie listy do PE kluczowe jest znalezienie także innych kobiet.

A na dole...

W Ruchu Palikota lider partii jest bogiem. Jego charyzma to jedyne prawdziwe spoiwo ugrupowania. Podejmuje decyzje sam i z reguły są one akceptowane. – Ale nie ma w tym żadnego terroru – mówi jeden z posłów RP – to raczej miłość... Janusz po prostu potrafi nas przekonać, uwieść.

Tak właśnie stało się przy okazji najpoważniejszej jak do tej pory debaty programowej wewnątrz Ruchu, czyli dyskusji o wydłużeniu wieku emerytalnego. Klub zagłosował tak, jak chciał lider, a Anna Grodzka, jedna z czterech osób, które wyłamały się w tym głosowaniu, nastawiła się raczej na długi marsz własnej partii ku lewicy i założyła Parlamentarny Zespół Zrównoważonego Rozwoju Społecznego – „Społeczeństwo FAIR". To grupa złożona z posłów (13 z Ruchu Palikota i dwóch z SLD) oraz lewicowych działaczy pozaparlamentarnych, która za zadanie stawia sobie organizowanie dyskusji na temat globalizacji, przyczyn kryzysu i braku sprawiedliwości społecznej. I jest to praktycznie jedyna platforma programowa, która działa w Ruchu Palikota. – U nas właściwie każdy robi, co chce – mówi jeden z parlamentarzystów. – W mediach wypowiada się kilka osób, a reszta zajmuje się swoimi tematami, można powiedzieć, hobbystycznie. A to radary się trafią, a to w jakiejś lokalnej sprawie trzeba zainterweniować. Ale co się dziwić, że jesteśmy nieopierzeni? 40 debiutantów w ławach poselskich...

I dla nich właśnie Janusz Palikot ma program jasny, prosty i trafiający zarówno do posłów, jak i do ich wyborców. To pięć punktów, które mają naprawić polską demokrację. Umieścił je na swoim blogu: „1. Zlikwidować Senat, bo jest zupełnie niepotrzebny! Wszystkie poprawki Senatu Sejm może odrzucić zwykłą większością głosów! 2. Ograniczyć liczbę posłów do 360! Jeden poseł na 100 tysięcy mieszkańców – to średnia europejska. 3. Wprowadzić dwukadencyjność bycia posłem jako limit górny! 4. Zlikwidować noclegownie w Domu Poselskim i zorganizować tam pokoje do pracy posłów! Z dostępem do Internetu, z miejscem pracy dla asystenta, bez możliwości noclegu! 5. Podnieść wynagrodzenia posłów, tak aby nie musieli być lobbystami i aby do polityki szli najlepsi ludzie w kraju, a nie najgorsi, jak dzisiaj!".

Kuszące wyzwanie

Wszystko to brzmi dobrze, a każdy coś dla siebie znajdzie. Spotkania w terenie się udadzą. W Sejmie posłowie zagłosują jak należy. Prawdziwa gra partyjna toczy się jednak ponad głowami własnych posłów. Decyzje zapadają tak, jak mogą zapadać w partii, która ma w nazwie jedno imię i nazwisko. Ale wygląda na to, że Janusz Palikot sam jest tą sytuacją już zmęczony. Poszukuje politycznych przyjaciół, bo jest amatorem mocnych wrażeń i adrenaliny. Perspektywa wkroczenia nowego bytu politycznego na scenę europejską jest wyzwaniem, które chętnie podejmie.

Autorka jest komentatorką Pierwszego Programu Polskiego Radia

Z sześciorga członków Prezydium Sejmu obdarowanych przez podatnika premiami stanowisko straciła jedynie Wanda Nowicka z Ruchu Palikota. Stało się tak za sprawą pryncypialności ideowej polityków jej partii. Taki przynajmniej komunikat wysłany został w świat. „Nie mieliśmy innej możliwości! Kocham Wandę Nowicką!" – zadeklarował lider RP.

Upiekł w ten sposób dwie pieczenie na jednym ogniu: przedstawił partię jako bezkompromisowo uczciwą, gotową do wielkich poświęceń, i rozgrzał media perspektywą zgłoszenia na stanowisko wicemarszałka kandydatury Anny Grodzkiej. O partii znowu zrobiło się bardzo głośno. Prawica nie chce Grodzkiej? Tym lepiej, temat nie będzie schodził z czołówek. Trudno o lepsze przygotowanie gruntu pod spotkanie z Aleksandrem Kwaśniewskim w sprawie wspólnych list do Parlamentu Europejskiego.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Duopol kontra społeczeństwo
analizy
PiS, przyjaźniąc się z przyjacielem Putina, może przegrać wybory europejskie
analizy
Aleksander Łukaszenko i jego oblężona twierdza. Dyktator izoluje i zastrasza
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Po 20 latach w UE musimy nauczyć się budować koalicje
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Krótka ławka Lewicy
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?