Czarna owca czy historia sukcesu

W Unii Europejskiej decyzje podejmują głównie ludzie, którzy w swojej wizji Europy zakładają, że społeczeństwo powinno być bardziej świeckie, niż jest dziś. Węgrzy odpowiadają temu: nie. Uważamy, że religia jest przyszłością naszego kontynentu – mówił na Uniwersytecie Warszawskim premier Węgier.

Publikacja: 21.03.2013 19:04

Red

Kiedy mówimy o Węgrzech i ich przyszłości w Europie, pojawia się pytanie: czy nasz kraj to czarna owca czy historia sukcesu? Nasi przeciwnicy przedstawiają często Węgry jako czarną owcę Europy – kraj sprawiający tylko kłopoty, a nawet niebezpieczny. W ich opinii to taki regionalny zawadiaka, który nie chce pokoju i opowiada się przeciwko wszystkim ideom, które były sednem zjednoczenia Europy w ciągu ostatnich 50 lat.

Jestem bardzo wdzięczny Polakom, którzy wspierali nas w ramach solidarności środkowoeuropejskiej w trudnych momentach, kiedy Węgry były opuszczone

Ale może jednak mamy tu historię sukcesu? Spójrzmy w przeszłość, na to, jak wyglądał nasz kraj w 2010 roku, kiedy przeprowadzaliśmy ostatnie wybory. Węgry znajdowały się wówczas w dużo gorszym stanie niż Grecja. Nasza sytuacja była wręcz beznadziejna. Mieliśmy bardzo wysoki deficyt, zadłużenie, nasza konkurencyjność była bardzo niska, wskaźnik aktywności społeczeństwa był chyba najniższy w Europie, poniżej 57 procent. Ludzie mieli bardzo roszczeniowe podejście. Uważali, że państwo powinno zapewniać równe usługi dla wszystkich, niezależnie od tego, co kto robił. Tak było jeszcze trzy lata temu.

Wzmacniamy klasę średnią

W 2010 roku Fidesz zdobył większość dwóch trzecich w parlamencie. Mając taką siłę głosów, zdecydowaliśmy się na wprowadzenie poważnych zmian. Uznaliśmy, że musimy wyjść z kryzysu. To pierwszy cel. Chcieliśmy wyjść z kryzysu poprzez politykę opartą na równym dzieleniu odpowiedzialności. Dlatego opodatkowaliśmy firmy międzynarodowe i działalność banków. Doszliśmy do wniosku, że fundamentem sukcesu politycznego i gospodarczego jest uczciwy podział odpowiedzialności za życie publiczne.

Drugim naszym celem było delegowanie odpowiedzialności na obywateli i wzmocnienie klasy średniej. Oczywiście jesteśmy wiele winni osobom ubogim. Wielu Węgrów jest w trudnej sytuacji materialnej, ale jeżeli chcemy osiągnąć jakieś wyniki gospodarcze, musimy wspierać klasę średnią. Musimy wspierać tych ludzi, którzy chcą opierać swoje życie i życie swojej rodziny na pracy, na działalności gospodarczej. Stworzyliśmy więc system podatkowy ufundowany na rodzinie. Wprowadziliśmy podatek liniowy. Mamy bardzo niski poziom podatków, które płacą firmy.

Wielka odnowa

Trzecim elementem tej układanki jest odnowa społeczna. W ciągu ostatnich 20 lat w krajach postkomunistycznych mówiło się głównie o reformach strukturalnych. Okazało się jednak, że to za mało. Węgrom potrzebna była taka całkowita odnowa.

Współczesne społeczeństwo opiera się na czterech podstawowych filarach prawnych: prawo pracy, prawo karne, prawo cywilne i konstytucja. Zmieniliśmy je wszystkie. W ciągu trzech lat stworzyliśmy ponad 400 ustaw, które zostały zatwierdzone przez parlament. Około 70 z nich wymagało większości dwóch trzecich głosów w parlamencie. To był proces całkowitej odnowy. To nie były tylko reformy strukturalne, to nie była reorganizacja, to było przeorganizowanie społeczeństwa.

Nie jest to niestety zadanie łatwe. Podejmowaliśmy wiele niepopularnych decyzji. Ale okazało się, że obywatele mogą się przeorganizować. Mogą się na nowo zastanowić nad swoją strategią na życie rodzinne i zawodowe. W wyniku naszych działań jesteśmy wśród pięciu państw Unii Europejskiej, które obniżają zadłużenie państwa. Zaczęliśmy od poziomu 85 procent, teraz jesteśmy na poziomie 77 i dalej oddłużamy. Deficyt budżetowy w 2010 roku wyniósł ponad 7 procent, ale potem rokrocznie wynosił poniżej 3 procent. Mamy bardziej aktywne społeczeństwo i nowy system prac publicznych. Jeżeli rynek nie jest w stanie zapewnić miejsc pracy, państwo organizuje je dla tych osób, które będą dzięki nim w stanie się utrzymywać. Z jednej strony słyszymy więc krytyczne uwagi ze strony Unii Europejskiej, a z drugiej mamy jednak konkretne dane o poprawie sytuacji w naszym kraju.

Stan państwa w Unii Europejskiej określa sześć czynników. Oddłużenie postępuje coraz bardziej intensywnie, deficyt budżetowy mamy poniżej 3 procent. Bilans handlu zagranicznego jest bardzo dobry. Rośnie aktywność społeczeństwa. Maleje zadłużenie państwa. Nie mamy jednak wzrostu gospodarczego. W 2011 udało nam się pobudzić naszą gospodarkę, ale niestety w 2012 roku utraciliśmy ten jej pęd. Mieliśmy wzrost o 1,7 procent, rok później zanotowaliśmy spadek mniej więcej o tę samą wartość. Tak wygląda dziś sytuacja na Węgrzech.

Dzielenie odpowiedzialności

Dlaczego więc w Unii Europejskiej tak wiele osób chce postrzegać Węgry jako czarną owcę, a nie historię sukcesu? Odpowiedź na to pytanie może być również interesująca także dla Polaków.

Moim zdaniem są ku temu dwie przesłanki. Przede wszystkim doszło do konfliktu interesów. Kiedy mówię o podziale odpowiedzialności, to brzmi to całkiem dobrze i wszyscy się z tym zgodzą. Kiedy jednak okazuje się, że podział odpowiedzialności oznacza między innymi to, iż banki powinny być bardzo mocno opodatkowane, to przestaje się to podobać.

Zaangażowanie instytucji finansowych w dzielenie odpowiedzialności nie jest w interesie większości narodów zachodnioeuropejskich. Takie dzielenie odpowiedzialności jest bardzo dobre dla państwa, ale międzynarodowe instytucje finansowe nie są zadowolone z podnoszenia podatków dla nich.

To nie dotyczy tylko firm zagranicznych, zachodnioeuropejskich, bo także wiele firm węgierskich jest opodatkowanych na tej samej podstawie i ma dokładnie takie same pretensje. Podjęte przez nas decyzje oznaczają, że niektóre zachodnie firmy i banki będą zyskiwać mniej. Ich zyski są niższe niż w poprzednich latach, bo są wyższe podatki.
To jest jedna grupa przesłanek, dla których wiele firm i niektórych biurokratów z Unii Europejskiej jest przeciwko temu, co my robimy. W ich rozumieniu jest to strata dla gospodarki unijnej.

Inna wizja Europy

Druga grupa to powody ideologiczne – konflikt idei. W wielu instytucjach UE, w wielu unijnych krajach, nawet w mediach, rządach czy na poziomie debaty publicznej większość opowiada się za wartościami i ideami innymi niż te, które dominują u nas na Węgrzech.

Można to nazwać ideami liberalnymi, ale to bardziej skomplikowane. W Unii Europejskiej decyzje podejmują głównie ludzie, którzy w swojej wizji Europy zakładają, że jej przyszłość nie powinna opierać się na religii, że społeczeństwo powinno być bardziej świeckie, niż jest dziś. Zamiast silnego poczucia tożsamości narodowej przyszłość Europy powinna, ich zdaniem, skupiać się na takim „superponadnarodowym czymś”. Życie, tak jak my je rozumiemy, którego podstawą jest rodzina, w ich opinii powinno się opierać na różnych typach rodzin.

Tak naprawdę sprowadza się to do tego, że wiele osób w Europie uważa, że religia, Kościół, naród i rodzina to przeszłość kontynentu, a jego przyszłość jest zupełnie inna – dla nich to jest postęp. Ale są kraje takie jak Węgry, w których dwie trzecie mówi: nie, my mamy inną wizję. Dla nas religia, wartości, życie, kościoły, naród, rodzina nie należą tylko do przeszłości, ale należą do przyszłości tego kontynentu.

Możemy więc mówić o konflikcie nie tylko interesów gospodarczych, ale także na poziomie dyskusji o wartościach i wizji Europy.

Droga do zwycięstwa

Wierzymy, że w nadchodzących latach wszystkie państwa członkowskie będą spełniać trzy wymagania jednocześnie: obniżanie zadłużenia państwowego, poprawa konkurencyjności, a jednocześnie utrzymywanie wsparcia państwa i współpracy społecznej. Te kraje, którym to się uda, odniosą sukces. Te, którym nie, będą miały bardzo ograniczone szanse w przyszłości. Węgry mogą należeć do tej pierwszej grupy.

Nie twierdzę, że już odnieśliśmy zwycięstwo – to nieprawda. Mamy jednak duże szanse na odniesienie zwycięstwa, jesteśmy już o krok od tego momentu. Jeśli dane liczbowe dotyczące gospodarki w ciągu najbliższych kilku miesięcy pokażą to, o czym dzisiaj mówiłem, Węgry nie będą już postrzegane jako czarna owca, ale jako historia sukcesu.
Mamy na to szansę, choć nie będę ukrywał, że może być to trudne z powodu nacisku z centrów finansowych czy instytucji europejskich. Niełatwo jest działać pod taką presją.

Jestem bardzo wdzięczny Polakom, którzy wspierali nas w ramach solidarności środkowoeuropejskiej w trudnych momentach, kiedy Węgry były opuszczone. Takich państw było bardzo niewiele. Polska do nich należała, miała odwagę nas wspierać. Pomogliście Węgrom i naszej politycznej rodzinie przetrwać ten polityczny nacisk, pod którym się znaleźliśmy, zatem bardzo serdecznie za to dziękuję.

Viktor Orbán jest premierem Węgier. Funkcję tę sprawował również w latach 1998–2002. Od roku 1993 r. jest przewodniczącym partii Fidesz

Tekst publikujemy dzięki uprzejmości Instytutu Wolności. Na stronie www.instytutwolnosci.pl dostępny jest cały transkrypt spotkania studentów z Viktorem Orbánem.

Kiedy mówimy o Węgrzech i ich przyszłości w Europie, pojawia się pytanie: czy nasz kraj to czarna owca czy historia sukcesu? Nasi przeciwnicy przedstawiają często Węgry jako czarną owcę Europy – kraj sprawiający tylko kłopoty, a nawet niebezpieczny. W ich opinii to taki regionalny zawadiaka, który nie chce pokoju i opowiada się przeciwko wszystkim ideom, które były sednem zjednoczenia Europy w ciągu ostatnich 50 lat.

Jestem bardzo wdzięczny Polakom, którzy wspierali nas w ramach solidarności środkowoeuropejskiej w trudnych momentach, kiedy Węgry były opuszczone

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?