Każdego dnia wylewamy morze atramentu, by przekonywać się wzajemnie, że kondycja polskich mediów jest tragiczna. I nie chodzi tylko o kondycję finansową, ale również – a może przede wszystkim – o ich jakość. Media w kraju nad Wisłą – jak głoszą nie tylko medioznawcy, ale także sami dziennikarze i wydawcy – są pełne głupot. Przesadzam?
Wypadają z lodówek
Załóżmy, że do Polski przyjeżdża intelektualista, który nic nie wie o naszym kraju, ale chciałby się szybko czegoś dowiedzieć. „Pozwólcie mi przez tydzień oglądać wasze programy publicystyczne i czytać wasze gazety – proponuje – a powiem wam, w jakim kraju mieszkacie”. I jeśli ów intelektualista chciałby być uczciwy, to obawiam się, że po tygodniu stwierdzi jedno: „To nie jest kraj dla myślących ludzi!”. Dlaczego?
Celebryci komentują wybór głowy Kościoła, stosunki polsko-ukraińskie, stan psychiczny matki Madzi, a także reformę służby zdrowia
Po pierwsze, wina leży po stronie samych wydawców i dziennikarzy, którzy biją się co rusz w piersi i mówią: „zgrzeszyliśmy!”. Zgrzeszyliśmy, gdy schlebialiśmy najniższym gustom naszych czytelników. Zgrzeszyliśmy, gdyż zajmowaliśmy się sprawami mało istotnymi z punktu widzenia interesu publicznego. Zgrzeszyliśmy, gdy bez końca podsycaliśmy polityczną połajankę. Zgrzeszyliśmy, gdyż nasze gazety, programy telewizyjne zamieniliśmy w jeden wielki show rozrywkowy. Wreszcie, zgrzeszyliśmy, gdyż dawaliśmy głos każdemu, kto głośniej, a nie rozsądniej potrafił krzyczeć… Redaktorzy biją się więc w piersi, że nie mieli świadomości, iż tabloidyzacja mediów, które współtworzą, zaprowadzi ich ostatecznie w ślepy zaułek.
Po drugie, stało się tak, że od lektury i odbiorników odrzuca ludzi myślących nieznośne moralizatorstwo dziennikarskich gwiazd przypominające najgorsze kazania wiejskiego proboszcza, a nie rzetelny opis rzeczywistości. Nie do zniesienia jest też napuszony ton komentarzy pełnych oburzenia na nieprawość życia publicznego, wylewający się każdego dnia z gazet. Moralizatorstwo zastąpiło opis świata.
Mamy więc następującą sytuację: polskie media z jednej strony tabloidyzują się w zastraszającym tempie, z drugiej ton nadają im „banalni moraliści”. To prowadzi w konsekwencji do tego, że ci, którzy nie czytali prasy, nadal po nią nie sięgną, choćby na każdej stronie szacowni redaktorzy zamieszczali skandalizujące materiały. Ci zaś, którzy zawsze czytali gazety, zastanawiają się obecnie, czy nie powiedzieć im ostatecznie: „good bye”. I to nawet wtedy, gdy podróżując, otrzymujemy rodzime gazety w pociągu lub samolocie, rzecz jasna, za darmo.