Nowy wspaniały świat Putina

Ambicja rosyjskiego przywódcy nie jest efektem patologicznego pragnienia władzy. To skutek całkowicie realnych obaw o własne bezpieczeństwo – pisze politolog.

Publikacja: 13.06.2014 01:50

Red

Trzy miesiące po obaleniu przez manifestantów ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza i jego rządu, co wywołało falę niepokojów i chaosu, kraj wybrał nowego przywódcę. Ale kluczową postacią dla przyszłości Ukrainy jest Władimir Putin, który, kiedy tylko nadarzyła się okazja, wysłał wojska, by zająć Krym. Na razie prezydent Rosji popycha Ukrainę w stronę czegoś znacznie groźniejszego niż nowa zimna wojna.

Nie skończyć jak Kaddafi

Kreując się na głównego twórcę przyszłości Rosji, Putin ułatwił zadanie tym, którzy chcą zrozumieć ten kraj. Jego działania mają jeden cel i nie chodzi o imperialne ambicje, o jakie zwykle się go posądza. Wszystkie działania podporządkowane są temu, by Putin mógł rządzić Rosją do końca swego życia.

Ambicja rosyjskiego przywódcy nie jest efektem patologicznego pragnienia władzy. To skutek całkowicie realnych obaw o własne bezpieczeństwo. Doskonale rozumie prawa systemu autokratycznego, który pomagał odbudować w Rosji – systemu, w którym przywódcy tacy jak pułkownik Muammar Kaddafi z Libii czy Saddam Husajn z Iraku, tracąc władzę, muszą ukrywać się w kanałach czy bunkrach, skąd potem wyciągani są na egzekucję.

Z tej perspektywy strategia Putina na Ukrainie jest spójna i logiczna na każdym kroku. W protestach na kijowskim Majdanie dostrzegł możliwość odejścia Ukrainy od skorumpowanej postkomunistycznej dyktatury, jaką stanowi jego własny reżim. Putin bał się, że droga Ukrainy do europejskiego modelu ekonomicznej i politycznej konkurencji wywoła podobne żądania także w Rosji.

Aby temu zapobiec, ukraińską rewolucję przeciw Janukowyczowi, do cna skorumpowanej marionetce Kremla, trzeba było zdusić w zarodku i zdyskredytować w oczach Rosjan. Takie cele wyraźnie przyświecały Putinowi, kiedy w marcu, po aneksji Krymu, wygłaszał przemówienie do rosyjskich elit politycznych.

Ale działaniami na Ukrainie Putin osiągnął więcej niż tylko zastraszenie rosyjskich demokratów. Skupiając się na większości rosyjskiej na Krymie i rezerwując sobie prawo do „ochrony etnicznych Rosjan" za granicą, przyjął w swoim micie władzy także rolę narodowego zbawcy, dzięki czemu będzie mógł ją utrzymać przez czas nieokreślony.

Oczywiście do władzy wyniósł Putina inny mit: energicznego młodego oficera KGB, który był w stanie powstrzymać rozpad Federacji Rosyjskiej, „topiąc" Czeczenów „w wychodku", stabilizując gospodarkę i zwiększając dobrobyt dzięki eksploatacji potężnych złóż surowców naturalnych. Ale przekonanie to przestało mieć moc sprawczą.

Putin na własne oczy przekonał się, co się dzieje, kiedy załamuje się mit władcy. Związek Radziecki trzymał się dzięki wierze społeczeństwa, że komunizm to droga do sprawiedliwości społecznej. Kiedy mit prysnął, rozpadł się też ZSRR.

 

Skuteczna strategia

Od początku rządów w 2000 r. Putin robi wszystko, by nie popełnić tego samego błędu. Z pomocą rosyjskich mediów chce się wykreować na rosyjskiego mesjasza, skłaniając etnicznych braci do poparcia jego rządów na wieki wieków. I na razie mu się to chyba udaje. Aneksja Krymu spotkała się w Rosji z powszechnym poparciem.

Ale strategia Putina wiąże się z poważnym ryzykiem, także dlatego, że jest niepokojąco podobna do hitlerowskich wezwań do zjednoczenia wszystkich rdzennych Niemców. Wynosząc etniczne pochodzenie ponad obywatelstwo, Putin podważa fundament systemu międzynarodowego i nasila gwałtowną erozję stosunków Rosji z Zachodem.

W czasie zimnej wojny „pewność wzajemnego wyniszczenia" odstraszała obie strony od użycia broni jądrowej i gwarantowała równowagę strategiczną. Tymczasem dla Putina groźba użycia tej broni to taktyka perfekcyjnie logiczna.

Zważywszy na słabość tradycyjnej armii, rosyjski przywódca może zagwarantować sobie międzynarodowy posłuch jedynie roszczeniami do całej przestrzeni poradzieckiej i straszeniem Zachodu ograniczoną wojną jądrową (którą, jak sam uważa, może wygrać), jeśli tylko Zachód zacznie przeszkadzać mu w zaspokajaniu imperialnych ambicji.

Okazało się to skuteczną strategią. Bezpośrednio po aneksji Krymu przez Rosję Stany Zjednoczone i Unia Europejska zadeklarowały, że interwencja wojskowa jest „całkowicie wykluczona", bo przecież Ukraina nie należy do NATO.

Stosunki międzynarodowe są dziś najbardziej napięte od czasu ostatnich miesięcy rządów Józefa Stalina, kiedy to przywódca ZSRR stworzył trzyetapową strategię odbudowy autorytetu: przygotowanie do trzeciej wojny światowej, likwidacja hierarchii partii komunistycznej i antysemickie czystki. Dopiero jego śmierć w 1953 r. ocaliła Rosję – i świat – przed skutkami tego planu.

A kto ocali świat przed Putinem?

Autor jest rosyjskim politologiem ?i wykładowcą w waszyngtońskim ?Hudson Institute

Artykuł pochodzi z portalu wiedzy i opinii Project Syndicate Polska ?(www.project-syndicate.pl)

Trzy miesiące po obaleniu przez manifestantów ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza i jego rządu, co wywołało falę niepokojów i chaosu, kraj wybrał nowego przywódcę. Ale kluczową postacią dla przyszłości Ukrainy jest Władimir Putin, który, kiedy tylko nadarzyła się okazja, wysłał wojska, by zająć Krym. Na razie prezydent Rosji popycha Ukrainę w stronę czegoś znacznie groźniejszego niż nowa zimna wojna.

Nie skończyć jak Kaddafi

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wybór Friedricha Merza może przynieść Europie nadzieję
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem