Ostatnie drżenie - felieton Anny Kozickiej-Kołaczkowskiej

Trudno bowiem, żeby wyrażał zgodę ktoś, kogo już nie ma.

Aktualizacja: 05.08.2014 08:26 Publikacja: 05.08.2014 08:23

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

I cóż z tego, że będziesz łypać ironicznie na potencjalne plasterki salami, wśród których czujesz się na plaży, niczym w animowanej reklamie kiełbas. Ironiczne miny zastygają w przykre zmarszczki, więc najwyżej dorobisz się maski wiedźmy. A wielka liczba zawsze wygrywa. Ona decyduje. Możesz wierzgać, protestować. Nic z tego. W historii świata „Tysiąc i jeden, to jest ciągle tysiąc" - jak pisze poetka. Jeśli więc chodzi o surowiec na plasterki z ludzkiego salami, to jesteś nim także. Płacz nad swoim losem.

Plasterkowani przybywają na plażę z kolorowymi, albo i miłosiernie przezroczystymi opaskami na przegubach rąk. Rozpoznają się w tłumie po tych czipach. A choć oznaczają one tylko zapłacony wikt i kwaterunek, drinki, wstęp na basen lub do hotelowej sauny, niektórym, zwłaszcza kiełbasom światowym, wydaje się jeszcze, jakoby te czipy były czymś więcej, niż tylko zakodowaną informacją. Że w dodatku to fajnie, gdy one nie spoczywają wraz z kartą do bankomatu, gotówką, biżuterią, kluczami i dokumentami w jakimś miejscu nie zintegrowanym na stałe z osobą ludzką. W naszym, ubogim kraju wyróżniki te sprawiają nawet czasem wrażenie przepustki do lepszego świata. Przykładowo, do jakiejś lokalnej, wielogwiazdkowej „Panoramy Bałtyku". Dumni ich obnaszacze jakby jeszcze nie czują, że są już tylko pokrojoną ludzką kiełbasą. Dzięki nim ja też nią będę. Nie mam szans. „Tysiąc i jeden..." – jak mówi poetka. Cóż z tego, że chwilowo postanowię omijać wielkie biura podróży szerokim łukiem.

Twardsi ode mnie dają za wygraną. Znany mi człowiek bardzo długo opierał się przed przyjęciem numeru PESEL. Kosztowało go to sporo charakteru, protestów, przebycia wielu formalnych szykan, poświęceń i rezygnacji. Tłumaczenia, że nie jest numerem, tylko człowiekiem, zwyczajnym oszołomem. I on jednak wreszcie poddał się. Dziś posiada, jak wszyscy splasterkowani, biometryczny paszport.

Moment zaczipowania ludzi na stałe – w uchu, palcu, powiece, czy w jakimś bardziej perfidnym miejscu, stoi za progiem. Do ostatecznego wyrwania podmiotowości człowiekowi i obywatelowi jest już tylko parę kroczków. Kilka plasterków – stadiów pośrednich. Na przykład, niezobowiązujący czip w paznokciu zrazu na krótki pobyt w czarownej mekce zorganizowanej turystyki.

Wszystko w imię wykrętów wygody i bezpieczeństwa. Osobnicy nadwrażliwi na skrawanie, łykowaci, łechtani taką gilotyną po karku próbują jeszcze droczyć się i dopytywać choćby o kwestię wygody. Bo czy biznes hotelarstwa musi być prosty i niekłopotliwy za cenę uprzedmiotowienia człowieka? Niestety, większościowy surowiec na mielonkę docelową można dziecinnie łatwo przekonać, że dostaje on wraz ze stałym czipem coś wspaniałego. Taki gotów sam z siebie odparować ci z zabijającą ironią, że przecież z voucherem w majtkach na plażę nie pójdzie. Zapewne.

Surowiec na mielonkę nowoczesny i spolegliwy bez protestu oddaje także cały swój zarobek mega gostkom bankierom. Fakt posiadania konta w banku oraz karty jest dla niego nobilitacją często wyżej stojącą w hierarchii jego wartości niż doktorat z prawa. Zaufania do sprytnych panów z banku i z telewizji, którzy zapewniają go, że wszystko będzie okej, można mu pozazdrościć. Osobnik bez konta w banku jest dziś zresztą okazem niespotykanym jak dziobak australijski w Giżycku. Gdy już taki się zdarzy, to cieszy się sławą jełopa i nieudacznika życiowego, w dodatku niepiśmiennego. Panowie z banku i z telewizji już dawno bowiem przekonali poczciwca dobrej woli, że nie śmie on przyjmować należności gotówką i winien bać się nią zapłacić nawet szwagrowi za tego rzęcha, co sobie od niego odkupił. Przy czym, według ich szkoły ekonomii, najgłupsze są transakcje z udziałem jednostek złota.

Przecież za pomocą karty plastikowej człowiek stworzony na plasterki w każdej chwili może dowiedzieć się, ile tych cyferek na koncie ma, bo są tacy, co już tam wiedzą lepiej od niego. Człowiek ów niedługo będzie miał komplet swoich danych bankowych zaczipowany w uchu, palcu, powiece, czy w jakimś jeszcze bardziej wyrafinowanym miejscu. Dla wygody. Wygody pana bankiera, który jednym paluszkiem może w razie potrzeby sprowadzić saldo do dowolnej wielkości, także.

Prawdopodobnie, człowiek stworzony na plasterki już dziś jest przekonany, że elektroniczny system inwigilacji, na który tak wykosztowuje się resort zdrowia, będzie także czymś fantastycznym. Chyba dlatego TVP nie musi się wysilać, dając robotę w antyreklamie tego systemu wrzaskliwej kobiecinie własnego tuczu. To fruwa w powietrzu, że niejeden osobnik podatny na plasterkowanie niebawem sam będzie domagał się uzupełnienia także o medyczne dossier swojego czipa, który do tego, niedługiego czasu, będzie zapewne co najmniej wideotelefonem z nawigacją. All inclusive. Dla wygody, jako się rzekło. Gdy taki osobnik będzie miał w uchu wszystkie wiadomości o grupie krwi, chorobach i swoich słabych punktach, po prostu całą swoją kartę zdrowia, to na pewno nigdy już nie padnie przed drzwiami szpitala z braku klucza do izby przyjęć, albo sumienia pana doktora.

Surowiec na salami z człowieka zwyczajnie wierzy w nowoczesność i troskę o jego dobro także za pomocą kamer monitorujących miasta oraz najmniejsze przysiółki. W razie, gdy jakiś załamany psychicznie nieborak w depresji zapragnie rozruszać się wjeżdżając autem w bezmyślny tłum, to stróże prawa już po pół godzinie mogą przybyć na sygnale, by ochronić biedaka, który utknąwszy na przydrożnej lampie, musi stawić czoła rozjuszonej tłuszczy. Kamerki to pożyteczne i inteligentne urządzenia. Nawet ja wierzę, że wkrótce obejrzymy filmik z Wrocławia, z prezydenckiej szarży pod tramwaj, bo to musi być czadowy thriller.

Człowiek przeznaczony na plasterki rozumuje, że jeżeli będzie miły i niekontrowersyjny, a zwłaszcza jeżeli będzie darzył mocnym, nieprzemijającym uczuciem Mickey Mouse, lub inną, sympatyczną postać z kreskówki, która biedzi się dla jego wygody i bezpieczeństwa, to nie ma się czego bać. Jego zdaniem, bezustanne nagrywanie przez satelitę bogactwa superlatyw wypowiedzianych pod adresem Mickey M. i jego ekipy, inwigilowanie odpowiednio dobranych towarzyskich kontaktów, archiwizowanie śladów cudownych wojaży oraz namiarów stałych miejsc dostępu do ciepłej wody może działać tylko na jego plus. Owo lojalne stworzenie o pięknym sumieniu pielęgnuje w sobie poczucie komfortu, że także z tej przyczyny paluszek pana bankiera przenigdy nie zatrzyma się nad guziczkiem z jego kontem. A jednak, nieograniczone są możliwości współczesnej techniki...

Przypuszczam, że będzie to coś, jak nagłe ukłucie osy. Lekkie, pożegnalne drgnięcie czipa w małżowinie usznej ( lub w jakimś innym miejscu ). Ostatni, dubeltowy dżingiel. Spersonalizowany akt wygaśnięcia daty ważności elektronicznej karty zdrowia zintegrowany, z naturalnym w tej sytuacji, automatycznym sygnałem końca ważności cyferek na koncie bankowym. Zanim ostatni plasterek człowieka zdąży pomyśleć o sanatorium na emeryturze. I bez jego zgody. Trudno bowiem, żeby wyrażał zgodę ktoś, kogo już nie ma.

I cóż z tego, że będziesz łypać ironicznie na potencjalne plasterki salami, wśród których czujesz się na plaży, niczym w animowanej reklamie kiełbas. Ironiczne miny zastygają w przykre zmarszczki, więc najwyżej dorobisz się maski wiedźmy. A wielka liczba zawsze wygrywa. Ona decyduje. Możesz wierzgać, protestować. Nic z tego. W historii świata „Tysiąc i jeden, to jest ciągle tysiąc" - jak pisze poetka. Jeśli więc chodzi o surowiec na plasterki z ludzkiego salami, to jesteś nim także. Płacz nad swoim losem.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę