Marcowe zaginięcie malezyjskiego boeinga nie ma precedensu. Oczywiście, w historii cywilnego lotnictwa zdarzały się zagadkowe zniknięcia całych samolotów, ale było to albo w innej epoce (zwłaszcza w aspekcie elektroniczno-kosmicznym), albo też szczątki samolotu zostawały szybko odnalezione. Teraz, gdy piszę te słowa, od zniknięcia lotu Malaysia Airlines 370 minęło PÓŁ ROKU – i nadal nikt nic nie wie.
Poza jednym, oczywiście: nie mógł przeżyć żaden spośród 227 pasażerów i 12 członków załogi. Ale nawet to wiadomo tylko przez rozum (w promieniu tysiąca kilometrów nie było gdzie lądować, a maszynie kończyło się paliwo).
Głównym celem prac wszystkich na świecie profesjonalnych komisji badających okoliczności katastrof lotniczych jest zapobieżenie podobnym tragediom w przyszłości. I tu mamy problem. Dzielę się z Czytelnikami niezwykłą informacją, do której dotarłem, gdy tamten boeing zaginął, i którą potwierdziłem w trzech niezależnych fachowych źródłach.
Jak wiadomo, ruch samolotów nad ziemią kontrolowany jest przez cywilne i wojskowe radary. Wymownie ilustruje to bieżący obraz setek samolotów lecących w danej chwili nad Polską i Europą. Jednak taki radar „nie ma zasięgu" nad oceanem, i gdy maszyna dostatecznie oddali się od wybrzeży, dajmy na to, Wielkiej Brytanii, zostanie dostrzeżona przez radar amerykański dopiero po kilku godzinach. „Bezradarowy" przelot nad Oceanem Indyjskim, nie mówiąc już o bezkresach Pacyfiku, trwa jeszcze dłużej.
Byłem święcie przekonany, że – w tym naturalnym, ponieważ geograficznym stanie rzeczy – Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) stworzyła globalny niezawodny system kontroli i monitoringu nadoceanicznych pasażerskich rejsów oparty na satelitach i nadajnikach GPS. Sądziłem, że od chwili uruchomienia silników przed startem do momentu zgaszenia silników po wylądowaniu samolot non stop wysyła niewyłączalny i niezagłuszalny radiowy sygnał, który pozwala w każdej sekundzie zidentyfikować pozycję maszyny; w razie zaniknięcia sygnału, system automatycznie wszczyna alarm, dzięki czemu wyspecjalizowane służby mają szansę natychmiast podjąć precyzyjną akcję ratunkową.