W studiu radia TOK FM siedzą cztery osoby (nazwiska litościwie pomińmy): „najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2014 roku w XII edycji Konkursu im. Władysława Grabskiego organizowanego przez Narodowy Bank Polski", prezes Towarzystwa Ekonomistów Polskich oraz dwoje prawników „z wieloletnim doświadczeniem w sektorze bankowym". W pewnym momencie jeden z dyskutantów ze słodyczą oznajmia, że przed wojną pociąg o nazwie Luxtorpeda pokonywał dystans z Warszawy do Zakopanego w dwie godziny, i ten horrendalny nonsens nie wywołuje żadnej, ale to żadnej reakcji pozostałych rozmówców. Komentujący to przed kilkoma dniami szef poważnej „Rzeczpospolitej" pan redaktor Bogusław Chrabota krytykuje taki brak odpowiedzialności za słowo („inflacja mediów; nie wolno ludziom robić wody z mózgu"). Niestety, na mój rozum sprawa jest znacznie poważniejsza.
Od ludzi dorosłych wymagamy na ogół, by co nieco wiedzieli. Na przykład: gdzie leży Warszawa i gdzie Zakopane, jaki orientacyjny dystans dzieli te dwie miejscowości oraz z jaką prędkością poruszają się polskie pociągi. Klasyczne zadania z pociągami zaczynają się w podstawówce, a potem każdy wyrabia sobie praktyczną orientację na własnej pasażerskiej skórze. Jak rozumnym P.T. Czytelnikom dobrze wiadomo, ze stolicy :Polski do stolicy Tatr jest około 400 kilometrów. Luxtorpeda, która pokonywałaby tę odległość w 2 godziny, musiałaby pędzić cały czas w tempie 200 km/h. Jest to możliwe (a nawet dość powszednie) w Zachodniej Europie, ale nad Wisłą taką szybkość rozwijają na razie tylko samoloty.
Po drugie, 400 : 2 = 200. To, zdaje się, poziom nauczania początkowego. Dlatego przypuszczam, że opisana sytuacja – i szereg innych przykładów piramidalnych rachunkowo-szacunkowych bzdur, które znam z autopsji – to nie rzadkie samotne incydenty, lecz statystyczny skutek wieloletnich zaniedbań w narodowej edukacji matematycznej. Informacja, że dwa plus dwa równa się pięć – nawet zasłyszana przypadkowo i jednym uchem – powinna automatycznie zapalać czerwone światełko w głowie każdego ucznia, nie mówiąc już o ludziach dorosłych (prawnikach, bankowcach i redaktorach w szczególności). Taka reakcja rozumu powinna być ODRUCHEM, nie rezultatem przemyśleń!
Tymczasem Instytut Badań Edukacyjnych opublikował właśnie raport z majowego badania piątoklasistów Diagnoza Umiejętności Matematycznych (DUMa). Wzięło w nim udział ponad 180 tysięcy uczniów z ponad 6000 szkół podstawowych z całej Polski. Wyszło raczej kiepsko: piątoklasiści uzyskali średnio siedem punktów na dwadzieścia możliwych. Co z naszych pociech wyrośnie?
Pięć dni temu, 17 grudnia, do próbnego testu przystąpili szóstoklasiści. Diagnoza Umiejętności Szóstoklasistów (DUSZa) sprawdzi ich umiejętności matematyczne i językowe. Może szósta wypadnie lepiej niż piąta?