Rocznicy wybuchu czy też zakończenia II wojny nie wolno nam traktować głównie jako okazji do apeli, defilad i armatnich salw. Powinniśmy pamiętać nie tylko o zwycięskich walkach, ale przede wszystkim o bezmiarze cierpienia, zniszczenia i śmierci, które ta wojna przyniosła milionom ludzi, i na Zachodzie, i na Wschodzie. Dlatego chcielibyśmy cieszyć się z tego, że armaty ucichły.
Niestety od ponad roku we wschodniej części naszego kontynentu znowu odezwały się ich grzmoty, które mieliśmy nadzieję słyszeć już tylko podczas salw honorowych. Na naszych oczach zostały naruszone granice suwerennego państwa i znów zaczęli ginąć ludzie, a oficjalna retoryka sławiąc zwycięstwo w II wojnie światowej jednocześnie usprawiedliwiała wojnę obecną.
To są fakty, które otwierają nowy bolesny rozdział w historii Europy. I dlatego nie wolno nam dziś świętować rocznicy zakończenia najstraszliwszej z wojen w nastroju beztroskiej radości z powodu 70 lat pokoju, który po niej nastąpił. I właśnie dlatego musimy dziś po raz kolejny zastanowić się nad przyczynami wojennej hekatomby, która ongiś spustoszyła Europę.