Zmienne wyniki przedwyborczych badań sympatii politycznych wśród elektoratu nie deklarującego poparcia dla PO i PiS, mają szczególne odzwierciedlenie w losach koalicji wyborczej Zjednoczonej Lewicy. W większości sondaży balansuje ona bowiem na progu wejścia do Sejmu. Jeszcze niższym poparciem cieszy się stawiające pierwsze kroki w polityce krajowej socjaldemokratyczne ugrupowanie Razem, choć w jego przypadku z uznaniem odnotować należy zarejestrowanie list we wszystkich okręgach wyborczych, dokonane dzięki sporemu entuzjazmowi i dynamice jego działaczy.
Niezależnie jednak od tego, czy koalicyjny komitet tworzony przez SLD, Twój Ruch, Unię Pracy, Partię Zielonych i Polską Partię Socjalistyczną zdoła 25 października uzyskać fotele parlamentarne, po nowym rozdaniu wyborczym wciąż istnieć będzie w Polsce potrzeba politycznego zagospodarowania elektoratu opowiadającego się za aktywną rolą państwa w gospodarce, solidarną redystrybucją dochodów oraz niwelowaniem wciąż rosnących nierówności społecznych.
Gospodarka, głupcze!
Grupa wyborców prezentujących wyżej wymienione oczekiwania nie ogranicza się jedynie do ludzi starszych, mniej wykształconych i mieszkańców mniejszych ośrodków, ale zasilana jest coraz większą liczbą ludzi młodych, pozbawionych trwałego bezpieczeństwa socjalnego: stabilnych umów o pracę, perspektywy zdobycia mieszkania i założenia rodziny i w końcu, wizji godziwych świadczeń socjalnych i emerytalnych w bliższej lub dalszej przyszłości. Co ciekawe, a często w wielu analizach skrzętnie pomijane, obydwie grupy społeczne, które umownie moglibyśmy nazwać „starszymi wykluczonymi” i „młodym prekariatem”, nie są w swojej większości przekonanymi zwolennikami radykalnych postulatów obyczajowych (legalizacji związków homoseksualnych, nieograniczonej dostępności in vitro, wyraźnego rozdziału Kościoła od państwa itd.).
Siłą rzeczy, postępujące procesy modernizacji, rozwoju społeczeństwa informacyjnego i laicyzacji powodują, że zarówno młodzież, jak i wyborcy w wieku 45+ są w całościowym rozrachunku bardziej liberalni światopoglądowo i politycznie niż jeszcze kilka lub kilkanaście lat temu. Jednakże spora liczba badań społecznych prowadzonych przez najpoważniejsze ośrodki (CBOS, GUS, Instytut Statystyczny Kościoła Katolickiego) wciąż pokazuje utrzymywanie się konserwatywnych poglądów obyczajowych wśród większości dorosłych Polaków. Z kolei zauważalne poparcie najmłodszych, jeszcze nastoletnich wyborców dla ideologii liberalizmu gospodarczego, widoczne w popularności takich ugrupowań jak KORWiN lub Kongres Nowej Prawicy, nie przekłada się zbytnio na wyniki wyborcze, ani też nie skutkuje trwałością, stając się bardziej świadectwem związanej z wiekiem mody, niż przemyślanych i długofalowych wyborów światopoglądowych.
Nastroje te przekładają się bezpośrednio na praktykę polityczną. Po nieudanym eksperymencie z radykalizmem obyczajowym lansowanym przez Ruch Palikota, większość formacji lewicowych w Polsce dostrzegła w ostatnim czasie, choć oczywiście w różnym natężeniu, bezsens energicznego promowania nastrojów antyklerykalnych, czy wręcz antyreligijnych. Zwrócił na to uwagę chociażby znany socjolog prof. Jacek Wódz, który w wywiadzie dla tygodnika „Przegląd” (wydanie z 31.08 br.) pod znamiennym tytułem „Lewica: w pogoni za rozumem” zachęcił wprost polityków Zjednoczonej Lewicy, aby nie wdawali się w bezproduktywną walkę lub nawet polemikę z Kościołem.