Waszczykowski: Nasza chata nie jest z kraja

Dzisiejszy stan naszego uczestnictwa w sojuszu i reakcja NATO na wschodnie zagrożenia nie może nas satysfakcjonować – twierdzi polityk PiS.

Aktualizacja: 13.10.2015 08:07 Publikacja: 11.10.2015 22:11

Waszczykowski: Nasza chata nie jest z kraja

Foto: AFP

Bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze. Tę prawdę przypominał prezydent Andrzej Duda w ONZ. Jesteśmy w Europie jednym z najbardziej doświadczonych przez historie narodów. Jeśli historia nas czegoś uczy to właśnie dziś powinniśmy być mądrzejsi przed szkodą, niż po niej. Musimy zerwać z delikatnością poprawności politycznej w opisie zagrożeń oraz sloganową narracją na temat wojskowej reakcji na wyzwania w dziedzinie bezpieczeństwa.

Rozdarta Unia

Historia znów dokonała skrętu. Zakończyła się post-zimnowojenna, strategiczna pauza i możliwość korzystania z dywidendy pokojowej na rzecz modernizacji naszego życia. Światowe mocarstwa wracają do geopolitycznej rywalizacji. Na naszych oczach odradza się rosyjski imperializm. Rosja domaga się nowego układu sił w świecie. Rozbija jedność naszego regionu oraz Unii i NATO.

Zaatakowany sąsiad traci terytorium. Obrona przed dalszą eskalacją rosyjskiej agresji może negatywnie odbić się na ukraińskich reformach. Niepowodzenie ukraińskiej transformacji i powrót prorosyjskich władz do Kijowa będzie oznaczało zwycięstwo rosyjskiego imperializmu, który może zwrócić się przeciwko innym państwom zgodnie z przepowiednią Lecha Kaczyńskiego z Tbilisi w sierpniu 2008 roku. W tym przypadku "nasza chata" nie jest z kraja, jest po drodze!

Instytucje, do których należymy nie radzą sobie z tym wyzwaniem. Unia Europejska jest rozdarta przez liczne dylematy dotyczące współpracy z bogatą w surowce Rosją a chęcią utrzymania na dystans postsowieckich krajów, które chciałyby być bliżej Europy. Przyjęte przez Berlin i Paryż tzw. formuły normandzkie i mińskie, czyli zaangażowanie się w rozmowy z Rosja w wąskim formacie, z pominięciem instytucji europejskich oraz Polski, nie prowadzą do trwałego pokoju na wschodzie. Kryzys na wschodzie komplikuje też ostatnio nieumiejętne zachowanie Europy wobec napływu nielegalnych emigrantów zarobkowych oraz zaangażowanie się Rosji na Bliskim Wschodzie z ewidentnym celem dokonania transakcji wymiennej Ukraina-Syria.

Podzielone w tej kwestii jest też NATO. W stolicach naszych sojuszników panuje, niestety naiwne, przekonanie, że nie można wzmacniać bezpieczeństwa Europy Środkowej, gdyż prowadzi to do konfrontacji z Rosja. Proponowane środki zaradcze są zatem symboliczne i nie adekwatne do rozmiaru zagrożenia.

Pewną refleksję przeżywa Waszyngton, gdzie odchodzi sie od naiwnej koncepcji resetu, skwapliwie wykorzystanej przez Moskwę, ale nie odwzajemnionej. W USA też brakuje jasnych priorytetów i determinacji w realizowaniu nawet połowicznych celów.

Podmiotowa pozycja Polski

Nasze położenie nie pozwala nam zajmować neutralnej pozycji. Nie możemy się łudzić, że za bierność lub cichą zgodę na rosyjski imperializm zostaniemy przez Moskwę wynagrodzeni. Nie możemy żyć starym, szkodliwym mitem (Wokulskiego), że siedząc cicho będziemy dopuszczeni do wielkich zysków gospodarczych na terenie Rosji i w ten sposób będziemy krajem mlekiem i miodem płynącym. Rosjanie nie pozwolili nam w ten sposób zarabiać ani pod zaborem, ani za czasów komunistycznego podporządkowania ani za czasów spolegliwej polityki Komorowskiego, Tuska i Sikorskiego. Nie jest też prawdą, że alternatywą jest konflikt i otwarta wojna o realizację naszych interesów. Pomiędzy podporządkowaniem się a wojną, jest wiele instrumentów dyplomatycznych, prawnych i gospodarczych, których zaangażowana w realizację polskiego interesu narodowego, nasza dyplomacja może użyć.

Polska dyplomacja musi stanowczo domagać się rozwiązania konfliktu na wschodzie przez ścisłe przestrzeganie prawa międzynarodowego. Takie stanowisko zaprezentował w ONZ prezydent Duda. Musimy odtworzyć solidarność regionu i zbudować koalicję państw szeroko rozumianej Europy Środkowej, która we wszystkich instytucjach międzynarodowych, a szczególnie w Unii Europejskiej, będzie wywierała presję na stosowanie prawa międzynarodowego, na nieuznawanie zmian dokonanych siłą i na sankcjonowanie agresora. Taka polityka może się powieść, jeśli Polska dyplomacja wykaże się determinacją i będzie lojalnie i solidarnie dbała o interesy państw regionu. Musimy przekonać państwa regionu, że możemy być skutecznymi rzecznikami regionalnych interesów. To wymaga aktywności nowego ministra spraw zagranicznych, który podejmie wysiłek realizacji naszych interesów i odejdzie od medialnych utarczek i rozgrywek z wewnętrzną opozycją.

Odzyskamy też naszą pozycję w Unii jeśli jasno opowiemy się za europejską przyszłością Ukrainy, Gruzji i Mołdawii. Oprócz międzynarodowych środków, państwa te potrzebują silnego wsparcia eksperckiego w reformowaniu prawa i samorządów. Polskę stać na opłacenie i wysłanie ekip ekspertów, którzy pomogą im opracować stosowne reformy i wraz z nimi wprowadzić w życie, z uniknięciem problemów na jakie napotkaliśmy w naszej transformacji. Pamiętajmy, że im więcej suwerenności i demokratycznych przemian na Ukrainie, tym mniej imperializmu w Rosji.

NATO gwarantem

Dzisiejszy stan naszego uczestnictwa w sojuszu i reakcja NATO na wschodnie zagrożenia nie może nas satysfakcjonować. Od czasów rozszerzenia się NATO na wschód, utrzymywane są w ramach tego paktu dwa poziomy bezpieczeństwa. Mimo wieloletniej „strategicznej transformacji i adaptacji sojuszu" czujemy się członkiem drugiej kategorii. Wpływ na to poczucie ma wiele kwestii.

Mechanizm bezpieczeństwa sojuszu opiera się na artykule piątym Traktatu Waszyngtońskiego. Zapis artykułu jest jednak dość ambiwalentny. Nie zakłada się tam automatycznej reakcji wobec pojawiającego się zagrożenia. Ponadto, każdy kraj określa skalę pomocy, jakiej chce udzielić państwu zaatakowanemu. Czy każdy w NATO podziela nasze obawy co do zagrożeń? Wielu analityków i ekspertów w to wątpi. W 2010 roku uaktualniono plany obronne sojuszu. Nie pojawiły się jednak od tamtych czasów żadne istotne formacje NATO, które miałyby bezpośredni i realny wpływ na obronę Polski.

Od kilkunastu lat funkcjonuje w Szczecinie dowództwo korpusu północnego (Polska, Dania, Niemcy) przewidywanego do użycia w operacjach ekspedycyjnych. Korpus nigdy jednak nie został użyty. Niewiele wiadomo o jego wartości bojowej. Korpus nie jest też włączony w system obrony Rzeczpospolitej. Podobnie, ośrodek szkoleniowy NATO w Bydgoszczy na cele operacji ekspedycyjnych, nie jest włączony w system bezpieczeństwa RP. W latach 2010-2012 odwiedzała Polskę bateria antyrakiet patriot. Pooglądaliśmy sprzęt, poćwiczyliśmy system transportu i tyle.

Kilka polskich baz, lotniska i porty zostały przystosowane do przyjęcia sił wsparcia. Jednak jak twierdzą polscy dowódcy, w przypadku konfliktu na wschodniej granicy, NATO potrzebowałoby dziś kilku miesięcy na zorganizowanie pomocy. Tymczasem generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, przestrzegał niedawno, iż w przypadku konfliktu ze wschodnim sąsiadem bronilibyśmy się zaledwie 2-3 dni.

W 2014 roku, ze względu na zachowanie Rosji, USA przysłały do Polski kilkanaście samolotów F-16 oraz 170 komandosów. Wojska te również nie są włączone w system obronny RP. Ćwiczą jedynie ogólne umiejętności wojskowe, sztukę pilotażu, strzelanie etc. Od tamtego czasu na polskich poligonach i lotniskach pojawiło się więcej oddziałów i samolotów w tzw. formule rotacyjnego pobytu. Siły te również odbywają jedynie ogólnowojskowe ćwiczenia.

Prezydent Obama zapowiedział w czerwcu ubiegłego roku miliard dolarów pomocy wojskowej dla całej Europy Środkowej. Dziś już wiemy, że z tego funduszu zostaną pokryte wydatki na zmagazynowanie amerykańskiego sprzętu wojskowego na terenie państw Europy Środkowej. To krok w dobrym kierunku.

We wrześniu 2014 roku, na szczycie NATO w Newport zdecydowano m.in. o wzmocnieniu korpusu szczecińskiego oraz stworzeniu oddziału bardzo szybkiego reagowania tzw. szpicy 5 tys. wojska. Jednostki te mają być gotowe do działania w ciągu trzech dni od 2016 roku. Czyli 28 państwom sojuszu zajmie dwa lata wyselekcjonowanie 5 tysięcy żołnierzy gotowych do akcji w ciągu kilku dni!?! Ta „potężna" siła ma odstraszać ewentualnego agresora na obszarze od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne. W kontekście tych „odważnych i przełomowych" ustaleń przypomnę, że tylko na moskiewską defiladę zwycięstwa nad faszyzmem, Putin był zdolny wyprowadzić 16 tysięcy wojska.

Newport plus w Warszawie

W kwestii decyzji politycznych, oczekujemy zatem, że na warszawskim szycie w przyszłym roku, sojusz dokona realistycznej oceny wyzwań stojących przed NATO oraz zdefiniuje zagrożenie rosyjskie. Oczekujemy zniesienia politycznych zobowiązań wobec Rosji z 1997 roku. Zapewnienia, iż na terenie nowych państw NATO nie będzie istotnych instalacji obronnych ani stacjonowania sił NATO były polityczną deklaracją złożoną w innej sytuacji międzynarodowej wobec Rosji Jelcyna, która nie przejawiała wówczas imperialnych skłonności. Dziś mamy do czynienia z imperialną, agresywną Rosją, która wywołała już dwie wojny z sąsiadami.

Nie możemy też godzić się na swoisty dyktat, niektórych naszych sojuszników co do charakteru naszej obrony, statusu i obecności wojskowej NATO na terenie Polski. Ze względu na historyczne doświadczenia mamy świadomość, iż słabość kusi i prowokuje. Siła zaś stabilizuje i odstrasza. Nie oczekujemy zatem przywilejów. Chcemy jedynie zrównania naszego statusu bezpieczeństwa ze statusem Europy Zachodniej. Na obszarze całego NATO powinny istnieć jednakowe warunki bezpieczeństwa.

Polska musi uzyskać większy dostęp do sojuszniczego monitoringu satelitarnego oraz informacji wywiadowczych o sytuacji za naszymi wschodnimi granicami. Pożądana byłaby stała obecność systemu AWACS na terenie Polski. Następnym krokiem w kierunku trwałej obecności wojsk NATO w Polsce powinny być decyzje o przekształceniu rotacyjnych przyjazdów i ćwiczeń w manewry testujące konkretne scenariusze obrony Polski. Nie ustaniemy w wysiłkach na rzecz stworzenia stałych baz sojuszniczych i istotnych instalacji obronnych. Pożądana jest obecność wojsk USA, w takich rozmiarach, aby zapewnić realistyczne odstraszanie potencjalnego agresora. Będziemy dążyć do połączenia polskich programów zbrojeniowych z żądaniem obecności zachodnich sojuszników w Polsce. Najdalej w przyszłym roku musi dojść do ostatecznych rozstrzygnięć co do budowy amerykańskiej bazy antyrakietowej na północy Polski. Z dzisiejszej perspektywy łatwo dostrzec jak niefrasobliwa była dyplomacja Tuska i Sikorskiego wobec amerykańskiej propozycji rozpoczęcia budowy bazy antyrakietowej już w 2008 roku. Jakże inaczej wyglądałoby dziś nasze bezpieczeństwo, gdyby wówczas nie szydzono z „murzyńskiej postawy" wszystkich, którzy realistycznie i zapobiegliwie postrzegali konieczność współpracy wojskowej z USA.

Jednak przyszły rok to okres kampanii prezydenckiej w USA. Nie jest zatem pewne, czy Amerykanie będą skłonni do realizacji kosztownych planów wojskowych. W przyszłym roku może dojść do pogorszenia się klimatu politycznego w Europie pod wpływem pogłębiania się kryzysu emigracyjnego. Już za kilka miesięcy może przestać obowiązywać rozejm miński w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Polska dyplomacja musi zatem przyspieszyć i zaktywizować się. Nadzieją na pozytywne rezultaty jest spodziewane współdziałanie prezydenta i przyszłego rządu powstałego z udziałem Zjednoczonej Prawicy.

Autor jest posłem PiS, wiceprzewodniczącym sejmowej komisji spraw zagranicznych

Bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze. Tę prawdę przypominał prezydent Andrzej Duda w ONZ. Jesteśmy w Europie jednym z najbardziej doświadczonych przez historie narodów. Jeśli historia nas czegoś uczy to właśnie dziś powinniśmy być mądrzejsi przed szkodą, niż po niej. Musimy zerwać z delikatnością poprawności politycznej w opisie zagrożeń oraz sloganową narracją na temat wojskowej reakcji na wyzwania w dziedzinie bezpieczeństwa.

Rozdarta Unia

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kozubal: Dlaczego trzeba bić na alarm
Opinie polityczno - społeczne
Jan Nowina-Witkowski: Reset sceny politycznej po upadku PiS to szansa dla polskiej prawicy
Opinie polityczno - społeczne
Jan Skoumal: Sezon na Polę Matysiak w sejmowym lesie
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Debata wiceprezydencka w USA daje nadzieję na powrót dobrych obyczajów politycznych
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Dlaczego Polska nie chce ekshumacji na Wołyniu?