Rz: Jak duże widzi pan zainteresowanie Rumunią wśród polskich przedsiębiorców i Polską wśród rumuńskich? Czy ono rosło w ostatnich latach?
Rosło, i to ogromnie. Powiem szczerze, że nie zdecydowałbym się wchodzić w nową rolę, jaką jest prezesura w Polsko-Rumuńskiej Izbie Gospodarczej, gdybym nie widział w tym sensu i zainteresowania. Widziałem w ostatnich dwóch latach zainteresowanie tą współpracą i niejako odkrywanie się na nowo przez obie strony. Widać również bardzo intensywną polsko-rumuńską współpracę rządową, co mnie bardzo cieszy. Jestem obywatelem polskim rumuńskiego pochodzenia i zawsze moim marzeniem było budowanie mostów między dwoma największymi krajami tej części Europy. W Rumunii działa obecnie ponad 800 polskich firm. Niektóre działają tam od dłuższego czasu, inne od nieco krótszego, a niektóre dopiero zaczynają procesy inwestycyjne. Życie gospodarcze między Polską a Rumunią jest bardzo dynamiczne i prężnie się rozwija. Widzę także zainteresowanie strony rumuńskiej prowadzeniem interesów w Polsce. Tych firm jest trochę mniej, ale to wynika z tego, że zmiany w Polsce zaczęły się trochę wcześniej niż w Rumunii i polskie firmy są lepiej przygotowane do ekspansji zagranicznej. Wśród polskich firm działających w Rumunii są m.in.: Ciech, Atlas, Barlinek. Ciekawe plany rozwojowe ma tam Grupa Azoty, jest Orlen Asfalt. Jest Maspex, którego soki są w Rumunii tak popularne, że są traktowane jako „swoje". Widzę też ogromną rolę i niemałe starania ambasady rumuńskiej w Warszawie, która prężnie działa na rzecz rozwijania kontaktów biznesowych.