Po pierwsze, chodzi o bardzo nieetyczne pozyskiwanie klientów. Nachodzenie ludzi, którzy są jeszcze w szoku powypadkowym. Albo są w łóżku szpitalnym, niemal zaraz po wypadku. Zdarza się zbieranie danych o ofiarach wypadku od firm holujących pojazdy, pielęgniarek, a nawet od policjantów. Pomijam takie rzeczy, jak chodzenie po cmentarzach i szukanie danych z przeszłości.
Kolejna sprawa to nadużywanie zaufania klientów. Chodzi o to, że pieniądze trafiają z firmy ubezpieczeniowej na konto firmy odszkodowawczej. Problem polega na tym, że zdarzają się przypadki, gdy firma odszkodowawcza zgodnie z pełnomocnictwem przejmuje całość odszkodowania od ubezpieczyciela, ale nie wypłaca pieniędzy poszkodowanemu. To zwykle są kwoty liczone w tysiącach, czy dziesiątkach tysięcy złotych, ale gdy firma reprezentuje np. kilkuset poszkodowanych, to suma odszkodowań idzie w miliony. Mieliśmy przypadki upadłości firm odszkodowawczych. Wtedy odszkodowania, które należały się poszkodowanym, po prostu przepadały.
Mimo takich przypadków, nagłaśnianych w mediach, ludzie sięgają jednak po usługi firm odszkodowawczych. Może dlatego, że taka firma potrafi więcej uzyskać od ubezpieczyciela?
Ależ nikt nie podważa użyteczności firm odszkodowawczych. Jeśli uczciwie wykonują swoją pracę i za tę pracę otrzymują uczciwe wynagrodzenia, to bardzo dobrze. Dla ubezpieczycieli też jest to wartość dodana, bo mają naprzeciwko siebie profesjonalnego doradcę, pełnomocnika poszkodowanego, z którym często znacznie łatwiej się rozmawia, bo on wie, co poszkodowanemu się należy. Poszkodowany często nie wie, do czego ma prawo.
Ile firm odszkodowawczych działa w Polsce?
Precyzyjnych danych nie mamy. W którymś momencie mówiło się o grubo ponad tysiącu. Teraz jest mniej, prawdopodobnie kilkaset. Dużo firm to była jednoosobowa działalność gospodarcza i to ich znacząco ubyło, bo rynek odszkodowawczy się jednak profesjonalizuje.