Reklama
Rozwiń

Prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń Grzegorz Prądzyński: Regulacja odszkodowawcza

Rynek ubezpieczeniowy jest mocno nadzorowany i regulowany. I na tym rynku działają firmy odszkodowawcze, których nikt nie nadzoruje i nie reguluje – mówi szef Polskiej Izby Ubezpieczeń Grzegorz Prądzyński.

Publikacja: 04.10.2018 21:00

Prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń Grzegorz Prądzyński: Regulacja odszkodowawcza

Foto: materiały prasowe

Rz: Grupa senatorów zgłosiła projekt ustawy, która ma uregulować rynek firm odszkodowawczych. To potrzebne?

Tak, ustawodawca zdał sobie sprawę, że na tym rynku dochodzi do nadużyć, a czasem patologii.

Chodzi o nadużycia kosztem ubezpieczycieli czy poszkodowanych?

Poszkodowanych.

Jakie to nadużycia?

Po pierwsze, chodzi o bardzo nieetyczne pozyskiwanie klientów. Nachodzenie ludzi, którzy są jeszcze w szoku powypadkowym. Albo są w łóżku szpitalnym, niemal zaraz po wypadku. Zdarza się zbieranie danych o ofiarach wypadku od firm holujących pojazdy, pielęgniarek, a nawet od policjantów. Pomijam takie rzeczy, jak chodzenie po cmentarzach i szukanie danych z przeszłości.

Kolejna sprawa to nadużywanie zaufania klientów. Chodzi o to, że pieniądze trafiają z firmy ubezpieczeniowej na konto firmy odszkodowawczej. Problem polega na tym, że zdarzają się przypadki, gdy firma odszkodowawcza zgodnie z pełnomocnictwem przejmuje całość odszkodowania od ubezpieczyciela, ale nie wypłaca pieniędzy poszkodowanemu. To zwykle są kwoty liczone w tysiącach, czy dziesiątkach tysięcy złotych, ale gdy firma reprezentuje np. kilkuset poszkodowanych, to suma odszkodowań idzie w miliony. Mieliśmy przypadki upadłości firm odszkodowawczych. Wtedy odszkodowania, które należały się poszkodowanym, po prostu przepadały.

Mimo takich przypadków, nagłaśnianych w mediach, ludzie sięgają jednak po usługi firm odszkodowawczych. Może dlatego, że taka firma potrafi więcej uzyskać od ubezpieczyciela?

Ależ nikt nie podważa użyteczności firm odszkodowawczych. Jeśli uczciwie wykonują swoją pracę i za tę pracę otrzymują uczciwe wynagrodzenia, to bardzo dobrze. Dla ubezpieczycieli też jest to wartość dodana, bo mają naprzeciwko siebie profesjonalnego doradcę, pełnomocnika poszkodowanego, z którym często znacznie łatwiej się rozmawia, bo on wie, co poszkodowanemu się należy. Poszkodowany często nie wie, do czego ma prawo.

Ile firm odszkodowawczych działa w Polsce?

Precyzyjnych danych nie mamy. W którymś momencie mówiło się o grubo ponad tysiącu. Teraz jest mniej, prawdopodobnie kilkaset. Dużo firm to była jednoosobowa działalność gospodarcza i to ich znacząco ubyło, bo rynek odszkodowawczy się jednak profesjonalizuje.

Mówi pan o uczciwym wynagrodzeniu za pracę firmy odszkodowawczej. Dziś jest nieuczciwe?

Jeśli praca firmy odszkodowawczej sprowadza się do napisania dwóch pism, na przykład przedprocesowych, za co pobiera ona około 30–35 proc. odszkodowania, to coś jest nie tak. U radcy prawnego czy adwokata poszkodowany zapłaciłby za taką usługę określoną i znacząco niższą kwotę. Tu musi oddać około jednej trzeciej tego, co wypłacił ubezpieczyciel. To bardzo dużo szczególnie, gdy firma odszkodowawcza uzyskuje od ubezpieczyciela to samo, co poszkodowany mógłby uzyskać bez jej pomocy. Co innego, gdy obok pism, robi ona na przykład analizę zdarzenia i podobnych przypadków, gdy reprezentuje poszkodowanego w sądzie. A jeśli idzie za tym jeszcze uzyskanie wyższej kwoty odszkodowania, to dla poszkodowanego zatrudnienie firmy odszkodowawczej jest wartością dodaną.

Jak mają się zmienić zasady wynagradzania firm odszkodowawczych?

Fundamentalnie. Zgodnie z projektem pieniądze z ubezpieczenia będą trafiać do poszkodowanego. I to poszkodowany zapłaci później firmie odszkodowawczej za jej usługę. Nie zostanie więc z niczym, gdy firma zniknie.

Ale to zmienia cały model biznesowy działania firm odszkodowawczych.

Można powiedzieć, że w prosty i oczywisty sposób przestawia funkcjonowanie tego rynku z głowy na nogi. Trzeba pamiętać, że często chodzi tu o bardzo duże pieniądze. Firmy odszkodowawcze przetrzymują je czasami bardzo długo, całymi miesiącami, czerpiąc przy tym dodatkowo korzyści dzięki odsetkom. Dziś odsetki są niższe, ale jeszcze nie tak dawno dawały całkiem przyzwoite dochody. Niektóre firmy odszkodowawcze finansują więc częściowo swoją działalność dzięki temu, że z opóźnieniem przekazują poszkodowanym należne im pieniądze.

No dobrze, ale czy taka zmiana nie stawia pod znakiem zapytania sensu funkcjonowania tych firm?

Nie sądzę. Rynek ubezpieczeniowy jest rynkiem bardzo nadzorowanym i regulowanym. Chyba nawet bardziej niż rynek bankowy. I na tym rynku ubezpieczeniowym działają firmy odszkodowawcze, których nikt nie nadzoruje i nie reguluje.

Nie ma tu wymogu posiadania koncesji?

Nie ma ani koncesji, ani nawet ustawy, która precyzowałaby, co to jest umowa z firmą odszkodowawczą. Wszystkie problemy powstały z braku regulacji. Ten rynek rozwijał się w sposób kompletnie chaotyczny. Do wejścia do tej branży nie jest potrzebna nawet matura. Każdy może założyć firmę odszkodowawczą. Oczywiście później jakaś wiedza jest potrzebna, ale nie ma żadnego wymogu potwierdzenia posiadania tej wiedzy. Zmiana modelu biznesowego wpłynie więc oczywiście na ten rynek. Bardzo go ucywilizuje, sprofesjonalizuje. Nie zależy nam na tym, żeby nie było firm odszkodowawczych, gdyż mają one swoją rolę do odegrania. Często sprawy odszkodowawcze są bardzo skomplikowane. 80 proc. spraw, które dotyczą ubezpieczeń osobowych, jest załatwiane na poziomie ugód czy uznań, a tylko 20 proc. trafia do sądu. To właśnie przed sądami toczą się bardzo trudne i poważne spory, przy których poszkodowany potrzebuje pełnomocnika. Ale i przy ugodach czy uznaniach profesjonalny pełnomocnik poszkodowanego może być pomocny. Pytanie czy za 30–35 proc całego odszkodowania.

Ciągle wraca pan do tych 35 proc. wynagrodzenia. To aż tak złe?

W przeszłości te wynagrodzenia sięgały nawet 50 proc. wartości odszkodowania. Konkurencja na rynku sprawiła, że one spadły, ale nadal są wysokie. Dzisiaj sięgają 30–35 proc. odszkodowania. Firmy odszkodowawcze mówią o 20–25 proc. My znamy przykłady wyższych prowizji, a dodatkowo trzeba przecież do tego doliczyć VAT, który dla poszkodowanego jest czystym kosztem. W praktyce więc bywa to właśnie 30–35 proc. To bardzo wysokie wynagrodzenie. Zupełnie nieproporcjonalne do opłat, jakie ponosi się u radcy prawnego czy adwokata. Co więcej jest to też przeszkoda w powrocie poszkodowanego do zdrowia.

Bo brakuje mu pieniędzy na leczenie i rehabilitację?

Nie tylko to. Trend ogólnoświatowy, szczególnie w ciężkich wypadkach komunikacyjnych, jest taki, żeby pacjenta leczyć i rehabilitować, tak by jak najszybciej powrócił do sprawności. Żeby możliwie szybko znowu wszedł w życie zawodowe. Firmom odszkodowawczym, których wynagrodzenie to procent odszkodowania, w niektórych przypadkach nie zależy więc na tym, by przywrócić poszkodowanego do pełnej sprawności, lecz na tym, by odszkodowanie było jak najwyższe, bo wtedy dostaną więcej pieniędzy. To wielki błąd.

Jakie inne wymogi powinny spełniać firmy odszkodowawcze?

Powinny posiadać profesjonalne ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej, czyli OC. Spowoduje ono, że w przypadku złego wykonania usługi, poszkodowany będzie mógł z niego uzyskać odszkodowanie.

Dziś tego nie ma?

Nie ma takiego wymogu.

Projekt nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale idzie w dobrym kierunku.

Kiedy nowe przepisy wejdą w życie?

To zależy przede wszystkim od posłów i senatorów. Dla dobra poszkodowanych powinno się to stać jak najszybciej.

Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: USA zostawiają w biedzie swoich obywateli. To co mają dla UE?
Opinie Ekonomiczne
Bartłomiej Sawicki: Rachunki za prąd „all inclusive” albo elastyczne taryfy
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Pałac Prezydencki domem biesiadnym? Pomysł na biznes pod słynnym żyrandolem
Opinie Ekonomiczne
Prof. Tryjanowski: Energetyka została zamknięta w plemiennych bańkach
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Upały dołują światowe PKB