Firmy działające w branży turystycznej, linie lotnicze, biura podróży, należą do najbardziej dotkniętych skutkami kryzysu związanego z pandemią koronawirusa. To w nie najmocniej uderzyło utrzymujące się zamrożenie światowej gospodarki, wstrzymanie ruchu międzynarodowego, zamknięcie ludzi w domach. I choć część obostrzeń została zniesiona jeszcze przed wakacjami i część z nas zdecydowała się na spędzenie urlopu za granicą, to większość została jednak w kraju. Przewoźnicy lotniczy i biura podróży wyspecjalizowane w organizacji zagranicznego wypoczynku obsłużyły znacznie mniej turystów niż w poprzednich latach.
Czytaj także: Podróże lotnicze w czasach niepewności
To jednak nie koniec kłopotów. Rząd rozszerza bowiem listę krajów, do których nie można latać. Dziś są na niej 43 państwa, ale 1 września mają na nią trafić kolejne. Co gorsza, także te popularne wśród polskich turystów. Otwarcie mówi się już o zakazie lotów do i z Hiszpanii. Zagrożone są też m.in. Chorwacja i Francja. Wszystko przez rosnącą liczbę zakażeń koronawirusem.
Decyzje o zakazie lotów biją nie tylko w przewoźników lotniczych i biura podróży, ale też w turystów, którzy w związku z tym tracą pieniądze wydane na rezerwację hoteli albo jeśli w chwili wprowadzenia zakazu są za granicą, mają kłopoty z powrotem do kraju, co często oznacza także dodatkowe wydatki. Oczywiście sytuacja jest nadzwyczajna, cały świat walczy z pandemią i ta walka wymaga często nadzwyczajnych działań. Polskim problemem jest jednak nieprzewidywalność działań rządu i kryteriów, jakimi się kieruje. Dobrze to pokazuje objęcie zakazem lotów Andory, która... nie ma lotniska obsługującego loty międzynarodowe. W tym przypadku zakaz jest więc niespecjalnie potrzebny. Ostatecznie rząd naprawił błąd i usunął Andorę ze swojej listy. Ale tego typu wpadki potęgują chaos i brak zaufania do rządzących.
A przecież takie zarzuty dotyczą nie tylko zakazu lotów. Błędy decyzyjne i komunikacyjne rządu na polu walki z pandemią można wymieniać bez końca. Począwszy od słynnej wypowiedzi premiera, że walka z koronawirusem już jest wygrana i nie ma zagrożenia, przez zamieszanie z maseczkami, o których minister zdrowia mówił, że nic nie dają, a potem wprowadzono nakaz ich noszenia, na gorącym w tej chwili temacie powrotu dzieci do szkół i mnóstwem związanych z tym wątpliwości rodziców i nauczycieli skończywszy. O bezsensownym zakazie wstępu do lasu i dymisji ministra zdrowia w szczycie walki z pandemią już nawet nie warto wspominać. Wszystko to prowadzi do lekceważenia części zaleceń rządu, także tych słusznych, ze szkodą dla skuteczności walki z pandemią i ze szkodą dla obywateli. No, ale jak traktować poważnie rząd, który nie traktuje poważnie obywateli.