Polska nie jest wyspą

Wielu inwestorów giełdowych boleśnie przekonało się w ostatnich tygodniach, że Polska nie jest wyspą odizolowaną od zmian trendów i nastrojów na globalnych rynkach.

Publikacja: 31.01.2008 01:10

Red

Na nic zdały się zapewnienia, że fundamenty naszej gospodarki są zdrowe, firmy mają szanse na utrzymanie dobrych wyników, a na obroty towarowe z zagrożonymi recesją Stanami Zjednoczonymi przypada mniej niż 2 proc. naszego handlu zagranicznego. W odstawkę poszła też lansowana przez wielu ekonomistów teza, że reszta świata (w tym zwłaszcza tzw. rynki wschodzące) może się dynamicznie rozwijać prawie niezależnie od kondycji gospodarki USA.

Fakt, że obecny kryzys zaczął się w USA i spowodowany został po części przez rozdrobnienie i pewne słabości nadzoru nad instytucjami finansowymi działającymi w tym kraju, może budzić coś w rodzaju Schadenfreude, ale nie uchroni nas przed skutkami tego kryzysu.

Często pojawiają się opinie, że polski sektor finansowy nie jest poważnie zagrożony skutkami zaburzeń na rynkach globalnych. Twierdzenia takie są prawdziwe, ale tylko w części. Do rozwijania działalności i zabezpieczania się przed ryzykiem kredytowym polskie banki w coraz większym stopniu potrzebują dostępu do zewnętrznych źródeł finansowania. Marnym pocieszeniem jest przy tym to, że większość funkcjonujących w Polsce banków może się udać po niezbędne środki do swoich zagranicznych właścicieli, bo też dla nich dostęp do finansowania stał się trudniejszy. Nasze banki mogą też próbować pozyskać więcej depozytów na rynku krajowym, ale ze względu na ograniczoną pulę dostępnych środków, zwiększającą się konkurencję i rosnące stopy procentowe także w tym wypadku wiąże się to z wzrostem kosztów finansowania.

Skutkiem droższego i trudniejszego dostępu do kredytów będzie zapewne wolniejszy wzrost kredytów dla firm i gospodarstw domowych, co z kolei negatywnie odbije się na dynamice inwestycji i konsumpcji. Istnieją szacunki wskazujące, że w strefie euro wzrost przeciętnego kosztu kredytu o 1 pkt proc. prowadzi do osłabienia tempa wzrostu PKB o ok. 0,5 pkt proc. W Polsce, ze względu na mniejszą rolę finansowania bankowego, efekt ten może być nieco mniejszy.

Od wzrostu kosztu i spadku dynamiki kredytu bankowego do recesji droga jest jeszcze daleka, ale z pewnością nie jest to zjawisko neutralne dla naszej gospodarki. Jeśli dodać do tego coraz szybciej rosnące koszty produkcji, pogarszające się wskaźniki koniunktury i trudniejsze warunki rozwoju eksportu, to perspektywa pewnego zwolnienia tempa wzrostu polskiej gospodarki staje się coraz bardziej realna.

Na nic zdały się zapewnienia, że fundamenty naszej gospodarki są zdrowe, firmy mają szanse na utrzymanie dobrych wyników, a na obroty towarowe z zagrożonymi recesją Stanami Zjednoczonymi przypada mniej niż 2 proc. naszego handlu zagranicznego. W odstawkę poszła też lansowana przez wielu ekonomistów teza, że reszta świata (w tym zwłaszcza tzw. rynki wschodzące) może się dynamicznie rozwijać prawie niezależnie od kondycji gospodarki USA.

Fakt, że obecny kryzys zaczął się w USA i spowodowany został po części przez rozdrobnienie i pewne słabości nadzoru nad instytucjami finansowymi działającymi w tym kraju, może budzić coś w rodzaju Schadenfreude, ale nie uchroni nas przed skutkami tego kryzysu.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację