Utrata zaufania drogo kosztuje

Nawet jeżeli informacja o istnieniu marż i tabel jest dostępna, to niektóre banki zdecydowanie jej nie eksponują i nie informują np. o mechanizmach powstawania dodatkowych kosztów - mówi Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego

Publikacja: 15.09.2008 02:48

Stanisław Kluza

Stanisław Kluza

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Czy nadzór odkrył ostatnio przypadki nierzetelnego informowania klientów o ofercie banku, instytucji finansowej?

Stanisław Kluza: Analiza takich praktyk jest jednym z ustawowych zadań KNF. Ostatnio zajęliśmy się sprawą różnic kursowych (tzw. spreadów) w umowach kredytowych w walutach obcych. Prawie wszystkie banki wypłacają kredyty walutowe po przeliczeniu ich na złote według kursu kupna stosowanego przez bank, a spłaty kredytów przyjmują po przeliczeniu wysokości rat na złote według kursu sprzedaży danej waluty stosowanego przez bank. Tylko jeden bank dokonuje wypłaty i przyjmuje spłatę w walucie kredytu. Różnice między kursem kupna i sprzedaży stosowanym przez banki wobec klientów a kursem rynkowym stanowią dodatkową marżę realizowaną przez banki, czyli dodatkowy koszt ponoszony przez klientów. Zdarzają się nawet instytucje bankowe, które posiadają dwie tabele kursowe – tzw. kantorową i kredytową, czyli dla klientów spłacających kredyty walutowe stosują odrębne, zdecydowanie mniej korzystne tabele kursowe. To sytuacja, w której prawa klientów są ewidentnie naruszane.

Klienci nie są informowani o istnieniu dwóch różnych tabel?

Niekoniecznie. Nawet jeżeli informacja o istnieniu marż i tabel jest dostępna, to niektóre banki zdecydowanie jej nie eksponują i nie informują np. o mechanizmach powstawania dodatkowych kosztów.

Czy to nagminna praktyka na naszym rynku?

To są raczej pojedyncze przypadki, ale właśnie one według naszej oceny ograniczają zaufanie do całego rynku finansowego.

Jaka będzie reakcja nadzoru na potwierdzone przypadki nierzetelnego informowania klientów?

Będziemy wydawali zalecenia i rekomendacje, ponieważ uważamy, że narusza to zasady dobrego funkcjonowania na rynku finansowym. Mamy też pojedyncze sytuacje, w których np. instytucja finansowa nagle zmienia swoją politykę korporacyjną i przez to próbuje wpłynąć na zmianę umów zawartych z klientami. Poza tym przyglądamy się bankom, w których zdecydowanie łatwiej uzyskuje się kredyt, bo do badania wiarygodności kredytowej podchodzi się bardzo liberalnie.

Na czym będzie dokładnie polegała ingerencja KNF?

Kończymy analizę odpowiedzi banków na ankietę rozesłaną przez KNF. Pozyskana wiedza pomoże nam określić najlepsze i najbezpieczniejsze praktyki w zakresie wyliczania zdolności kredytowej. Wyniki analizy ankiet będą przedstawione na posiedzeniu komisji 18 września. Jeśli komisja stwierdzi niepokojące rozbieżności w procedurach i standardach stosowanych przez poszczególne banki, to nie wykluczamy interwencji w pojedynczych bankach lub przygotowania rekomendacji dla całego sektora.

Takie sytuacje powodują, że Polacy tracą zaufanie do instytucji finansowych. Jak je odbudować?

Nie można mówić o budowaniu wiarygodności, jeżeli profesjonalni uczestnicy rynku, również zorganizowani w grupy lobbingowe, nie mają świadomości, że muszą działać na rzecz przejrzystości rynku i dobrych praktyk

Nawet najbezpieczniejszy rynek będzie stał w miejscu, jeśli jego nieprofesjonalni uczestnicy nie będą ufać instytucjom finansowym. Zaufanie ma swoje konsekwencje w obszarze bezpieczeństwa i przekłada się na rozwój rynku finansowego. Punktem wyjścia powinna być wiedza klientów o produktach finansowych. Kolejnym warunkiem niezbędnym do kształtowania zaufania do rynku jest symetria praw klienta i instytucji. Nie mniej istotna jest skuteczna ochrona praw klienta. Dlatego KNF poświęca tyle uwagi analizie skarg nieprofesjonalnych uczestników rynku, dobrym praktykom i edukacji finansowej, szczególnie na poziomie szkolnym. Ostatnio powołaliśmy sąd polubowny przy KNF, dzięki któremu rozwiązywanie sporów między klientami a instytucjami finansowymi będzie szybsze i tańsze.

Przykładem wprowadzania w błąd nieprofesjonalnych uczestników rynku finansowego mogą być reklamy. Jeżeli sugeruje się, że w przypadku produktów inwestycyjnych historyczna stopa zwrotu zostanie powtórzona w przyszłości, to ewidentnie wprowadza się inwestora w błąd. Niedopuszczalne jest, aby w przekazach eksponować dobre informacje, a jednocześnie o wszystkich ryzykach pisać tak małą czcionką, żeby była prawie niedostrzegalna.

Kiedyś tak właśnie działały towarzystwa funduszy inwestycyjnych.

Także dziś sporo je kosztuje odbudowanie reputacji nadszarpniętej kreowaniem zainteresowania funduszami, które w ciągu ostatniego roku przyniosły dotkliwe straty. Zwróćmy uwagę, że jednostki uczestnictwa w tych funduszach obejmowały osoby nieposiadające fachowej wiedzy o rynku finansowym, które nigdy wcześniej na rynku kapitałowym się jeszcze nie znalazły. Trudno wykluczyć, że nie wiedziały dokładnie, czym się różni kupowanie jednostek uczestnictwa od lokaty bankowej, a tymczasem zamiast rzetelnej informacji otrzymywały od instytucji finansowych wprowadzający w błąd przekaz reklamowy.

Czy KNF sprawdza również, jak wygląda przekaz informacyjny, jeśli chodzi o giełdę?

Tak, ale nie jesteśmy od tego, aby skupiać się na ciemiężeniu uczestników rynku giełdowego. Chcielibyśmy raczej, aby nadzór sprzyjał bezpieczeństwu inwestowania na giełdzie i stymulował jej rozwój. Temu m.in. służyły nasze działania na rzecz powstania kanonu dobrych praktyk rynku finansowego. Wiele instytucji zaakceptowało już jego wymogi. Ale są też takie, które protestują. A przecież nie można mówić o budowaniu zaufania i wiarygodności, jeżeli najbardziej profesjonalni uczestnicy rynku, również zorganizowani w stowarzyszenia, grupy lobbingowe, nie mają świadomości, że muszą działać na rzecz przejrzystości rynku i dobrych praktyk.

Ale to przecież KNF powinna dbać o rzetelność przekazów dotyczących spółek giełdowych.

My właśnie to robimy. Na bieżąco analizujemy komunikaty i przekazy informacyjne spółek publicznych, sprawdzamy, czy nie wprowadzają w błąd inwestorów. Istotą rynku publicznego jest przecież równy dostęp do informacji, które mogą mieć znaczenie dla wyceny notowanych na rynku papierów wartościowych. Zajmujemy się również identyfikowaniem zdarzeń w obrocie giełdowym, w których mogło dojść do popełnienia przestępstwa.

Czy w ostatnim czasie były przypadki wykrycia poważnych naruszeń? Czy jakieś sprawy znalazły swój finał w prokuraturze?

KNF nie może informować o wynikach konkretnych postępowań ze względu na tajemnicę zawodową. Niektóre naruszenia, np. związane z informowaniem o przekraczaniu znacznych pakietów akcji lub z wezwaniami, możemy wyjaśniać i karać w postępowaniu administracyjnym. Natomiast w przypadku najcięższych przestępstw, takich jak manipulacja czy wykorzystanie informacji poufnych, po zebraniu materiału dowodowego podejmujemy współpracę z organami ścigania. W pierwszym półroczy 2008 r. KNF przekazała do prokuratury m.in. osiem zawiadomień o podejrzeniu ujawnienia i wykorzystania informacji poufnych oraz pięć, w których podejrzewamy podanie nieprawdziwych informacji w prospektach emisyjnych.

Rz: Czy nadzór odkrył ostatnio przypadki nierzetelnego informowania klientów o ofercie banku, instytucji finansowej?

Stanisław Kluza: Analiza takich praktyk jest jednym z ustawowych zadań KNF. Ostatnio zajęliśmy się sprawą różnic kursowych (tzw. spreadów) w umowach kredytowych w walutach obcych. Prawie wszystkie banki wypłacają kredyty walutowe po przeliczeniu ich na złote według kursu kupna stosowanego przez bank, a spłaty kredytów przyjmują po przeliczeniu wysokości rat na złote według kursu sprzedaży danej waluty stosowanego przez bank. Tylko jeden bank dokonuje wypłaty i przyjmuje spłatę w walucie kredytu. Różnice między kursem kupna i sprzedaży stosowanym przez banki wobec klientów a kursem rynkowym stanowią dodatkową marżę realizowaną przez banki, czyli dodatkowy koszt ponoszony przez klientów. Zdarzają się nawet instytucje bankowe, które posiadają dwie tabele kursowe – tzw. kantorową i kredytową, czyli dla klientów spłacających kredyty walutowe stosują odrębne, zdecydowanie mniej korzystne tabele kursowe. To sytuacja, w której prawa klientów są ewidentnie naruszane.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację