Do ERM2 praktycznie można wejść bez większych zmian prawnych. Co dalej? Będąc w nim, udaje się zbudować polityczny konsensus oraz zmienić konstytucję i nie przedłużyć pobytu w ERM2 ponad minimum, czyli dwa lata. Rynki odpowiadają na to zadowoleniem i presją na umocnienie złotego. Druga opcja to pobyt w ERM2 i w pewnym momencie brak porozumienia co do zmian konstytucji. Na rynkach następuje pogorszenie wiary inwestorów w szybkie przyjęcie euro i ucieczka kapitału z Polski. Osłabienie złotego o kilka, kilkanaście procent i atak spekulacyjny na wyjście z systemu ERM2? Mimo że kilku banków inwestycyjnych już nie ma, to taki scenariusz będzie prawdopodobny. Nie opłaca się więc wchodzić do ERM2 bez konsensusu politycznego. W tym kontekście cieszą mnie ostatnie wypowiedzi ministra finansów i prezesa NBP, którzy dostrzegają te zagrożenia.

Spójrzmy, co osiągnęliśmy. Mamy stabilność polityki fiskalnej i monetarnej (dodatkowo kryteria z Maastricht już nas obowiązują). Dostęp do nieograniczonych kapitałów jest mitem – w obecnym kryzysie finansowym to banki europejskie pożyczają z polskiego systemu bankowego, ratując swoją płynność. Poza tym każda Polska firma, chcąca zaciągnąć kredyt w dowolnym europejskim banku, już może to zrobić. Nie ma tylko spadku kosztów transakcyjnych z tytułu wymiany walut.

A koszty? Nie chodzi o wzrost cen po wprowadzeniu euro, bo jest on niewielki. Chodzi o sytuację taką jak w krajach nadbałtyckich. To dla mnie wciąż zbyt mało publicznie analizowana przestroga, co może dziać się w krajach aspirujących do euro, a zbyt szybko się rozwijających. Dwucyfrowa inflacja przy braku możliwości reakcji stopami procentowymi to dla mnie zbyt wysoka potencjalnie cena wobec szybkiego wejścia do strefy euro.

Wreszcie kurs waluty. Im później przyjmiemy euro, tym – wraz z rozwojem gospodarczym i umacnianiem kursu równowagi – silniejszy będzie złoty, który jednak nie będzie szkodził eksporterom. A życzyłbym i sobie, i zarabiającym czy otrzymującym emerytury w złotówkach przeliczenia po jak najkorzystniejszym kursie. A silny złoty bez szkody dla gospodarki może być tylko wtedy, kiedy odłożymy nasze wejście do strefy euro.

[i]Jacek Wiśniewski - główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska[/i]