[b]Rz: Premier Islandii oświadczył, że krajowi grozi bankructwo. Jak na krach gospodarczy reagują islandzcy obywatele?[/b]
[b]Michał Sikorski:[/b] Początkowo wystąpiły pewne objawy paniki, na przykład gromadzenie zapasów paliwa. Islandczycy szybko jednak doszli do wniosku, że na niewiele się to zda, nastawili się więc raczej na ograniczenie konsumpcji i teraz mniej jeżdżą samochodami. Na ulicach paniki nie widać, co nie musi wcale oznaczać, że nastroje się poprawiły. Oszczędności Islandczyków zostały bowiem zablokowane – nie mogą dokonywać przelewów za granicę ani wymieniać waluty. Znamienne, że Ministerstwo Zdrowia ogłosiło program bezpłatnych konsultacji psychiatrycznych w obawie przed falą samobójstw, która może nadejść wskutek drastycznego spadku poziomu życia mieszkańców. Sądzę, że wielu z nich z tej pomocy skorzysta.
[b]Islandczycy, tradycyjnie sceptyczni wobec integracji ich kraju z UE, coraz częściej mówią o przystąpieniu do Wspólnoty. Czy stracili wiarę w dotychczasowy model funkcjonowania kraju w przestrzeni międzynarodowej?[/b]
Jeszcze nie. Islandczycy w większości wciąż są przeciwni przystąpieniu do Unii, którą uważają za organizację przeregulowaną i mogącą zaszkodzić ich rybołówstwu, które jest ważną częścią gospodarki. Interesuje ich wyłącznie przystąpienie do strefy euro ze względu na ogromne osłabienie ich waluty.
[b]Premier powiedział również, że Islandię zawiedli jej przyjaciele. Nową „przyjaciółką” mogła zostać Rosja, która zaoferowała podobno 4 miliardy euro kredytu, ale się z tej oferty wycofała.[/b]