Biznes sam nie rozwiąże problemu energetycznego

- Najwyższy czas skończyć z przekonaniem, że ochrona klimatu to wyłącznie problem ekologów. Bo skutki walki z globalnym ociepleniem uderzą także w przedsiębiorców – pisze prezydent PKPP Lewiatan dr Henryka Bochniarz

Publikacja: 01.12.2008 01:00

Henryka Bochniarz

Henryka Bochniarz

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Red

Na razie bowiem pomysł rządu i ekologów jest prosty – za wszystko ma zapłacić biznes. Jaki będzie tego skutek? Czy ceny energii wzrosną dwukrotnie?

Polska jest w tym roku gospodarzem jednego z najważniejszych spotkań poświęconych zmianom klimatu. Organizowana przez Narody Zjednoczone konferencja w Poznaniu, tzw. COP14, oraz przyszłoroczne spotkanie w Kopenhadze mają doprowadzić do podpisania globalnego porozumienia w sprawie redukcji gazów cieplarnianych, które zdecyduje o kierunku polityki klimatycznej wielu państw. Problem jest poważny i palący, ponieważ aby nie dopuścić do nadmiernego wzrostu średniej temperatury Ziemi, należy do roku 2050 zmniejszyć roczną emisję dwutlenku węgla do atmosfery o 50 – 58 proc.!

UE dała dobry przykład i już zadeklarowała obniżenie emisji gazów oraz podjęła się przewodniczenia rozmowom, których efektem ma być przyjęcie globalnego porozumienia. Do czasu spotkania w Kopenhadze będzie ona negocjowała z kluczowymi państwami spoza Unii. Jeśli jednak nie zechcą one podjąć zobowiązań redukcyjnych, to obowiązujące tylko w Europie obostrzenia emisyjne poważnie obniżą konkurencyjność krajów członkowskich i pogorszą sytuację gospodarczą Unii.

[srodtytul]Unia (zbyt) ambitna[/srodtytul]

Komisja Europejska uważa, że to Europa powinna przewodzić działaniom na rzecz ochrony klimatu, ponieważ ma wysoki poziom rozwoju gospodarczego i stopień świadomości ekologicznej. Właśnie to przekonanie stało się źródłem powstania w marcu 2007 roku programu „3x20 proc.”, który zakłada redukcję gazów cieplarnianych do 2020 roku o 20 proc., zwiększenie efektywności energetycznej o 20 proc. oraz udziału energii odnawialnej w energii końcowej do 20 proc.

Czy cele Unii nie są zbyt ambitne? Przedstawiciele europejskiego biznesu w zasadzie popierają jej działania, jednak mają kilka poważnych wątpliwości. Główne obawy wynikają z planów redukcji dwutlenku węgla (CO[sub]2[/sub]), które mają objąć tylko kraje UE. Biorąc pod uwagę, że Europa odpowiada za ok. 14 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla, to nawet 20-proc. obniżka emisji nie wpłynie znacząco na poprawę stanu klimatu. Może natomiast bardzo obniżyć konkurencyjność przedsiębiorstw europejskich, jeśli państwa spoza Unii (szczególnie Stany Zjednoczone i kraje rozwijające się) nie wprowadzą podobnych ograniczeń.

[srodtytul]Polska energia dwukrotnie droższa?[/srodtytul]

Zjawisko jest globalne, jednak decyzje mają poważne konsekwencje dla Polski – Komisja Europejska przydzieliła bowiem limity emisji CO[sub]2[/sub] bez uwzględnienia specyfiki przemysłu poszczególnych krajów. Polska energia w 93 proc. oparta jest na węglu, którego przetwarzanie powoduje bardzo wysoką emisję CO[sub]2[/sub]. Wyprodukowanie w Polsce 1 MWh wiąże się z 2,4 razy większą emisją dwutlenku węgla niż w krajach UE 25. Działania KE spowodują zatem wzrost cen energii wywołany koniecznością dokupywania uprawnień do emisji. Obniży to także konkurencyjność polskiego przemysłu w świecie.

Na dodatek system przydzielania limitów emisji CO2 w latach 2013 – 2020 ulegnie zmianie. Komisja Europejska zaproponowała bowiem nowe zasady handlu uprawnieniami do emisji. Zamiast dotychczasowego systemu darmowych przydziałów będzie system zakupu uprawnień na ogólnoeuropejskiej aukcji. Polskie elektrownie będą zmuszone do pozyskania dużej ilości uprawnień, co – według niektórych analityków – spowoduje 50 – 70-proc. wzrost cen energii. Pojawi się również potrzeba zakupu energii ze źródeł odnawialnych, a także konieczność odbudowy naszych mocy wytwórczych i przesyłowych.

[wyimek]Ochrona klimatu to wielkie wyzwanie dla biznesu, który zapłaci za niezbędne działania miliardy euro[/wyimek]

Czy w efekcie ceny energii elektrycznej wzrosną dwukrotnie, jak twierdzą niektórzy specjaliści? Przewidując takie skutki nowych rozwiązań, rząd zaproponował zmiany, które uwzględniłyby specyfikę naszej energetyki. Polska opowiada się zatem za utrzymaniem darmowych uprawnień dla sektora energetycznego na podstawie wskaźników efektywnościowych określanych dla poszczególnych rodzajów paliwa lub stopniowym wygaszaniem ilości darmowych uprawnień do emisji, co pozwoli ograniczyć wzrost cen.Patrząc na unijne propozycje, część międzynarodowych firm rozważa przeniesienie produkcji poza granice Unii, gdzie nie obowiązują emisyjne restrykcje. Jeśli rzeczywiście do tego dojdzie, skutek polityki unijnej będzie przeciwny do zamierzonego – spowoduje wzrost emisji gazów cieplarnianych oraz utratę pracy przez tysiące osób w Unii.

[srodtytul]Co możemy zrobić w Polsce?[/srodtytul]

Zmiany klimatyczne widoczne są także w Polsce. Od kilkunastu lat notujemy rosnącą liczbę tornad, czyli silnych burz. W 1991 r. zdarzyło się tylko jedno, a w 2006 r. już 52! Są także inne zagrożenia – od rolnictwa (np. mniejsze plony ziemniaków) przez zalanie nadmorskich miejscowości w wyniku podniesienia się poziomu Bałtyku po wyzwania związane z napływem fali emigrantów z krajów dotkniętych suszą lub powodzią.

Czy możemy coś zrobić, aby obniżyć wielkość emisji i poprawić stan środowiska? Oczywiście nadzieją jest poprawa efektywności wykorzystania i wytwarzania energii. Polska ma tu wciąż bardzo wysoki potencjał (ponad 25 proc.). Według Krajowej Agencji Poszanowania Energii wystarczy optymalizować zarządzanie produkcją, racjonalnie użytkować energię oraz inwestować w odpowiedni sprzęt, by zaoszczędzić 15 – 30 proc. energii. Niestety, rząd zwleka z przygotowaniem i ogłoszeniem regulacji zachęcającej do poprawy efektywności energetycznej.

Przedsiębiorcy oraz administracja powinni również wspólnie stworzyć warunki do większego wykorzystania odnawialnych źródeł energii oraz możliwości rozwoju i zastosowania czystych technologii węglowych. To właśnie one powinny być głównymi narzędziami obniżającymi poziom emisji.

Bardzo istotnym, a zaniedbywanym w Polsce, sposobem jest edukacja, wyrabianie w społeczeństwie nawyków ekologicznych. Najtańsza energia to energia zaoszczędzona. Dlatego potrzebne jest szerokie informowanie i uświadamianie, że każdy może się przyczynić do ochrony klimatu. Proste zachowania, jak wyłączanie ładowarki telefonu po jej użyciu, niezostawianie urządzeń elektrycznych w trybie czuwania, kupowanie sprzętów oszczędnych energetycznie czy choćby przykrywanie garnka podczas gotowania – to minimum, które każdy może zrobić.

Rozwiązania systemowe są podstawą, ale trzeba pamiętać, że klimat chronimy dla nas, a nie dla firm czy władz, dlatego bez codziennych działań oszczędzających energię i chroniących środowisko sukcesu nie osiągniemy.

[srodtytul]Kto za to zapłaci?[/srodtytul]

Gdzie szukać środków na realizację polityki klimatycznej? Biorąc pod uwagę, że prywatne firmy energetyczne produkują i dostarczają prąd efektywniej (po niższych cenach, osiągając przy tym wyższe zyski) oraz inwestują w modernizację i rozwój, najlepszym rozwiązaniem jest sprywatyzowanie firm energetycznych należących do Skarbu Państwa. Polska może także wykorzystać środki ze sprzedaży nadwyżek uprawnień do emisji CO[sub]2[/sub] przyznanych w ramach protokołu z Kioto. Ograniczenia europejskie są bowiem nakładane na konkretne firmy i gdy brakuje im uprawnień do emisji, muszą je dokupić. Polska jest jednak stroną porozumienia z Kioto, w którym zadeklarowaliśmy obniżenie emisji gazów cieplarnianych o 6 proc. do roku 2012, tymczasem już dziś udało się zredukować emisje o 30 proc. Szacunkowy zysk ze sprzedaży tej nadwyżki uprawnień innym krajom wynosi 2 mld euro rocznie.

[wyimek]Rozwiązania systemowe są podstawą działań proekologicznych, ale trzeba pamiętać, że klimat chronimy dla nas, a nie dla firm czy władz[/wyimek]

Oznacza to, że Polska bez specjalnego wysiłku mogłaby zainwestować 10 mld euro w latach 2008 – 2012 na działania związane z ochroną klimatu. Ponadto od 2013 roku polski budżet będzie dodatkowo zasilany kwotą 6 mld euro rocznie pochodzącą z aukcji uprawnień w ramach europejskiego systemu handlu emisjami (ETS). Środki te będą pochodziły wprost od biznesu. Dlatego pieniądze te powinny zostać przeznaczone na działania systemowe związane z ochroną klimatu – poprawę innowacyjności, wspieranie niskoemisyjnych technologii oraz wszelkie inne działania, które będą pomocne przedsiębiorcom w dalszym ograniczeniu emisji.

Czas wreszcie powiedzieć sobie otwarcie: ochrona klimatu to nie fanaberia ekologów czy problem mniej przewidywalnej pogody. To wielkie wyzwanie dla nas wszystkich, a w szczególności dla biznesu, który zapłaci za to miliardy euro. Aby były to działania efektywne, trzeba działać szybko i systemowo. Należy zatem prywatyzować branżę energetyczną, by produkować energię efektywniej i taniej, pilnować, żeby dochody z handlu emisjami były inwestowane w ochronę klimatu, a nie przeznaczane na cele socjalne, oraz edukować społeczeństwo.

Przepis na sukces jest jeden – o klimat muszą walczyć wszyscy. W tej sprawie potrzebni są świadomi konsumenci, przychylne władze i gotowy na zmiany biznes. Wygramy tylko wtedy, gdy będziemy biec razem. Biznes stanął na starcie, konsumenci są coraz bardziej gotowi, czekamy jeszcze na przychylną władzę.

Na razie bowiem pomysł rządu i ekologów jest prosty – za wszystko ma zapłacić biznes. Jaki będzie tego skutek? Czy ceny energii wzrosną dwukrotnie?

Polska jest w tym roku gospodarzem jednego z najważniejszych spotkań poświęconych zmianom klimatu. Organizowana przez Narody Zjednoczone konferencja w Poznaniu, tzw. COP14, oraz przyszłoroczne spotkanie w Kopenhadze mają doprowadzić do podpisania globalnego porozumienia w sprawie redukcji gazów cieplarnianych, które zdecyduje o kierunku polityki klimatycznej wielu państw. Problem jest poważny i palący, ponieważ aby nie dopuścić do nadmiernego wzrostu średniej temperatury Ziemi, należy do roku 2050 zmniejszyć roczną emisję dwutlenku węgla do atmosfery o 50 – 58 proc.!

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację