Trzeba przyznać, że TP SA sięga po różnorodne środki, by z tym paskudnym wizerunkiem walczyć. Do reklamowania swoich produktów zatrudniła prezenterkę z miłym głosem, która się Polakom pozytywnie kojarzyła (Krystyna Czubówna), czy sympatycznego, wiecznie uśmiechniętego aktora (Zbigniew Zamachowski).
Ale na nic te wszystkie starania, jeśli TP SA dalej prowadzi biznes tak, jak robiła to dotychczas – wyciskając rynek jak cytrynę, by wypłacić sowitą dywidendę swemu właścicielowi.
Notorycznie oskarżana i karana przez UKE za nadużywanie dominującej pozycji zdobywała się tylko na kolejne odwołania od niekorzystnych decyzji. I dalej robiła swoje. Teraz, gdy jej pomysłem na stworzenie na rynku internetowym sztucznej konkurencji dla samej siebie (Orange Freedom vs Neostrada) zainteresowała się Komisja Europejska, szanse na wyjście z opresji obronną ręką są znikome.
Bruksela rzadko wszczyna postępowanie bez przekonania, że ma w ręku mocne argumenty. Microsoftowi też nie udało się wymigać od kar.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że TP SA rachunku za swoje błędy nie wystawi później milionom klientów. Tyle że nadzieja może nie wystarczyć.