[b]"Rz": [/b]Czy wskaźnik tzw. złych kredytów przekroczy w tym roku 10 proc.?
[b]Wojciech Kwaśniak:[/b] Biorąc pod uwagą doświadczenia z przeszłości nie będzie niczym nadzwyczajnym, jeśli wskaźnik kredytów zagrożonych przekroczy w 2010 r. 10 proc. Jeśli chodzi o kredyty mieszkaniowe, to będzie to ostatni portfel, który zacznie się psuć. Ci, którzy będą tracili pracę lub których dochody ulegną obniżeniu, będą kosztem innych zadłużeń spłacać kredyt na swoje pierwsze mieszkanie. Nie będzie to idealna sytuacja dla banków. Nie mogą one nie zwracać uwagi na to, że ten sam klient nie płaci np. pożyczki gotówkowej czy czynszu, a spłaca kredyt hipoteczny. Według zdrowych standardów bank nie powinien klasyfikować jednego kredytu tego samego klienta inaczej niż innego. Powinien też w dokonywanej okresowo ocenie zdolności kredytowej uwzględniać sytuację finansową klienta posiadającego kredyt mieszkaniowy, a nie tylko sam fakt obsługi długu.
[b]Czyli to dobrze, że banki ograniczają akcję kredytową?[/b]
Zachowują się racjonalnie w kategoriach zarządzania ryzykiem w warunkach kryzysu. Dobrze, że są uważne ale trzeba też pamiętać, że większość naszych banków jest kontrolowana przez zagraniczne instytucje finansowe. W kryzysie grupy bankowe zmniejszają nadmiernie rozbudowaną uprzednio skalę swej działalności, a swoją adekwatność kapitałową liczą uwzględniając także zagraniczne spółki zależne. To oznacza, że polskie banki są pod silną presją grupy na limitowanie ryzyka. Dodatkowo grupy te są zapewne pod presją swoich macierzystych nadzorów na lepszą kontrolę ryzyka w warunkach niestabilności.
Nie ma co się łudzić, że jest inaczej. Jeśli polski bank szczególnie po zatrzymaniu zysku za ubiegły rok na swoich funduszach własnych ma nadwyżkę kapitału i tym samym znacznie wyższy niż wymagany współczynnik wypłacalności, to ta nadwyżka pokrywa zapewne dzisiaj jakąś część ryzyka występującego gdzieś poza Polską tej międzynarodowej grupy. Grupa, która zarządza w sposób skonsolidowany kapitałem i ryzykiem, liczy w jaki sposób być aktywnym na rynku kredytowym. Co jej się bardziej opłaci, gdzie ryzyko jest niższe, gdzie rentowność prowadzonej działalności jest wyższe. Otwiera to nowe możliwości poprawy pozycji rynkowej przez pozostałe banki w tym banki zależne od państwa oraz bankowy sektor spółdzielczy.