U nas wprawdzie bezrobocie jeszcze nie spada, ale też słyszymy o wielu pozytywnych zjawiskach. Nie łudźmy się, to nie koniec kłopotów. Recesja nie przeraziła się zdecydowanej postawy naszego rządu. Powrót światowego optymizmu to efekt zdecydowanych działań rządów wielu krajów o znacznie silniejszej gospodarce.
To, co obserwujemy, może być tylko krótkim antraktem w poważnej recesji. Część ekonomistów oczekuje nawet nadejścia drugiej fazy kryzysu. Prorokują kolejne bankructwa banków, i to nawet takich, których kłopoty w ubiegłym roku minęły. Problemy, zwłaszcza walutowe, mają dotknąć także Polski. Wydaje się, że te kasandryczne przepowiednie są nieco przesadzone. Ale i tak sytuacja jest poważna. Wprawdzie wszystko rośnie – ale z jakiego poziomu. Pamiętajmy, jak głęboka była zapaść.
Na dodatek ozdrowienie dotyczy przede wszystkim rynków finansowych, a w mniejszym stopniu produkcji przemysłowej. Światowe ożywienie to w dużej mierze zasługa pompowania do gospodarek pożyczonych miliardów dolarów i euro. A to może wywołać przykre konsekwencje w niedalekiej przyszłości.
I dlatego Polska nie powinna jeszcze świętować. Wprawdzie wszystkie szacunki pokazują, że jako jeden z dwóch europejskich krajów nie odnotowaliśmy spadku PKB, to nie możemy spoczywać na laurach. Rząd Donalda Tuska powinien działać tak, jakby kryzys trwał. Nie wolno spowalniać prac nad rozwiązaniami ułatwiającymi działania przedsiębiorcom, nie powinno się rezygnować z planów cięć w administracji ani z oszczędności w innych obszarach działania państwa. W żadnym wypadku nie można też odstąpić od i tak ułomnego planu prywatyzacji. Pamiętajmy, że kryzys jest najlepszym czasem na reformowanie państwa.
[link=http://blog.rp.pl/jablonski/2009/08/25/bez-zludzen-kryzys-jeszcze-sie-nie-skonczyl/]Skomentuj[/link]